Marcin Lewandowski czasem 3.52,34 poprawił o ponad trzy sekundy 43-letni rekord Polski na milę i sensacyjnie wygrał prestiżowy bieg podczas mityngu Diamentowej Ligi w Oslo.Tym rezultatem zszokowani byli norwescy komentatorzy, liczący na zwycięstwo swojego faworyta. Minimum na igrzyska w skoku o tyczce (5,81) wypełnił Piotr Lisek, który był drugi.
Do tej pory rekord kraju należał od 1976 roku do Bronisława Malinowskiego i wynosił 3.55,40. Lewandowski już przed czwartkowym startem zapowiadał, że chce go zaatakować, ale dzień wcześniej rywalizował na 800 m w 1. Memoriale Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Wydawało się mało prawdopodobne, że uda mu się w tak krótkim czasie zregenerować, tym bardziej że czekała go jeszcze podróż do Norwegii.
Lewandowski, który specjalizuje się na dystansie 1500 m, popisał się znakomitym finiszem. Jeszcze 200 m przed metą był czwarty. Po raz pierwszy od 2008 roku Europejczyk wygrał w Oslo rywalizację na milę. Ten bieg rozgrywany jest zawsze na zakończenie mityngu, a w tym roku gospodarze liczyli na zwycięstwo najmłodszego z klanu braci Ingebrigtsenów – Jakoba. Norweg ostatecznie był piąty – 3.53,04. Zgodnie z zasadami IAAF Lewandowski, trenujący ze swoim bratem Tomaszem, wypełnił w czwartek także minimum na mistrzostwa świata na dystansie 1500 m.
Fenomenalne zwycięstwo Lewandowskiego, okraszone rekordem Polski
Zwyciężyć w takim biegu wiele dla mnie znaczy i naprawdę jestem nadal w ciężkim treningu. Nie spodziewałem się, że uda się wygrać. Dzisiaj będę świętować nie tylko swoje urodziny, ale i ten triumf. Cieszę się, że nadal mogę liczyć na swoją szybkość
– skomentował Lewandowski, który w czwartek skończył 32 lata.
Norwegowie - przed startem absolutnie pewni zwycięstwa swojego faworyta byli zszokowani i komentowali na antenie stacji NRK:
Lewandowski podczas całego biegu właściwie nie istniał i był gdzieś w tłumie biegaczy. Podczas kiedy uwaga widzów skoncentrowana była na prowadzących Vincencie Kibecie i Ayanlehu Souleimanie oraz na Ingebrigtsenie, Polak zaprezentował genialny finisz, kiedy nagle wyskoczył zza pleców rywali i wygrał z wyraźną rezerwą mocy. W dodatku pobił rekord swojego kraju. Nasze marzenia skończyły się czkawką.
Emocjonujący był także konkurs tyczkarzy. Na drugim miejscu zakończył go Lisek, który wynikiem 5,81 wypełnił minimum na przyszłoroczne igrzyska w Tokio. Wygrał Amerykanin Sam Kendricks – 5,91. Po raz pierwszy w tym sezonie w Europie pokazał się kibicom mistrz świata, lider tegorocznej tabeli wyników Armand Duplantis. Szwed był czwarty – 5,81, a na piątym miejscu został sklasyfikowany Paweł Wojciechowski – 5,71.