Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Znany putinofil kieruje... Muzeum Niepodległości! Placówka podlega marszałkowi Struzikowi z PSL

X Pawilon Cytadeli Warszawskiej, to jeden z pawilonów Cytadeli Warszawskiej, a zarazem siedziba filii Muzeum Niepodległości poświęconej walkom narodowo-wyzwoleńczym w czasie zaboru rosyjskiego. Tymczasem, z naszych ustaleń wynika, że pełniącemu obowiązki kierownika placówki Janowi Engelgardowi niezwykle wymowna symbolika tego miejsca najwyraźniej nie przeszkadza w... brylowaniu na łamach Sputnika – propagandowej tuby Kremla.

władimir Putin
władimir Putin
DimitroSevastopol; pixabay.com / Creative Commons CC0

Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej jest jednym z najważniejszych miejsc martyrologii polskiej z epoki zaborów. Zlokalizowane na terenie twierdzy zbudowanej w latach 1832-1836 na wzgórzu żoliborskim z rozkazu cara Mikołaja I po stłumieniu powstania listopadowego. Wśród więźniów X Pawilonu były tak wybitne postaci polskiej historii jak Romuald Traugutt, Józef Piłsudski, Roman Dmowski, ks. Piotr Ściegienny, Stefan Okrzeja. Od 5 lipca 1833 rozpoczęto przystosowywanie pomieszczeń na cele więzienne i zlokalizowano centralne więzienie śledcze dla więźniów politycznych, kilkuset z nich stracono na stokach twierdzy, tysiące wywieziono stąd na katorgę bądź zesłanie syberyjskie.

Nie ulega wątpliwości, że miejsce to stanowi niezwykle istotny filar polityki historycznej. Tym bardziej szokująca jest więc lektura artykułów kierownika Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej Jana Engelgarda, które opublikowano na łamach propagandowej tuby Kremla, portalu Sputnik. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że artykuły Engelgarda pierwotnie opublikowane na łamach tygodnika „Myśl Polska” zostały opublikowane na łamach Sputnika za wiedzą i zgodą redakcji tego pisma. Co ciekawe, redaktorem naczelnym „Myśli Polskiej” jest nie kto inny, jak Jan Engelgard.

Przyjrzyjmy się zatem bliżej „twórczości” Engelgarda. W tekście opublikowanym na łamach Sputnika we wrześniu 2018 roku ubolewa on na przykład, że „kiedy czyta się polską prasę, słucha wypowiedzi polityków i dziennikarzy w mediach, mówiących o polityce zagranicznej, zwłaszcza zaś o Rosji - rzuca się w oczy nie tylko jednostronność, ale i bardzo często prostactwo”.  

Swoją teorię Jan Engelgard obszernie wyjaśnia:
 
„Ci którzy wyłamują się z tego zgodnego chóru od razu są klasyfikowani, jeśli nie „agenturą Putina", to w najlepszym przypadku jako „kontrowersyjni”.
 Należy zadać pytanie — co jest takiego „kontrowersyjnego" w poglądzie, wedle którego Polska nie powinna ustawiać się w roli państwa buforowego, tylko jako kraju łączącego zachód i wschód, jako kraju zabiegającego usilnie o deeskalację sytuacji międzynarodowej, a nie o jej zaostrzanie?”

- czytamy.
 
Dalej Engelgard sugeruje, że sprawa jest znacznie bardziej złożona.

„Wygląda to tak, jakby ktoś zaplanował z góry, jaką rolę mamy pełnić w tej części Europy i jaki przekaz ma płynąć z Warszawy.  
Ta rola jest chyba widoczna dosyć jasno — jesteśmy przystawką do antyrosyjskiej polityki, której epicentrum jest obecnie w Kijowie.”

- czytamy na łamach Sputnika.

To jeszcze nic. Jan Engelgard oburzył się, na „literaturę antyputinowską”, ukazującą się w Polsce i zarzucił jej wpisywanie się w „histeryczną narrację” na temat Kremla i Putina, która „z powodzeniem ukazać w „Gazecie Polskiej” lub na antenie TV Republika”.

„W Polsce literatura antyputinowska zalega wręcz całe półki w księgarniach, stanowi już prawdziwy dział „wiedzy”.
 W 90 procentach jest to literatura pisana na zamówienie przez tzw. znawców Rosji za pieniądze i z inspiracji tych, którzy walkę o ten kraj sromotnie przegrali.
 [...]Wszystkie chwyty w tej brutalnej grze są dozwolone — Putina oskarża się dosłownie o wszystko.
 Pani Krystyna Kurczab-Redlich jest na polskim rynku czołowym przedstawicielem tej orientacji. Jej książki i wypowiedzi cechuje wyjątkowa zaciekłość, nienawiść i prymitywna propaganda, pełna insynuacji, plotek rodem z moskiewskiego liberalnego salonu i magla, który istnieje w najlepsze i stanowi punkt odniesienia dla „polskiej" polityki wobec Rosji.”

- czytamy.

Dalej jest jeszcze ciekawszy fragment o... agentach wpływu i „Gazecie Polskiej”. Dostało się też Krystynie Kurczab-Redlich za to, że odważyła się Putina skrytykować.
 
„Proszę państwa, ale nie bójmy się, Pani Kurczab-Redlich nas uspokaja, że ten szaleniec nie wywoła jednak wojny atomowej, bo jest tchórzem: „Wojny atomowej nie wywoła, bo nie zdąży dobiec do schronu. Jest sprytny, ale na pewno nie odważny".
 Kto wszakże teraz by odetchnął, ten się myli, bo ze strony rosyjskiego satrapy czyha o wiele większe niebezpieczeństwo: „Poważne niebezpieczeństwo tkwi chyba gdzie indziej: groźniejsi od jego bomb są dzisiejsi agenci wpływu Putina, którzy atakują świat, jedność europejską. Będą coraz liczniejsi".
 Takie teksty mogłyby się z powodzeniem ukazać w „Gazecie Polskiej" lub na antenie TV Republika. Albowiem ta histeryczna narracja niczym nie różni się od tej, jaką tam spotykamy.”

- grzmi Jan Engelgard.
 

 Z kolei w innym tekście Jan Engelgard nie kryje również swojej niechęci do Żołnierzy Wyklętych i lamentuje, że ich „kult osiągnął w Polsce granice absurdu”.
 
„Niemożliwe? A jednak. Kult tzw. żołnierzy wyklętych osiągnął w Polsce granice absurdu. Ten dramatyczny okres w historii został w dużej mierze zakłamany – wahadło wychyliło się w drugą stronę. O ile przed 1989 rokiem nazywano ich bandytami i nie pisano niczego dobrego, to teraz stali się jedynymi sprawiedliwymi, bohaterami bez skazy, bezkompromisowymi wrogami „komuny”.”
- przekonuje Engelgard tym razem na łamach „Myśli Polskiej”.


Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej to oddział Muzeum Niepodległości, będącego samorządową instytucją kultury posiadającą osobowość prawną, wpisaną do rejestru instytucji kultury prowadzonego przez organizatora, tj. Samorząd Województwa Mazowieckiego”. Muzeum działa na podstawie statutu, nadanego Uchwałą Nr 16/13 Sejmiku Województwa Mazowieckiego z dnia 18 lutego 2013 roku oraz przepisów w nim określonych.

Najwyraźniej ekipie PO-PSL z marszałkiem Struzikiem na czele nie przeszkadzał fakt, że tak strategicznym z punktu widzenia polityki historycznej obiektem kieruje człowiek, który otwarcie wychwala politykę Kremla i dość ostro atakuje wszelkich jej krytyków. To doprawdy zastanawiające, zwłaszcza w kontekście lamentu, który politycy PO podnoszą po nominacji Adama Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji, sugerując jego rzekome powiązania z Rosją.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Kreml #Rosja #Władimir Putin #Jan Engelgard #polityka historyczna

redakcja