Robert Lewandowski dwa lata temu był zdecydowanym faworytem do zdobycia Złotej Piłki. Wówczas Polak triumfował w Lidze Mistrzów z Bayernem Monachium i śrubował niesamowite rekordy strzeleckie we wszystkich rozgrywkach. Nieoczekiwanie jednak redakcja France Football... odwołała plebiscyt.
Złota Piłka to... kabaret
Rok później Lewandowski wciąż był w znakomitej formie, ale Złotą Piłkę otrzymał Lionel Messi, a kapitan Biało-czerwonych w prestiżowym plebiscycie zajął drugie miejsce. Teraz znów RL9 też musiał obejść się smakiem, a trofeum powędrowało do Karima Benzemy, który poprowadził Real Madryt do zwycięstwa w La Liga i Champions League.
Złotą Piłkę dostał zasłużenie. Za nim genialny sezon. Wygrał Ligę Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, błyszczał
- komentuje w "Przeglądzie Sportowym" były reprezentant Polski, Radosław Kałużny. Dodaje jednak:
Pozostałe nagrody powinni wręczać w cyrku albo podczas gali kabaretowej.
Lewandowski znów poszkodowany przez France Football
Kałużny, który z reprezentacją Polski awansował na mundial w Korei i Japonii, nie może zrozumieć co na drugim miejscu w plebiscycie France Football na najlepszego piłkarza robi Sadio Mane. Jest również zszokowany, że drużyną sezonu wybrano Manchester City, a nie zgarniający każde trofeum Real Madryt.
Czwarte miejsce Roberta Lewandowskiego to nieporozumienie. Powinien znaleźć się na podium. Nadal będę się upierać, że nigdy nie dostanie Złotej Piłki, ponieważ jest Polakiem. A nasza piłka, wyłączając pozycję Roberta, nie jest na świecie specjalnie znana, popularna i ceniona. Gdyby nie Lewy, nikt by się o niej nie zająknął
- ocenia Kałużny.