Były esbek stojący na czele firmy od lat zarabiającej miliony na współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, rozpracowywał Jana Pawła II m.in. podczas jego wizyty w Austrii w czerwcu 1988 roku – ustaliła „Gazeta Polska” w sierpniu 2020 r. Poniżej całość tamtego tekstu na temat zatrzymanego dziś Andrzeja P.
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W "GAZECIE POLSKIEJ" W SIERPNIU 2020 R.
To od lat jedna z najbardziej prominentnych osób w polskiej piłce nożnej. 68-letni Andrzej P.i jest szarą eminencją Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN), mającą wpływ nie tylko na obsadę sztabu trenerskiego polskiej kadry, lecz także na powoływany skład czy wybór sparingpartnerów. Korzysta na tym kierowana przez niego firma Lagardere Sports Poland (LSP), wcześniej działająca pod nazwą SportFive.
Firma od lat zarabia miliony na współpracy ze związkiem oraz klubami piłkarskiej ekstraklasy. W 2017 roku PZPN, kierowany przez Zbigniewa Bońka, przedłużył z firmą P. umowę na pośrednictwo m.in. w pozyskiwaniu sponsorów dla polskiej reprezentacji.
P. ma ciemną kartę w życiorysie. W latach 1980–1990 był pracownikiem Departamentu I MSW (wywiadu PRL). Ostatnie trzy lata służby spędził jako funkcjonariusz pod przykryciem w Wiedniu.
„GP” dotarła do dokumentów P. z tego okresu (działał on wówczas jako oficer o kryptonimie Kard). Szczegółowo opisują one jego działalność wywiadowczą. Z materiałów wynika, że kontrahent PZPN bezpośrednio rozpracowywał papieża Jana Pawła II m.in. podczas jego wizyty w Austrii w czerwcu 1988 roku. Dokumenty wskazują też, że już po zaprzysiężeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego miał zostać wytypowany do werbunku przez zachodnioniemiecki wywiad (BND). Osobiście alarmował o tym przełożonego P. ppłk Gromosław Czempiński, późniejszy generał i szef Urzędu Ochrony Państwa (UOP). „GP” ujawnia zawartość teczki pracy „Karda”.
Andrzej P. urodził się 11 września 1952 roku w miejscowości Soborzyce (obecnie województwo śląskie). Po studiach w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Jednak już w 1980 roku został pracownikiem Departamentu I MSW (wywiadu PRL).
„GP” kilka tygodni temu ujawniła materiały opisujące szczegóły pracy P. w SB (o jego przeszłości w bezpiece wiadomo było publicznie przynajmniej od 2005 roku). Wynikało z nich, że trafił do Wydziału XIV, najtajniejszej komórki PRL-owskiego wywiadu. Dzięki pozytywnym opiniom przełożonych w połowie 1987 roku został wysłany do pracy za granicą. Trafił do Wiednia, gdzie oficjalnie pełnił stanowisko wicedyrektora Instytutu Kultury Polskiej. Działał pod kryptonimem Kard. W czasie likwidacji SB był w stopniu kapitana.
Materiały dotyczące szczegółów pracy P. w Austrii dostępne są w archiwum IPN w oddzielnej teczce. Przez lata były ściśle tajne, znajdowały się w nieistniejącym już dzisiaj zbiorze zastrzeżonym. „GP” zapoznała się z tymi materiałami.
P. wyjechał do Wiednia w połowie 1987 roku. Jego pracę nadzorowała kpt. Jadwiga Kwiatkowska. Z katalogu IPN wynika, że w ciągu 20 lat awansowała ona od maszynistki w archiwum MSW do stanowiska młodszego inspektora Wydziału XVI Departamentu I MSW.
P. oficjalnie był w Austrii wicedyrektorem Instytutu Kultury Polskiej w Wiedniu. Posiadał paszport dyplomatyczny. W dokumentach pojawiają się jednak informacje, że pełnił też stanowisko II sekretarza ambasady PRL w Wiedniu, a także jej attaché sportowego. Nie ma jednak żadnych konkretnych dat ani zadań związanych ze sprawowaniem przez niego tych funkcji.
Pewne jest jednak, że wykonywał on w Austrii wiele istotnych zadań dla PRL-owskiego wywiadu. Ich zakres opisał własnoręcznie w liczącym 15 stron sprawozdaniu z pracy operacyjnej w okresie 30 sierpnia 1987 – 30 czerwca 1989 roku. Z dokumentu wynika, że późniejszy prezes LSP opracował dla Departamentu I MSW kompleksowy plan lokowania agentów na wiedeńskich uczelniach. Odbierał też przesyłane drogą radiową informacje od innego działającego za granicą pracownika Departamentu I MSW, Krzysztofa Natolskiego (kryptonim Tolski).
Przy okazji P. opracował 12 punktów odbioru zaszyfrowanych audycji na terenie Wiednia i okolic. Zostały one potem wprowadzone na stałe do pracy wywiadowczej. Inni pracownicy Departamentu I MSW wykorzystywali też opracowane przez P. trasy sprawdzeniowe w Wiedniu i Salzburgu. „Kard” przygotował je bardzo szczegółowo, łącznie z dokumentacją wideo.
P. – jak sam pisał w sprawozdaniu – przesłał też do centrali naprowadzenie na kierownika restauracji w Warszawie, który miał objąć podobną posadę w Wiedniu. Jego zdaniem w ten sposób Departament I MSW mógłby zdobyć „ewentualny punkt wsparcia w łączności N [niejawnej]”. „Kard” opracował związane z tym przedsięwzięcie biznesowe, które miało sfinansować projekt. Nie wiadomo jednak, na czym miałby on polegać i czy ostatecznie został zrealizowany.
Późniejszy prezes LSP przekazał też pakiet informacji dotyczących działalności w Austrii neofaszystów. Wytypował do potencjalnej współpracy i rozpracowywał attaché handlowego ambasady Belgii w Wiedniu.
Był ponadto odpowiedzialny za zabezpieczenie wizyty w Austrii gen. Czesława Kiszczaka, ówczesnego szefa MSW. W tym celu przygotował m.in. dokumentację wideo XIV Dzielnicy Wiednia.
P. samodzielnie prowadził kilku współpracowników, wśród nich dwa kontakty operacyjne o pseudonimach „Okno” i „Wawrzek”. Obydwaj byli pracownikami polskich instytucji działających w Austrii. Jednak najcenniejszym jego aktywem był agent o pseudonimie „Pierwszy”.
„Kard” obsługiwał też znanego nielegała Departamentu I MSW Andrzeja Madejczyka, pseudonim Lakar. Zdobywane przez niego informacje przekazywał do centrali w Warszawie. Wśród nich także te pochodzące od zarejestrowanego jako kontakt operacyjny o. Konrada Hejmy, duchownego mającego w latach 80. szerokie wpływy w Watykanie. Dotyczyły one m.in. papieża Jana Pawła II.
P. – jak wynika z ustaleń „GP” – również bezpośrednio brał udział w rozpracowywaniu Ojca Świętego. We fragmencie sprawozdania na ten temat chwalił się, że przekazywał informacje „na temat pobytu papieża w Austrii w roku 1988, łącznie z pełną dokumentacją wideo”. Wizyta ta odbyła się w dniach 23–27 czerwca. Papież odwiedził wówczas m.in. były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny KL Mauthausen w Górnej Austrii, a także odprawił mszę świętą na skoczni narciarskiej Bergisel w Innsbrucku.
„GP” zapytała PZPN, czy fakt, że w życiorysie P. są działania podejmowane wobec Jana Pawła II na rzecz wywiadu PRL, nie przeszkadza związkowi we współpracy z kierowaną przez niego firmą.
„Czytanie i komentowanie teczek zgromadzonych w IPN pozostaje poza obszarem działalności PZPN. Związek skupia się w swojej działalności na realizacji zadań statutowych, w tym w szczególności na doskonaleniu gry w piłkę nożną oraz jej promowaniu, regulowaniu i kontrolowaniu na terytorium Polski. PZPN nie komentuje życiorysów osób reprezentujących spółki, z którymi posiada relacje biznesowe, w tym tych należących do Grupy Lagardere”
– stwierdził w odpowiedzi mec. Marcin Wojcieszak, pełnomocnik PZPN.
Z dokumentów „Karda” wynika coś jeszcze. W 1989 roku P. znalazł się w zainteresowaniu zachodnioniemieckiego wywiadu BND i austriackiego kontrwywiadu STAPO. Na trop tych działań wpadł Wydział X Departamentu I MSW, kierowany przez ówczesnego ppłk. Gromosława Czempińskiego. „BND przy udziale STAPO podjęła rozpracowanie »Karda« pod kątem pozyskania do współpracy lub skompromitowania” – podkreślał w notatce z października 1989 roku późniejszy generał i szef UOP. Dokument trafił na biurko przełożonego P. – naczelnika Wydziału XIV.
Było to dwa miesiące po zaprzysiężeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego, utworzonego po pierwszych częściowo wolnych wyborach parlamentarnych. Dla P. musiał to być trudny czas. O jego odwołanie z Wiednia, a nawet „rozważenie” zwolnienia z pracy w Departamencie I MSW wnioskował rezydent PRL-owskiego wywiadu w Austrii płk Konrad Biczyk, działający pod kryptonimem „Syld”. Powodem był „brak poprawy w pracy”. Czy było to związane z działaniami BND i STAPO? Nie wiadomo. Podobnie jak tajemnicą pozostaje, czy ostatecznie zachodnioniemieckie służby podjęły próbę werbunku późniejszego prezesa LSP. P. nie odpowiedział na przesłane przez „GP” pytania.
Niewiadomych w życiorysie byłego kapitana SB jest więcej. Tajemnicą owiana jest jego działalność na początku lat 90. Wiadomo tylko, że w tym czasie pracował dla niemieckich firm (w lutym 2018 roku pisał o tym ogólnie „Newsweek”). Ostatecznie postawił na marketing sportowy. W 1997 roku rozpoczął budowę w Polsce działającej w tej branży spółki SportFive (jej udziałowcem była znana firma UFA Sports z Hamburga). Obecnie spółka należy do francuskiego koncernu Lagardere (działa pod nazwą LSP). Od początku istnienia zarabiała miliony złotych na handlu prawami do transmisji meczów polskiej reprezentacji oraz ekstraklasy piłkarskiej.
Z dokumentów znajdujących się w archiwum IPN wynika, że Andrzej P. utrzymywał bliskie relacje z innym pracownikiem Departamentu I MSW – Emilianem Sałygą, działającym pod przykryciem dyplomaty PRL we Włoszech (kryptonim Dragan). Obydwaj poznali się podczas studiów w Opolu. Od tego czasu utrzymywali przyjacielskie, rodzinne relacje. Po przemianach polityczno-ustrojowych w Polsce Sałyga, podobnie jak P., zaczął działać w biznesie. Z Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że był współwłaścicielem powstałej w 1995 roku spółki Manetic. Jego wspólnikiem był Konrad D., były pracownik Departamentu I MSW. Obecnie wspólnie m.in. z gen. Gromosławem Czempińskim zasiada na ławie oskarżonych w związku z korupcją przy prywatyzacji warszawskiego przedsiębiorstwa energetycznego Stoen (sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie). Z KRS wynika, że likwidatorem spółki Manetic jest Anetta Maciejewska, obecnie wiceszefowa Agencji Wywiadu.
Od pięciu lat głównym sponsorem piłkarskiej reprezentacji Polski jest kontrolowana przez skarb państwa grupa Lotos. Pierwsza umowa, opiewająca na 40 mln zł, została zawarta w 2015 roku. Druga – obowiązująca do końca 2022 roku – trzy lata później. Jej wartość szacowano na 100 mln zł. Umowę z PZPN na pośrednictwo w zdobywaniu sponsorów ma zawarta spółka LSP, kierowana przez Andrzeja P. Czy podmiot ten otrzymał więc jakąkolwiek prowizję z tytułu zawarcia przez PZPN umów z Lotosem? Nie wiadomo. Związek konsekwentnie nie odpowiada na pytania w tym zakresie.
„Rozmowy dotyczące kontraktu Grupa Lotos prowadziła bezpośrednio, tylko i wyłącznie, z PZPN”
– stwierdziło w piśmie skierowanym do „GP” biuro prasowe naftowego przedsiębiorstwa.