– mówi Zarzeczny.W Warszawie przy ul. Madalińskiego 43 jest tablica mówiąca o tym, że jest to miejsce uświęcone krwią Polaków. Jako dzieci śpiewaliśmy „Marsz Mokotowa” i obchodziliśmy takie miejsca pamięci. Mogę się pochwalić, że zrobiłem przy tej ulicy również pamiątkową tablicę dla Kazimierza Górskiego, mojego przyszywanego ojca, który mnie symbolicznie usynowił, bo jestem sierotą. Kłóciłem się z burmistrzem o treść napisu na tablicy, bo chciałem, aby było tam, że Kazimierz Górski to pogromca Anglii, ZSRR, Włocha, Brazylii, Argentyny czy Holandii. To były nasze najwspanialsze zwycięstwa. Ale burmistrz się na to określenie nie zgodził, że słowo „pogromca” nie może być, że to musi być bardziej polubownie. To jest własnie takie spłaszczanie naszej historii, takie dziadowanie. A przecież był hetman Żółkiewski, król Batory… Nam brakuje dumy ze zwycięstw
– dodaje dziennikarz.A jeśli chodzi występy naszych piłkarzy na Euro 2016? To przecież jest to zabawa. Natomiast gra Polaków pokazuje, jak my jesteśmy tych zwycięstw głodni, bo dla nas ważne jest to, co jest polskie. My sto razy bardziej wolimy partolącego akcje Milika niż pierwszoplanowego zachodniego aktora. Dlaczego? Bo Milik jest nasz. My potrzebujemy swoich bohaterów, ze swojego plemienia. Cieszymy się gdy oni w sposób naturalny i godny nas reprezentują
– podsumowuje Zarzeczny.Nie poddaję się ogólnym uniesieniom, ale czuję sympatię z zawodnikami za to, co robią dla Polski. Nagle okazuje się, że polscy kibice są najwspanialsi, a nie tylko biedota, ciemnota i hołota. Wielokrotnie jako kibic czułem się z tego powodu obrażany. A teraz widać, że kopanie piłki może spowodować, że są wartości wspólne, że kopanie piłki może spowodować wiarę w siebie i dumę. Cieszmy się, że choć nasi piłkarze nie grają jak Brazylia, ale z każdym mogą wygrać. Na wojnie spontaniczne wojsko swoją determinacją też jest w stanie pokonać w boju wyszkoloną armię. Polak nie musi mówić po cichu, że jego rodak to po prostu potrafi każdemu dop…ć, i proszę nie usuwać tego słowa