Francja postanowiła połączyć sport z ideologią i piłkarze, na znak poparcia LGBT, biegali po boisku z tęczowymi numerami. Ale nie biegał Idrissa Gueye, który stwierdził, że jest to sprzeczne z jego wartościami. Spotkały go duże nieprzyjemności.
Mecz Montpellier z PSG odbył się dwa tygodnie temu i zakończył się wygraną paryżan 4:0, m.in. po dwóch bramkach słynnego Leo Messiego. Zamiast skupić się na futbolu, mecz postanowiono ogłosić jako spotkanie wsparcia dla LGBT. Piłkarze wystąpili z tęczowymi numerami na koszulkach, a wszem i wobec ogłaszano, że to akt sprzeciwu wobec homofobii. W ten sposób sport zszedł na dalszy plan, a francuskie media zamiast o boiskowych emocjach, wciąż mówią o skandalu związanym z tym spotkaniem.
Idrissa Gueye, senegalski piłkarz PSG, postanowił nie jechać na mecz z drużyną. - Nie zagrał z powodów osobistych. Nie jest kontuzjowany - mówił trener Mauricio Pochettino. Okazało się, że Gueye dowiedział się, że na mecz przygotowano specjalne koszulki z tęczowymi numerami i stwierdził, że to niezgodne z jego światopoglądem. Następnie odmówił udziału w meczu.
Piłkarz stał się obiektem ataku "nowoczesnych środowisk" francuskich, nazywano go homofobem, a w sieci wypisywano groźby. Gueye, który jest muzułmaninem, otrzymał też wiele wyrazów wsparcia, m.in. od prezydenta Senegalu Macky'ego Sall'a. W Senegalu stał się bohaterem, bo postawił na swoim i nie dał się ponieść "głównemu nurtowi", we Francji - wiesza się na nim psy.
To nie pierwszy raz, gdy piłka nożna w przypadku meczu schodzi na dalszy plan. Wszyscy pamiętamy, jak w ramach poparcia dla ruchu BLM piłkarze klękali przed meczami. Co o tym myślą, pokazali kibice Legii Warszawa, niemiłosiernie drwiąc z happeningu podczas jednej z opraw:
W punkt:) #blm #legia #leicester #kibice #oprawalegii pic.twitter.com/Xvbf29EnZ1
— Prażona Cebula (@PrazonaCebula) October 1, 2021