Mówiło się o nim, że jest najlepszym polskim koszykarzem. Chociaż nigdy nie zagrał w NBA był inspiracją dla wielu zawodników. 50 lat temu, 20 kwietnia 1970 roku, w Oławie urodził się Adam Wójcik. Ośmiokrotny mistrz kraju oraz złoty medalista rozgrywek w Belgii zmarł na białaczkę 26 sierpnia 2017 roku.
"Oława" to pierwszy boiskowy pseudonim koszykarza, który przygodę ze sportem rozpoczynał od... piłki nożnej i pozycji bramkarza. Talent do koszykówki odkrył u niego nauczyciel wf w rodzinnym mieście - Mieczysław Turek, a następnie jego umiejętności szlifował Krzysztof Walonis, trener grup młodzieżowych, a potem seniorskiego zespołu Gwardii Wrocław.
W barwach tego klubu Wójcik na ligowych parkietach zadebiutował w sezonie 1987/88. To był początek długiej i błyskotliwej kariery. W sumie rozegrał 651 meczów w trakcie 20 sezonów w polskiej ekstraklasie. Najwięcej sukcesów odnosząc ze Śląskiem Wrocław.
Adam Wójcik był jednym z najlepszych zawodnków w historii polskiej koszykówki
20 kwietnia 2020 roku 📆
— WKS Śląsk Wrocław - koszykówka (@WKS_SlaskBasket) April 19, 2020
Adam Wójcik obchodziłby dzisiaj 50. urodziny 🙏
Z tej okazji szykujemy dla was coś specjalnego... 🔜
📷 Mieczysław Michalak/Gazeta Wyborcza#HejŚląsk #plkpl pic.twitter.com/dNnKjBdDNO
Ośmiokrotny mistrz Polski (1995, 1998-2001, 2005-2007), zdobywca pięciu srebrnych medali oraz jednego brązu uzyskał na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek 10 087 punktów, co jest drugim w historii wynikiem; więcej zdobył tylko Eugeniusz Kijewski.
Trzykrotnie został uznany najbardziej wartościowym zawodnikiem (MVP) finałów polskiej ligi - w 1998 i 2001 r. jako gracz Śląska, a w 2005 w barwach Prokomu Trefla. Za granicą zdobył mistrzostwo Belgii z zespołem Spirou Charleroi. W seniorskiej reprezentacji kraju rozegrał 149 oficjalnych meczów i zdobył 1821 punktów, co jest 10. wynikiem w historii.
Z medali i sukcesów indywidualnych cieszył się jak każdy, ale nigdy nie były one powodem do wywyższania się. Był gwiazdą, ale nawet wówczas, gdy pod koniec kariery nazywano go "Profesorem" pozostał skromnym chłopakiem z Oławy. Tak wspominają go koledzy i rywale z parkietów, trenerzy i żona Krystyna.
Cały czas nie potrafię o nim mówić w czasie przeszłym. Nigdy nie powiedział czegoś złego o drugiej osobie, nie trzymał też w sercu urazy. Nawet tego najsłabszego zawodnika na parkiecie zawsze usprawiedliwiał. Niepoprawny optymista z wiecznym uśmiechem na twarzy
– powiedziała Krystyna Wójcik.
Eugeniusz Kijewski, jeden ze szkoleniowców, z którym Wójcik przez lata współpracował - najpierw w kadrze, a potem klubie, zwrócił uwagę na empatię, jaka charakteryzowała tego zawodnika.
Był miłym, ciepłym człowiekiem. Pomagał w każdej sytuacji. Nie było żadnego problemu, by wystąpił np. w akcjach charytatywnych czy promocyjnych na szczytny cel. Pomagał klubowi i reprezentacji nie tylko na boisku. Kończyłem boiskowe występy w Lechu Poznań w 1990 roku w finałowych spotkaniach z Gwardią Wrocław. Miałem wówczas za rywala młodego Adama Wójcika, który rozpoczynał karierę. Można powiedzieć, że przejął ode mnie pałeczkę. Nie mogę się pogodzić, że już dobiegł do mety ostatecznej
– mówił po odejściu Wójcika Kijewski.
Zawodnik pośmiertnie został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Orderem Odrodzenia Polski. Jego dwaj synowie, bliźniacy Jan i Szymon także grają w koszykówkę, a sport łączą ze studiami w USA.