Hubert Hurkacz niedawno wygrał z Kei Nishikorim, co dodało mu pewności siebie, ale nie znalazł jeszcze sposobu na pokonanie będącego rewelacją ostatnich miesięcy Stefanosa Tsitsipasa. "Chciałbym mieć taki rok, jak Grek" - mówi w wywiadzie tenisista z Wrocławia.
Od niespełna tygodnia ma pan na koncie pierwsze w karierze zwycięstwo nad rywalem z czołowej "10" rankingu ATP. Coś się zmieniło za sprawą wygranej w Dubaju z będącym wówczas szóstą, a obecnie siódmą rakietą świata Japończykiem Kei Nishikorim?
Hubert Hurkacz: Żyje mi się dobrze. Otrzymałem po tym spotkaniu bardzo dużo gratulacji i chciałbym podziękować wszystkim za miłe słowa oraz za śledzenie moich meczów. Na pewno to zwycięstwo pomogło mi pod względem psychologicznym. Uwierzyłem w siebie jeszcze bardziej. Zyskałem poczucie, że mogę pokonać każdego rywala i że czołówka jest coraz bliżej. Mam nadzieję, że dalej będę się rozwijał.
Zarówno podczas pojedynku z finalistą wielkoszlemowego US Open z 2014 roku, jak i w ćwierćfinale z Grekiem Stefanosem Tsitsipasem wydawał się pan bardzo opanowany, choć grał pan o taką stawkę po raz pierwszy. Wewnątrz też tak było, czy tylko starał się pan nie pokazywać ukryć nerwy?
Byłem raczej spokojny. Choć takim meczom oczywiście towarzyszą ogromne emocje, ale radzę sobie z nimi.
Mówił pan już kiedyś, że z każdym da się wygrać. Ale jeśli przyjdzie panu stanąć naprzeciwko Serba Novaka Djokovica, Hiszpana Rafaela Nadala lub Szwajcara Rogera Federera, to kolana nie zadrżą?
Pojedynek z takimi tenisistami to na pewno zupełnie inne doświadczenie. Z nimi rywalizuje się na największych kortach, a gra na nich to co innego niż występ na małym obiekcie przy pustych trybunach. Pojedynki z wysoko notowanymi zawodnikami to bardzo cenne doświadczenie. Trzymam się tego stwierdzenia, że nie ma tenisisty nie do pokonania. Mam już za sobą kilka turniejów ATP i mecze z wysoko sklasyfikowanymi przeciwnikami będą dla mnie teraz coraz bardziej codziennością.
Myśli pan, że występ w Dubaju czołówka odebrała jako sygnał, że na Huberta Hurkacza trzeba uważać?
Sądzę, że bez tego każdy zawodnik skupia się maksymalnie przed każdym swoim kolejnym meczem. Ale na pewno pokazałem tym startem, że moja gra jest na wysokim poziomie.
A sam jest pan w pełni zadowolony z tego, co zaprezentował w Zjednoczonych Emiratach Arabskich?
Uważam, że wszystko jest jeszcze do poprawienia. Mogę grać lepiej w każdym aspekcie.
W Dubaju zmierzył się pan po raz trzeci w przeciągu niespełna pół roku z Tsitsipasem, ale na razie nie znalazł pan na niego sposobu...
Jestem jednak coraz bliżej tego z każdym kolejnym meczem. Nie jest on przypadkową osobą - zajmuje drugie miejsce w rankingu uwzględniającym tegoroczne starty. Coraz mniej mi do niego brakuje. Będę robił wszystko, by zniwelować tę różnicę.
Grek imponuje ofensywną grą oraz tempem, w jakim poprawiał ostatnio swoje notowania. Młodszy od pana o rok zawodnik 12 miesięcy temu był 71. na liście ATP, a w poniedziałek zadebiutował w Top10. Chyba można byłoby panu z powodzeniem życzyć pójścia w ślady półfinalisty styczniowego Australian Open?
Na pewno chciałbym mieć taki rok jak on. Wszystko przychodzi w swoim czasie - u jednych może być to wcześniej, u innych później. Stefanos grał w tym czasie fantastycznie, co pokazują jego wyniki. Trochę mi jeszcze do tego brakuje. On zaczął poprzedni sezon pod koniec "100" w rankingu. Wiele zdziałał jednym czy dwoma udanymi startami. Uwierzył w swoje możliwości i nagle jego kariera się zupełnie odmieniła i nabrała tempa. Jego przypadek jest potwierdzeniem tego, że jeden czy dwa dobre turnieje mogą bardzo dużo dać i że trzeba uwierzyć w siebie.
Na początku lutego w kraju było głośno o pechowych dla Polaków skutkach reformy Pucharu Davisa. Jak pan przyjął decyzję, że mimo wywalczenia wraz z kolegami na korcie awansu do Grupy I, to w tym roku traficie prawdopodobnie do Grupy III?
Szkoda całej tej sytuacji. Wywalczyliśmy awans po wygraniu trzech meczów, a mamy jeszcze spaść. Jeszcze nie jest do końca wszystko jasne. Wiem, że Polski Związek Tenisowy chce się odwołać. Zobaczymy, jak to się wszystko potoczy.
Szef wyszkolenia PZT Rafał Chrzanowski powiedział, że pojawiła się myśl o bojkocie tych rozgrywek, ale zrezygnowano z niej ze względu na fakt, iż mogłoby to zablokować zawodnikom szansę na udział w igrzyskach. Niektórzy tenisiści jednak świadomie rezygnują ze starań o występ w turnieju olimpijskim. Pan chce wystąpić za rok w Tokio?
Jasne. Chciałbym wystartować w igrzyskach, bo to zupełnie inne zawody niż każdy kolejny turniej, w którym biorę udział.