Niedzielna ligowa potyczka Legii z Cracovią rozczarowała kończąc się bezbramkowym remisem. Ciekawe rzeczy działy się natomiast przy ławce trenerskiej warszawskiego klubu. Czesław Michniewicz obejrzał czerwoną kartkę, a po spotkaniu zarzucił arbitrowi technicznemu, że ten go prowokował. "Ja pierniczę, co za błazenada" - skomentował szkoleniowiec Legii.
Nasze media dokładnie sfilmowały sytuację, w której otrzymałem pierwszą żółtą kartkę. Uważam, że absolutnie nie powinienem być wówczas ukarany. Rozmawiałem z Michałem Probierzem, a młody sędzia techniczny prowokował swoim zachowaniem. To on był przyczyną zaognienia tej sytuacji. Będziemy na pewno tę sprawę wyjaśniać
- mówił Czesław Michniewicz po spotkaniu Legii z Cracovią.
Trener mistrzów polski został najpierw upomniany przez arbitra żółtą kartką, a po chwili wyrzucony na trybuny. Co dokładnie się stało widać na nagraniach umieszczonych w internecie przez Krzysztofa Stanowskiego.
Pierwsza żółta kartka dla Michniewicza dzisiaj to totalna kompromitacja sędziego technicznego - gość chciałby być ważny, a powinien być ważny w czwartej lidze. Po meczu główny przeprosił trenera Legii po obejrzeniu tego filmu. pic.twitter.com/eDD8y7XhZj
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) April 18, 2021
Ja pierniczę, co za błazenada
- skomentował bezradny Michniewicz opuszczając ławkę trenerską.
Druga kartka była w zasadzie konsekwencją show wywołanego przez primadonnę-technicznego. Przecież jak na trybuny wrócą kibice i trafi mu się naprawdę mocny, pełny emocji mecz, a nie to wiosenne pykanko, to wyczyści całe ławki do przerwy 😂 pic.twitter.com/rhGp6evbSo
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) April 18, 2021