Do zdarzenia doszło 9 listopada 2023 r. w okolicach Hajnówki. Aktywiści ogłosili, że gdy przebywali w przygranicznym lesie, padł w ich pobliżu strzał. Według relacji jednego z aktywistów, funkcjonariuszka Straży Granicznej oddała strzał ok. 10 metrów od niego i nie uprzedziła tego wezwaniem np. "Stój, bo strzelam!". Później się okazało, że o żadnym złamaniu prawa nie było mowy.
Sąd nakazuje prowadzenie śledztwa ws. funkcjonariuszki Straży Granicznej
Prokuratura Rejonowa w Białymstoku uznała, że to użycie broni nie miało znamion czynu zabronionego i w lipcu ub. roku umorzyła śledztwo. Postanowienie było nieprawomocne, bo wpłynęły na nie zażalenia; sprawa trafiła do sądu - właściwym miejscowo był sąd w Hajnówce.
Sąd uwzględnił jednak zażalenie dwójki osób, które mają w sprawie status pokrzywdzonych oraz pełnomocnika jednej z nich, zaskarżone postanowienie o umorzeniu śledztwa uchylił i sprawę przekazał prokuratorowi do jej kontynuowania w postępowaniu przygotowawczym. Szczegóły uzasadnienia tego postanowienia nie są jeszcze znane, m.in. to, jakie czynności - w ocenie sądu - powinny być dodatkowo wykonane przez prokuraturę.
Przekroczenia uprawnień nie było
Służby prasowe Straży Granicznej oświadczyły, że patrol nie strzelał z broni służbowej w kierunku aktywistów, którzy pojawili się w miejscu, gdzie była prowadzona "niejawna obserwacja w związku z poszukiwaniem osób, które nielegalnie przekroczyły granicę z Białorusi do Polski". Straż Graniczna podała, że w komendzie policji w Hajnówce przeliczona została ostra amunicja do broni służbowej funkcjonariuszy z tego patrolu oraz że na wyposażeniu nie ma broni hukowej.
Śledczy ustalali, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszkę poprzez niezasadne oddanie strzału i do narażenia w ten sposób innych osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Użyta broń hukowa była prywatną własnością funkcjonariuszki i nie potrzebowała na nią pozwolenia. W śledztwie powoływani byli biegli, m.in. z zakresu użycia broni hukowej.
Po zebraniu dowodów śledztwo zostało nieprawomocnie umorzone. Śledczy ocenili bowiem, że w zachowaniu funkcjonariuszki nie było umyślnego przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu prywatnego, w żadnych przepisach dotyczących działania Straży Granicznej nie ma zakazu posiadania i używania na służbie takiego wyposażenia (opisanego przez śledczych jako broń alarmowa i sygnałowa), nie jest też na broń hukową potrzebne pozwolenie.