Grupa sędziów, na czele z byłym rzecznikiem Krajowej Rady Sądownictwa, Waldemarem Żurkiem, zapowiadają możliwość pozwu wobec premiera Mateusza Morawieckiego po słowach, które szef rządu powiedział w wywiadzie z "Gazetą Polską". - W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa.(...) Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza - mówił premier. - To są obrzydliwe insynuacje - twierdzi Żurek. Między innymi o udział w zorganizowanej grupie przestępczej oskarżony jest jednak były prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie, Krzysztof S. Na jej czele stać miał - zdaniem śledczych - dyrektor krakowskiego SA, Andrzej P.
W najnowszym numerze "Gazety Polskiej" w wywiadzie z premierem Mateuszem Morawieckim padło pytanie dotyczące sądownictwa w Polsce: "Panie Premierze, czy mamy pełzający bunt władzy sądowniczej? Stowarzyszenia sędziów apelują do zagranicznych instytucji o ingerencje w wewnętrzne sprawy RP. W Krakowie sędziowie wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości"
- W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Będę zachęcał pana przewodniczącego Timmermansa, aby się przyjrzał temu przykładowi bardzo uważne. Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza
- odpowiedział szef rządu.
Waldemar Żurek, do niedawna rzecznik KRS, a na co dzień sędzia Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Krakowie zagroził premierowi "daleko idącymi konsekwencjami". - To są obrzydliwe insynuacje - twierdził Żurek w rozmowie z portalem onet.pl. Były rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa zapowiedział, że może pojawić się "zbiorowy pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko prezesowi Rady Ministrów". Była prezes SO w Krakowie, Beata Morawiec twierdzi, że "możliwe jest w tej sprawie zarówno postępowanie cywilne, jak i karne (o zniesławienie)".
W listopadzie 2017 r. podano informację, że CBA zatrzymała pod zarzutem korupcji 16 osób, w tym byłych dyrektorów Sądu Apelacyjnego w Krakowie i dyrektorów kilku innych sądów w krakowskiej apelacji. Ośmioro z zatrzymanych zostało wówczas tymczasowo aresztowanych. Jak informował dziennikarz TVP, Marcin Tulicki, afera korupcyjna w krakowskim sądzie "ciągnęła się od grudnia 2016 r". Zdaniem dziennikarza, "krakowska apelacja mogła stracić na skutek przestępczego procederu nawet 35 mln złotych".
CZYTAJ WIĘCEJ: Porażająca skala afery krakowskiej. Dyrektorzy sądów w rękach CBA
Po zatrzymaniach minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podjął decyzję o odwołaniu dyrektorów sądów z krakowskiej apelacji, w tym prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, sędzię Beatę Morawiec.
"W ocenie Ministra sędzia Morawiec, jako ówczesny zwierzchnik służbowy dyrektora, nie sprawowała odpowiedniego nadzoru nad działalnością administracyjną Sądu Okręgowego w Krakowie. Decyzja, powodowana troską o dochowanie najwyższych standardów w tym sądzie, wynika także z niskiej efektywności Sądu Okręgowego w Krakowie i podległych mu sądów rejonowych"
- można przeczytać na stronie resortu sprawiedliwości.
13 grudnia 2017 r. rozpoczął się proces byłego prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie, Krzysztofa S. Prokuratura oskarżyła go o przyjmowanie korzyści majątkowych, pranie brudnych pieniędzy, niedopełnienie obowiązków oraz - przede wszystkim - udział w zorganizowanej grupie przestępczej, na której czele miał stać - w opinii śledczych - były dyrektor SA w Krakowie, Andrzej P.