Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych podał za pośrednictwem mediów społecznościowych, że wspólnie z Krajowym Związkiem Zawodowym Pracowników Fizjoterapii zdecydowano o rozpoczęciu protestu głodowego.
„Od dziś, w warszawskim szpitalu dziecięcym przy ul. Żwirki i Wigury grupa diagnostów laboratoryjnych i fizjoterapeutów głoduje w imię nagłaśniania problemów, które na Ministerstwie nie robią wrażenia”
– głosi wpis. Zamieszczono w nim także zdjęcia protestujących.
W ramach akcji „maj bez fizjoterapeutów”, fizjoterapeuci najpierw oddawali krew, a potem przystąpili to strajku włoskiego, polegającego na skrupulatnym, drobiazgowym wykonywaniu obowiązków i edukowaniu pacjentów o znaczeniu fizjoterapii.
W połowie maja, na wspólnej konferencji z diagnostami, poinformowali o akcji wysyłania pism do dyrektorów zatrudniających ich placówek prosząc o podwyżkę wynagrodzeń oraz występowania m.in. do NFZ z pytaniem, ile jest na to środków. Działania te podjęto, jak wyjaśniano, w związku z wypowiedzią szefa MZ Łukasza Szumowskiego, który wskazał, że dyrektorzy szpitali dostali dodatkowe 680 mln zł w związku ze wzrostem wyceny świadczeń i mogą te środki przeznaczyć na podwyżki dla grup, które ich nie dostały, m.in. diagnostów i fizjoterapeutów.
Związki zapowiadały, że kolejnym etapem będzie protest głodowy.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski odnosząc się do akcji protestacyjnej fizjoterapeutów i zapowiedzi aktywizacji diagnostów, wskazywał kilkanaście dni temu, że "nie ma możliwości prawnej, aby przekazać „znaczone” [konkretnie przeznaczone] pieniądze dla grup nieobjętych odrębnymi regulacjami ustawowymi m.in. fizjoterapeutów, diagnostów czy techników elektroradiologii". - Te grupy zawodowe nie są w pełni opisane ustawami, w związku z tym nie możemy zastosować do nich takich regulacji, jak (…) np. do lekarzy, pielęgniarek czy ratowników – mówił.
Szef MZ akcentował, że nastąpił wzrost ryczałtów w placówkach. - Te pieniądze są również przeznaczone na koszty, które szpitale poniosły lub będą ponosić na wzrosty kosztów płac dla zawodów nieuregulowanych odrębnie – podkreślał. Ocenił, że 680 mln to dosyć duży wzrost ryczałtów. Odnosząc się zaś do głosów, że tymi samymi pieniędzmi obdzielani są różni interesariusze, przyznał, że tak jest.
- Pieniądze, które Narodowy Fundusz Zdrowia przekazuje do szpitali są przeznaczone dla różnych interesariuszy, dla administracji szpitala, dla administracji klinik i oddziałów, dla grup zawodowych profesjonalistów medycznych, w tym również techników, fizjoterapeutów, diagnostów, lekarzy, pielęgniarek, ratowników – mówił. - Na pewno dyrektorzy mogą zastanowić się na ile mogą poprawić sytuacje finansową zawodów, które nie zostały uregulowane odrębnie – stwierdził.