Ósma liga i derby 50-tysięcznego miasta. Na 90 minut piłkarze walczący na boisku nie byli pracownikami fizycznymi, kierowca"> Ósma liga i derby 50-tysięcznego miasta. Na 90 minut piłkarze walczący na boisku nie byli pracownikami fizycznymi, kierowca">
Ósma liga i derby 50-tysięcznego miasta. Na 90 minut piłkarze walczący na boisku nie byli pracownikami fizycznymi, kierowcami czy przedstawicielami handlowymi. Był lokalny Lewandowski, miejscowy Krychowiak czy tutejszy Grosicki. Taki futbolowy klimat panuje w wielu małych miejscowościach. Czasami wystarczy się jedynie rozejrzeć.
Hasło „Łączy nas Piłka” jest aktualnie nie tylko na największych stadionach świata, gdzie kibice oklaskują największe gwiazdy futbolu. Tam w grę wchodzą już ogromne pieniądze – wysokie ceny biletów, ogromne zarobki piłkarzy, otoczka meczowa nastawiona na biznes. Gra toczy się o wielką stawkę, piłkarzom towarzyszy presja, bo przecież od ich postawy zależy niemal wszystko: zadowolenie kibiców, dalsze wsparcie sponsorów. Football is business – powiedzieliby co niektórzy.
Futbol istnieje jednak nie tylko w największych aglomeracjach. Również małe kluby potrafią stworzyć ciekawą atmosferę meczu, dzięki czemu walka w ósmej lidze może toczyć się na takim poziomie emocjonalnym, jakby był to co najmniej finał Ligi Mistrzów. Niższe ligi mają swój niepowtarzalny klimat, przez co nie brakuje tzw. groundhopperów, czyli stadionowych turystów. Najwytrwalsi potrafią przejechać pół Europy, by obejrzeć mecz niższej ligi w Azerbejdżanie czy Macedonii. W Polsce też jest na co popatrzeć.
Wybieramy się na stadion w Ostrołęce na Mazowszu, gdzie w Wielki Piątek toczył się mecz 13. kolejki B Klasy (ósmego poziomu ligowego), w którym drużyna Korony II Ostrołęka podejmowała inny klub z tego miasta – MZKS Narew. Termin dość niefortunny, ale był jednym ze wskazanych przez lokalny związek piłkarski. Nie ma wyjścia, trzeba grać. Wokół boiska zebrało się około 600 osób. To mecz derbowy, więc i ładunek emocjonalny jest spory. Drużyna Korony to aktualny lider IV ligi, a w B Klasie występują jej rezerwy. Narew występowała kiedyś nawet na trzecim poziomie ligowym, lecz klub miał kłopoty organizacyjne i musiał zacząć od nowa, czyli od B Klasy. Pomocną dłoń Narwi podali jej wierni kibice, decydując się na odbudowanie 56-letniej tradycji. Faworyta nie ma – liderem B Klasy jest Korona, wiceliderem Narew. Obie drużyny mają na koncie po 31 punktów.
Ciężko mówić o zgodzie między drużynami. W internetowych komentarzach nie brakuje uszczypliwości. Widać to również na trybunach, gdzie jednak zdecydowaną większość fanów ma Narew. Jest też głośna grupa ultrasów, manifestująca zarówno swoje przywiązanie do klubu, jak i niechęć do lokalnego rywala. Fani Korony w ciszy przeżywają to spotkanie. Gramy, na boisku jest ostro. Obie drużyny nie odstawiają nogi. Trenerzy obu zespołów cały mecz spędzają przy linii bocznej. Krzyczą, dyrygują, podpowiadają. Nie ma mowy o tym żeby usiąść na ławce, gra toczy się bowiem nie tylko o 3 punkty, ale również o honor. Dla obu ekip pokonanie lokalnego przeciwnika jest jednym z najważniejszych celów tego roku. W końcu nadchodzi 54 minuta – Kamil Gontarz zdecydował się na strzał zza pola karnego, piłka wpada do siatki. Szał radości na trybunach, kibice machają szalikami, głośno dopingują. Dla nich w tym momencie Gontarz jest niczym Lewandowski. Lokalny bohater. Mecz kończy się wynikiem 1:0 dla Narwi. To rewanż za jesień, kiedy to Korona wygrała 3:1. Niespełna 30 piłkarzy obu zespołów po raz drugi w tym sezonie sprawiło, że meczem żyło wielu kibiców z Ostrołęki. Być może gdyby nie byłby to tak ważny dzień w kalendarzu, kibiców mogłoby być więcej.
To tylko jeden z przykładów na to, że lokalny futbol również może być pasjonujący. Takich meczów w każdy weekend w naszym kraju odbywa się mnóstwo. Może więc warto stać się choć na moment lokalnym patriotą i zamiast lig europejskich w telewizji wybrać lokalną, poczciwą okręgówkę? Piłkarze grają dla przyjemności, nie dla pieniędzy. Emocji często nie brakuje, a wynik 0:0 należy do rzadkości, bo przecież oba zespoły grają o zwycięstwo i prowadzą otwartą grę. Jeżeli ktoś lubi piłkę nożną, to zdecydowanie warto poszukać takich drużyn w najbliższej okolicy. To idealna okazja do tego by przekonać się, jak wygląda czysty futbol - po prostu dla przyjemności.