Piłkarze Rakowa Częstochowa coraz odważniej pukają do bram Ligi Mistrzów. "Czerwono-niebiescy" w pierwszym meczu trzeciej (przedostatniej) rundy kwalifikacji Champions League pokonali 2:1 Aris Limassol. Trener rywali wskazał jednak, że to Cypryjczycy będą mieli poważnego sprzymierzeńca w meczu rewanżowym.
Raków Częstochowa rozstrzygnął pierwszy mecz w trzeciej rundzie eliminacji Champions League na swoją korzyść. Teoretycznie mistrzowie Polski, oceniając klasę potencjalnych rywali o ostatniej fazie kwalifikacji (Raków może trafić na zwycięzcę dwumeczu FC Kopenhaga - Sparta Praga), mogą realnie myśleć nawet o awansie do fazy grupowej prestiżowych rozgrywek.
Trener Arisu Limassol przestrzega jednak kibiców Rakowa przed hurraoptymizmem. "Medaliki" we wtorek w Częstochowie prowadziły z Cypryjczykami 2:0, gospodarze mieli również sytuację by zdobyć trzeciego gola. W końcówce to rywale jednak trafili do siatki, a jednobramkowe prowadzenie przed rewanżem w Limassol nie wydaje się dużą zaliczką.
Na Cyprze pogoda jest zupełnie inna i tam się spotkamy w rewanżu, a warunki atmosferyczne będą dla nas korzystne. To znaczy dobrze wpłyną na nas, a negatywnie na Raków
- zauważył Aleksiej Szpilewski.
Trudno odmówić trenerowi Arisu racji. Według prognoz pogody w porze meczu rewanżowego w Limassol temperatura może przekraczać 30 stopni, a w połączeniu z wysoką wilgotnością sprawić to może, że piłkarze Rakowa szybko opadną z sił. Gospodarze - przyzwyczajeni do tych warunków - mogą więc osiągnąć sporą przewagę.
Jak faktycznie potoczą się losy rywalizacji Rakowa z Arisem w przedostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów będzie można przekonać się we wtorek 15. sierpnia o godzinie 19.