Drugą z rzędu wysoką porażkę w tym sezonie ligi NBA ponieśli koszykarze Golden State Warriors, uczestnicy pięciu ostatnich finałów rozgrywek. Po inauguracyjnej przegranej u siebie z Los Angeles Clippers 122:141, w niedzielę na wyjeździe ulegli Oklahoma City Thunder 92:120.
Wojownicy zdobyli mistrzostwo w 2015, 2017 i 2018 roku, zaś w 2016 i 2019 plasowali się na drugiej pozycji. Teraz jednak są zupełnie inną drużyną. Po zakończeniu ostatniego sezonu z zespołem pożegnali się Kevin Durant (odszedł do Brooklyn Nets) i DeMarcus Cousins (Los Angeles Lakers; latem doznał ciężkiego urazu kolana), a poważną kontuzję kolana leczy Klay Thompson. Pozyskany został m.in. D'Angelo Russell, ale z Thunder zdobył tylko sześć punktów. W ekipie Warriors wyróżnił się tylko Stephen Curry - 23 pkt.
Golden State vs. Oklahoma
Do przerwy zespół z Oklahomy wygrywał aż 70:37, a po trzech kwartach 105:68. Przewaga nieco zmalała w ostatniej części gry. Draymond Green przyznał:
Jest źle. Nasza obrona nie istnieje. Nie wiemy nawet, jak się teraz bronić.
Gospodarzy, którzy triumfowali po raz pierwszy w tych rozgrywkach do sukcesu poprowadzili rezerwowy Dennis Schroder 22 pkt, Danilo Gallinari 21 i Shai Gilgeous-Alexander 19. Zawodnicy Golden State Warriors mieli zaledwie 15-procentową skuteczność rzutów za trzy punkty - 5/33, z kolei rywale mieli 15 z 32 udanych prób.
Złą serię przełamali także koszykarze Memphis Grizzlies, którzy po dwóch przegranych, u siebie pokonali Brooklyn Nets 134:133 (po dogrywce), a decydujące punkty - trzy - uzyskał równo z końcową syreną Jae Crowder. Nets nie pomogła bardzo dobra postawa Kyriego Irvinga - 37 pkt oraz po siedem asyst i zbiórek.