Kiedy Wojciech Szczęsny wychodził w pierwszym składzie na mecz ze Słowacją, kibice puścili w niepamięć jego mecze na wielkich turniejach w 2012 czy 2018 roku. Niestety, po meczu znów mówi się o postawie bramkarza Juventusu, choć dziś - przy samobójczym golu - miał naprawdę dużego pecha. Niefart chodzi za Szczęsnym przy okazji dużych imprez już od 9 lat.
Pierwszą wielką imprezą dla wychowanka warszawskiej Agrykoli miały być mistrzostwa Europy 2012 w Polsce i na Ukrainie. W pierwszym meczu turnieju (1:1) puścił bramkę po strzale Dimitrisa Salpingidisa, a co gorsza, w 69. minucie otrzymał czerwoną kartkę za faul w polu karnym. Do bramki wszedł za niego Przemysław Tytoń i obronił „jedenastkę”. Szczęsny musiał pauzować w starciu z Rosją (1:1), a ówczesny selekcjoner Franciszek Smuda nie dał mu już szansy w ostatnim meczu grupowym – przegranym 0:1 z Czechami.
Cztery lata później znacznie lepiej rozpoczął mistrzostwa Europy we Francji. Nie dał się pokonać w wygranym 1:0 meczu z Irlandią Północną w Nicei, ale już w pierwszej połowie - jak się później okazało - nabawił się urazu uda, gdy zderzył się z napastnikiem rywali Kyle'em Laffertym. Zastąpił go Łukasz Fabiański, który spisywał się tak dobrze, że pozostał między słupkami do końca przygody Polaków z turniejem, czyli do ćwierćfinału.
Szczęsny wciąż był jednak bardzo ważną postacią dla ówczesnego selekcjonera Adama Nawałki. Selekcjoner zaufał mu także przed meczem mistrzostw świata 2018 z Senegalem (1:2). W 60. minucie na stadionie Spartaka w Moskwie golkiper Juventusu Turyn wybiegł daleko przed pole karne i nie zdołał powstrzymać Mbaye Nianga, który minął go i bez kłopotów trafił do pustej bramki.
W 2021 roku, gdy rozgrywane jest Euro 2020, ponownie liczyliśmy na Wojciecha Szczęsnego. Paulo Sousa obdarzył go sporym zaufaniem, mówiąc, że będzie pierwszym bramkarzem już na długo przed pierwszym turniejowym meczem. Niestety, pech powrócił. W 18. minucie piłka nieszczęśliwie odbiła się od interweniującego Szczęsnego i wpadła do siatki, a gol został zaliczony jako samobójczy. Szczęsny w tym meczu nie miał zbyt wielu interwencji, ale kiedy już Słowacy strzelali, to piłka lądowała w siatce. Skończyło się 1:2.