Jeden z najlepszych polskich sportowców w historii chodziarz Robert Korzeniowski zaapelował do olimpijczyków, by w Tokio nie zapominali o ciągłym nawadnianiu organizmu oraz nie bali się klimatyzacji. "Tam klimat jest zabójczy i może wszystko zniweczyć" - podkreślił.
On sam miał okazję startować w stolicy Japonii w 1991 roku w mistrzostwach świata. Miał wówczas 23 lata i całą karierę przed sobą, ale z perspektywy czasu ocenił, że był to jego najtrudniejszy start w karierze. I to właśnie ze względu na warunki pogodowe.
Było ok. 30 stopni Celsjusza oraz niemal 100-procentowa wilgotność. Jeśli się nie mylę, to właśnie wówczas chód na 50 km skończyło najmniej zawodników w historii mistrzostw świata. Ja też nie dotarłem do mety, mimo że wcześniej na 20 km zająłem 10. miejsce. Zawody były piekielnie trudne
- wspomniał.
Korzeniowski, jeden z olimpijskich ekspertów Eurosportu, pamięta doskonale start w Tokio, bo był to jego debiut w imprezie tej rangi.
Bardzo dużo się nauczyłem. Musimy pamiętać o tym, że sportowiec nie przyjeżdża na sam start. Jest w Japonii znacznie dłużej, musi trenować, przemieszczać się, musi żyć w tych warunkach i to jest niesamowicie wyczerpujące. Trzeba nauczyć się sobie z tym radzić
- podkreślił.
A jak? "Przede wszystkim nie unikać klimatyzacji. Nastawić ją sobie w pokoju na 24-25 stopni. Bardzo dużo i regularnie pić. Wszędzie szukać cienia i... wyciszyć się. A jeśli trenować, to wczesnym rankiem" - radził czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie.