Sportowcy z Czech wystąpią na igrzyskach w Paryżu nawet jeżeli pojawią się tam rosyjscy zawodnicy - zadeklarował Czeski Komitet Olimpijski. Takie postawienie sprawy wynika ze stanowiska MKOl, który rozważa cofnięcie wykluczenie dla sportowców z Rosji oraz Białorusi. "Rosyjska agresja trwa, więc nie rozumiem, co się zmieniło" - powiedział Ondrzej Szebek, kierujący Narodową Agencją Sportu.
MSZ Czech wyraziło w piątek zaskoczenie z powodu deklaracji Czeskiego Komitetu Olimpijskiego (CzOV) o możliwym starcie sportowców z Czech razem z Rosjanami, jeżeli ci zostaną dopuszczeni do udziału w Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.
Dla czeskiego resortu dyplomacji zaskakujące są także uwagi Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o udziale sportowców z Rosji i Białorusi w igrzyskach. W obliczu wydarzeń na Ukrainie czeskie MSZ chce o igrzyskach rozmawiać z CzOV oraz z podlegająca rządowi Narodową Agencją Sportu (NSA). CzOV zapowiedział, że nie będzie bojkotować igrzysk, jeżeli będą w nich uczestniczyć Rosjanie i Białorusini.
Bojkot nie wchodzi dla nas w grę, bo nie będziemy karać czeskich sportowców za rosyjską agresję. Przeprosiliśmy sportowców za bojkot igrzysk w Los Angeles w 1984 roku i nie chcemy powtórzyć tego frustrującego doświadczenia z lat komunizmu
– napisali przedstawiciele Komitetu na Twitterze.
Szef NSA Ondrzej Szebek ma podobny pogląd na przyszłe igrzyska jak MSZ.
Rok temu, na początku rosyjskiej agresji, Międzynarodowy Komitet Olimpijski był jednym z pierwszych, który wykluczył rosyjskich sportowców. Rosyjska agresja trwa, więc nie rozumiem, co się zmieniło, że Komitet Olimpijski nagle chce ich przyjąć ponownie
– oświadczył Szebek i zapowiedział rozmowy z rządem w kwestii igrzysk i czeskiego w nich udziału.