Wówczas na torze Sakhir rywalizowano w ciągu dnia, ale od 2014 roku wyścig rozpoczyna się niedługo przed zachodem słońca, a kończy już przy wyłącznie sztucznym oświetleniu. W pełnym słońcu - bo zwykle taka jest tam pogoda - odbywają się treningi i kwalifikacje.
Szanse na to, że Kubica powtórzy w ten weekend którykolwiek z sukcesów odniesionych przed 11 laty, są znikome. Zarówno Polak, jak i drugi z kierowców Williamsa Brytyjczyk George Russell najpewniej liczą się z tym, że za "sukces" będzie można uznać samo ukończenie wyścigu. Zespół z Grove ma bowiem do nadrobienia spore zaległości do innych teamów, co pokazały nie tylko testy przed sezonem pod Barceloną, ale też rywalizacji o Grand Prix Australii 17 marca.
Kubica miał tam trzy, a Russell - dwa okrążenia straty do zwycięzcy, którym był Fin Valtteri Bottas z Mercedesa. Zawodnicy Williamsa zajęli dwa ostatnie miejsca w gronie kierowców, którzy ukończyli wyścig.
"Tor w Bahrajnie jest zupełnie inny niż ten w Australii, więc przed nami nowe wyzwania, w tym poradzenie sobie z wysoką temperaturą. Jeszcze kilka rzeczy muszę odkryć, ale ogólnie znam ten tor dość dobrze. Jest dużo miejsc, w których trzeba wyhamować prawie do zera, a potem szybko się rozpędzić, więc bolid musi zachowywać stabilność przy hamowaniu i mieć dobrą przyczepność"
- analizował Kubica, cytowany na oficjalnej stronie Williamsa.
Po raz ostatni Polak ścigał się tam w 2010 roku, a niecały rok później uległ wypadkowi podczas rajdu we Włoszech i od tego czasu w F1 pauzował. To oznacza, że przy sztucznym oświetleniu Kubica w Bahrajnie pojedzie po raz pierwszy.
"Mam stamtąd dobre wspomnienia, bo to tam w 2008 roku miałem swoje pierwsze i jedyne pole position w karierze. Może być bardzo gorąco, więc bardzo ważne będzie zrozumienie, jak należy się obchodzić z oponami. Zobaczymy, jak nam pójdzie, nie mogę się doczekać"
- powiedział 34-letni kierowca urodzony w Krakowie.
Walkę o zwycięstwo stoczą prawdopodobnie zawodnicy Mercedesa - Bottas i broniący tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton - oraz Ferrari: Niemiec Sebastian Vettel i reprezentant Monako Charles Leclerc. Po dobrym wrażeniu, jakie kierowcy włoskiego teamu pozostawili na oficjalnych testach, to jednak Mercedes dyktował warunki w Australii.
Bottas nie tylko wygrał, ale skorzystał też na nowym przepisie, przyznającym dodatkowy punkt autorowi najszybszego okrążenia w wyścigu. Fin ma zatem 26 "oczek", a Hamilton - 18. Trzeci w Melbourne był Holender Max Verstappen z Red Bulla - 15 pkt. Kierowcy Ferrari zajęli dopiero dwie kolejne lokaty.
W piątek o godz. 12 i 16 czasu polskiego odbędą się treningi. Kolejną sesje zaplanowano na sobotę na 13. Trzy godziny później rozpoczną się kwalifikacje, a wyścig - w niedzielę o 17.10.