Raków Częstochowa nie awansował do fazy grupowej piłkarskiej Ligi Konferencji. Wicemistrzowie Polski w decydujących meczach okazali się gorsi od wyżej notowanej Slavii Praga. Czesi w rewanżu odrobili straty z pierwszego spotkania, a decydującą bramkę zdobyli w doliczonym czasie dogrywki.
Po wylosowaniu Slavii Praga w Częstochowie wszyscy odnosili się do utytułowanego rywala z respektem. Więcej szans na awans Czechom dawali bukmacherzy i piłkarscy eksperci, a trener Rakowa przyznawał, że przed jego drużyną trudne zadanie. Kurtuazja skończyła się jednak po wejściu na boisko. W pierwszym meczu wicemistrzowie Polski byli zdecydowanie lepszą drużyną. Wygrali ostatecznie 2:1, chociaż mogli mówić o sporym pechu, a Marek Papszun nie gryzł się w język oceniając pracę arbitra, który wypaczył wynik na korzyść czeskiej ekipy.
Myślę, że jak zrealizujemy nasz plan, pokażemy swoje DNA i swoją siłę mentalną, to jesteśmy w stanie sprawić tutaj dużą niespodziankę i awansować do fazy grupowej
- mówił przed rewanżem trener Rakowa.
Polska drużyna w drugim spotkaniu od początku grała w sposób, który mógł się podobać. Wprawdzie to gospodarze byli częściej przy piłce, ale goście konstruowali ciekawsze i groźniejsze akcje, a Ivi Lopez ostemplował słupek bramki strzeżonej przez Alesa Mandousa.
Obrona Częstochowy przełamana :( pic.twitter.com/xfRD7PtaUZ
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 25, 2022
Raków był blisko zdobycia gola również w drugiej połowie lecz sztuka ta długo się nie udawała. Zgodnie z piłkarskim porzekadłem niewykorzystane okazje zemściły się na wicemistrzach Polski w 62. minucie, gdy nie do obrony uderzył Moses Usor. W tej chwili w dwumeczu był remis, a Czesi wyraźnie uwierzyli w swoje umiejętności i odważnie zaatakowali. Na miano bohatera zaczął pracować za to Vladan Kovacević, który efektownymi paradami utrzymywał Czerwono-niebieskich w grze.
2:0 dla Slavii Praga... Na ten moment Raków poza europejskimi pucharami 😥 pic.twitter.com/zSeqtvmtEw
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 25, 2022
Również w dogrywce bramkarz Rakowa nie mógł sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. Goście wyraźnie opadli z sił, a bogatszy zespół z Czech - dysponujący szerszą kadrą - mógł rozwinąć skrzydła. Podopiecznych trenera Papszuna stać było tylko na nieliczne kontry, jak w sytuacji gdy piłkę przejął Fran Tudor. Wraz z upływem czasu zawodnicy Slavii też jednak zaczęli tracić oddech. Kiedy wydawało się, że o awansie decydować będą rzuty karne, drugą bramkę dla gospodarzy zdobył Ivan Sanchez. To był decydujący cios, zadany w doliczonym czasie drugiej części dogrywki.
Bramki: M. Usor 62', I. Sanchez 120'+2