W Szczecinie Pogoń podejmowała wciąż walczącą o zwycięstwo w piłkarskiej Ekstraklasie Lechię Gdańsk. Obie drużyny zaserwowały kibicom rzadko spotykany spektakl. W drugiej połowie padło siedem bramek, a zwycięsko z tej wymiany ciosów wyszła Lechia, która zachowała tym samym szansę na tytuł.
W ostatnich 38 minutach meczu Pogoni Szczecin z Lechią Gdańsk padło siedem bramek. O jedną lepsi byli gdańszczanie, którzy tym samym pozostali w grze o tytuł mistrzowski. Lechiści, świadomi tego, że tylko wygrana w Szczecinie da im szansę na dalszą walkę o tytuł mistrzowski, od pierwszych minut frontalnie zaatakowali bramkę Jakuba Bursztyna.
Najbardziej niebezpiecznie było już w 6. min., kiedy to wypuszczony przez Daniela Łukasika Konrad Michalak z prawej strony uderzył w słupek bramki Pogoni, a dobitkę Łukasika Bursztyn instynktownie wybronił. Potem jeszcze próbowali do siatki trafić Łukasik, Flavio Paixao czy Patryk Lipski. Bez skutku.
Dopiero w 23. min. szczecinianie przeprowadzili groźną akcję podbramkową. Sprytnie w polu karnym zachował się Adam Buksa, który przyjmując piłkę uwolnił się spod opieki obrońców, ale niesygnalizowany strzał napastnika gospodarzy obronił Dusan Kuciak.
Prawdziwa gra zaczęła się po przerwie. W 52. min. kontrę z własnej połowy boiska wyprowadził Sebastian Walukiewicz. Stoper Pogoni wprawdzie piłkę stracił ale przejął ją Radosław Majewski, który odegrał do Sebastiana Kowalczyka, a ten w polu karnym podał powrotnie do Walukiewicza. Stoper Pogoni mierzonym strzałem trafił do siatki obok Kuciaka.
Dopiero w rundzie finałowej, ale jest! Sebastian Walukiewicz z pierwszym golem w sezonie ✅#POGLGD 1:0 pic.twitter.com/u1JauEWEJi
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) 24 kwietnia 2019
10 minut później bliski wyrównania był Michał Nalepa, którego strzał z rzutu wolnego trafił w spojenie słupka i poprzeczki bramki szczecińskiej. W 70. min., gdy Pogoń przygotowywała się do wykonania rzutu wolnego, sędzia Zbigniew Dobrynin wstrzymał grę, wrócił do analizy sytuacji sprzed dobrych dwóch minut i podyktował rzut karny dla lechistów uznając zagranie ręką przez Mariusza Malca. Jedenastkę na gola pewnie zamienił wprowadzony po przerwie za nieproduktywnego Flavio Paixao, Artur Sobiech.
Niespodziewany gol na 1:1 tak podziałał na gospodarzy, że zaraz po wznowieniu gry przegrywali 1:2. Filip Mladenovic z własnej połowy idealnie dograł w pole karne do Konrada Michalaka, który bez problemu trafił do bramki.
Potem nadeszły dwie minuty koncertu Zvonimira Kozulja. Pomocnik Pogoni najpierw z woleja doprowadził do remisu, a w następnej akcji zza pola karnego wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Do pełni szczęścia kibiców gospodarzy pozostawało osiem minut, ale ten czas wystarczył gościom na odwrócenie losów meczu. Najpierw centra urodzonego w Szczecinie Patryka Lipskiego musnęła głowę Sobiecha i piłka znalazła drogę do siatki.
Co tu się wyprawia?! ? #POGLGD 3:3 pic.twitter.com/nZEENmBqVV
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) 24 kwietnia 2019
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry kolejne długie podanie trafiło pod nogi Sobiecha, który po raz kolejny pokonał Bursztyna.
Lechia, wygrywając w Szczecinie, przynajmniej do późnego wieczora powróciła na fotel lidera ekstraklasy. Niezależnie od wyniku meczu Lecha z Legią gdańszczanie na pewno pozostają w grze o tytuł mistrzowski
Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 3:4 (0:0)
Bramki: 1:0 Sebastian Walukiewicz (52), 1:1 Artur Sobiech (71-karny), 1:2 Konrad Michalak (73), 2:2 Zvonimir Kozulj (80), 3:2 Zvonimir Kozulj (83), 3:3 Artur Sobiech (84-głową), 3:4 Artur Sobiech (89).