Finał piłkarskiej Ligi Mistrzów ze względu na rosyjską agresję na Ukrainę został przeniesiony do Francji. Organizatorzy spotkania na paryskim Stade de France najwyraźniej postanowili udowodnić, że nie był to dobry wybór. Początek meczu został opóźniony o ponad pół godziny – rzecz bez precedensu. Służby porządkowe nie radziły sobie bowiem z grupą kibiców Liverpoolu, która bez biletów chciała dostać się na trybuny. Fani, którzy legalnie nabyli wejściówki tłoczyli się natomiast przed zamkniętymi bramkami.
Kiedy piłkarze wreszcie wyszli na murawę, to angielski zespół wyraźnie dominował. Zawodnicy Realu Madryt ograniczali się głównie do przeszkadzania i podziwiania skutecznych interwencji swojego bramkarza. Thibaut Courtois szczególnie błysnął parując na słupek uderzenie Sadio Mane. W końcówce pierwszej połowy jednak to „Królewscy” mogli wyjść na prowadzenie. Karim Benzema umieścił nawet piłkę w siatce, lecz sędziowie po niemal pięciu minutach sprawdzania powtórek orzekli ostatecznie, że Francuz był na pozycji spalonej.
Karim Benzema z golem na 1:0, ale... spalony 😬
— Polsat Sport (@polsatsport) May 28, 2022
Do przerwy bez bramek! #UCLfinal pic.twitter.com/ER7YE4sOW6
Początek drugiej połowy sugerował przewagę drużyny prowadzonej przez charyzmatycznego Juergena Kloppa. W piłce nożnej wrażenia artystyczne nie mają jednak znaczenia i to kibice Realu mieli powody do świętowania. Federico Valverde próbował strzelać, wyszło mu natomiast doskonałe dośrodkowanie, które na gola zamienił Vinicius. Liverpool zrobił wiele by doprowadzić do wyrównania, ale Courtois okazał się w sobotni wieczór zaporą nie do przejścia.
Tym razem nie było spalonego! Vinicius i 1:0 dla Królewskich w finale Ligi Mistrzów ⚽⚽⚽ #UCLfinal pic.twitter.com/4jPz7Uy3ZS
— Polsat Sport (@polsatsport) May 28, 2022
"The Reds" pod wodzą niemieckiego trenera po raz drugi przegrali finał Ligi Mistrzów i ponownie - tak jak przed czterema laty - musieli uznać wyższość Realu Madryt. Carlo Ancelotti może się dla odmiany poszczycić czwartym triumfem w Pucharze Europy w roli szkoleniowca, wcześniej dokonał tego także jako piłkarz. Niemal 63-letni Włoch dwukrotnie do sukcesu prowadził AC Milan, w sobotę po raz drugi wygrał Champions League z hiszpańską drużyną - poprzednio z Realem ta sztuka udała mu się w 2014 roku.
Bramka: Vinicius Junior 59'