- Media w Portugalii są zgodne. To dla nas wielka duma, że Paulo Sousa będzie prowadził najlepszego piłkarza świata i czołową drużynę w Europie. Jestem pewien, że da sobie radę, choć ja w wyścigu o fotel selekcjonera kibicowałem szkoleniowcowi Rakowa Markowi Papszunowi – mówi w rozmowie z Niezalezna.pl drugi trener klubu spod Jasnej Góry Goncalo Feio.
Niezależna.pl: Jakie reakcje wywołał w Portugalii wybór Paulo Sousy na trenera reprezentacji Polski?
Goncalo Feio: Entuzjazm. Polska to drużyna bardzo ceniona w naszym kraju. Należąca do europejskiej czołówki. No i chyba nie ma szkoleniowca, który nie chciałby pracować z najlepszym piłkarzem świata Robertem Lewandowskim. Podkreśla się, że choć wielu Portugalczyków pracuje w czołowych klubach, to każda nominacja dla naszego rodaka na stanowisko opiekuna reprezentacji, to dla wszystkich powód do dumy.
Paulo Sousa to trenerski zamordysta, czy też jest dla piłkarzy „bratem – łatą”?
Ma zdrowe relacje z zawodnikami. Mówi się, że potrafi zachować równowagę pomiędzy konsekwentnie egzekwowaną dyscypliną i dialogiem z drużyną. To naprawdę sporej klasy fachowiec. Ma doświadczenie i wiedzę, które zdobywał w węgierskim Videotonie, w Izraelu, Fiorentinie czy w Bordeaux.
Jednym z głównych zarzutów kierowanych pod adresem Jerzego Brzęczka był brak chemii pomiędzy trenerem, a zespołem. Sousa będzie umiał ułożyć sobie stosunki z drużyną pełna mocnych charakterów, jaką jest nasza reprezentacja?
Nie mam żadnych obaw, że mu się uda znaleźć wspólny język z piłkarzami. Jako piłkarz dwukrotnie wygrał ligę Mistrzów. W Juventusie czy Borussii Dortmund grał z czołowymi piłkarzami świata. Jest kontaktowy, wie czego chce i w jaki sposób wymagać realizacji swoich planów. Poza tym kadrowicze, to inteligentni ludzie. Wiedzą z kim będą mieli do czynienia. I z pewnością osiągnięcia Paulo wzbudzą ich szacunek.
Ricardo Sa Pinto w Legii zamiast zjednoczyć, skonfliktował szatnię. Nie obawia się, że z Sousą może być podobnie?
W każdej lidze są bardzo dobrzy trenerzy, którzy niekoniecznie muszą być łatwymi ludźmi w codziennym obcowaniu. Paulo Sosua, to zupełnie inny typ charakteru, niż Ricardo Sa Pinto. Nie sądzę, by doszło do jakichkolwiek zgrzytów w kontaktach z zawodnikami. Prezes PZPN dokonał naprawdę dobrego wyboru, choć ja trzymałem kciuki za Marka Papszuna. Pracuję z nim codziennie w Rakowie i patrząc na jego warsztat i podejście do ludzi, jestem przekonany, że poradziłby sobie w pracy z reprezentacją Polski. Zresztą uważam, że prędzej czy później trener Papszun będzie selekcjonerem waszej drużyny narodowej.
Dostał pan już propozycję dołączenia do sztabu Paulo Sousy?
To pytanie mogę tylko skwitować śmiechem... Poza tym świetnie pracuje mi się w Rakowie z Markiem Papszunem.
Gdyby zadzwonił do pana nowy selekcjoner i zapytał, jaką polską potrawę by mu pan polecił, to...
Doradziłbym, żeby spróbował czerwonego barszczu z uszkami. Wtedy najpełniej poczuje Polskę. Bukiet zapachów, szczególny smak. W tej potrawie zamyka się cały wasz charakter – słodki, choć ostry, ale pełen niezapomnianego aromatu.