10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Zapomniani przez wszystkich

Co dalej z nami będzie? Mój stan zdrowia się pogarsza, potrzebuję tej urzędniczej łaski, ale nikt nie chce nam pomóc i natrafiamy jedynie na bezduszność. Chcemy tylko godnie żyć! Chcemy, by ktoś zobaczył w nas ludzi! – płacze pani Jadwiga. Razem z mężem są jedną z trzech rodzin, które do dziś pozostały w przeznaczonej do rozbiórki kamienicy przy ul. Zgierskiej 153 w Łodzi.

Zgierska 153
Zgierska 153
Google Maps (screenshot)

Kobieta jest po udarze, zawale, cierpi na reumatyzm, porusza się o kulach. Dwie pozostałe rodziny to kobiety z niepełnosprawnymi, dorosłymi dziećmi. Mieszkają tu od wielu lat w warunkach urągających ludzkiej godności: bez wody, bez kanalizacji, z grzybem na ścianach, walącym się dachem, wilgocią, śmierdzącym szambem w podwórku i toaletą, która toalety nie przypomina. Za to każda z rodzin w swoim mieszkaniu – mimo pękających ścian, ogromnych zacieków, okien, które mogą wypaść, i wilgoci – starała się stworzyć prawdziwy dom. W mieszkaniach jest czysto, schludnie, na ścianach wiszą rodzinne fotografie.

– A urzędnicy kwalifikują nas jako patologię

– mówią lokatorzy.

Kamienica od 2004 r. jest przeznaczona do rozbiórki, jednak do dzisiaj jej mieszkańcy nie otrzymali od miasta lokali, do których mogliby się wyprowadzić. Urzędnicy proponują im zastępcze mieszkania w suterenach, zdemolowane, w opłakanym stanie, bez żadnych udogodnień. Kilka tygodni temu nagle dostali nakazy, aby w ciągu 30 dni wynieść się z zajmowanych lokali. Wcześniej wielokrotnie interweniowali w swojej sprawie w Urzędzie Miasta Łodzi.

Najboleśniejszą odpowiedź otrzymali od wiceprezydenta Krzysztofa Piątkowskiego. Napisał im, że miasto musi ich wykwaterować, tak jak zrobiło to z 10 innymi rodzinami z tego budynku.

– Wiceprezydent napisał, że te rodziny zostały wykwaterowane, ale nie sprawdził gdzie. Na cmentarz! Bo nikt nie doczekał lokalu od miasta

– mówią z goryczą lokatorzy, którzy nadal mieszkają w budynku. I wspominają swoich sąsiadów, którzy zmarli w oczekiwaniu na wyprowadzkę.

– Chciałam się dostać do pani prezydent, ale nie było takiej możliwości. Powiedziano mi jedynie, że mogę spotkać panią Zdanowską na organizowanych przez urząd spacerach

– opowiada Emilia, córka pani Jadwigi.

Pani Irena, której dorosły syn cierpi na porażenie mózgowe, także puka do urzędniczych pokoi, chodzi na dyżury radnych. Bezskutecznie.

– Ostatni remont w kamienicy był w 1963 r. Od tamtej pory wszyscy o nas zapomnieli

– twierdzi kobieta. Z relacji lokatorów wynika, że raz na jakiś czas zaglądają tu jedynie osoby z nadzoru budowlanego, by sprawdzić, czy budynek jeszcze stoi. Mieszkańcy wciąż jednak płacą prawie 300 zł miesięcznie czynszu za swoje lokale. Usiłowali sobie znaleźć mieszkania na własną rękę. Tuż obok, przy ul. Liściastej, są bloki, a w nich mieszkania socjalne. „To nie dla was” – usłyszeli od pracowników magistratu.

– A kim my jesteśmy? Kimś gorszym?!

– pytają z żalem mieszkańcy kamienicy przy ul. Zgierskiej 153.

Pani Alicja, mieszkająca z niepełnosprawną córką, zgodziła się przyjąć od miasta proponowane mieszkanie, bo nad oficyną, w której teraz mieszka, zawalił się dach. Żyje więc w ciągłym strachu, bo nie wiadomo, kiedy nasiąknięte wodą deski pociągną za sobą strop. Wciąż jednak pozostaje w zajmowanym lokalu, bo czeka na remont przydzielonego mieszkania.

– W sierpniu dostałam jednak pismo, że miasto nie ma pieniędzy na żadne remonty, i znów pozostałam z niczym, muszę tu zostać

– mówi kobieta.

Pierwszymi od wielu lat osobami, które zwróciły uwagę na dramat mieszkańców budynku przy ul. Zgierskiej 153, są przedstawiciele Stowarzyszenia Bratnia Pomoc. To oni starają się im jakoś pomóc, piszą do nadzoru budowlanego, chodzą po urzędach.

– Czekamy na pismo z nadzoru i składamy zawiadomienie do prokuratury na przedstawicieli miasta, którzy dopuścili się tylu zaniechań wobec tych ludzi

– zapowiada Ewelina Zawadzka, prezes stowarzyszenia.

Co na to magistrat?

– Nie mam wiedzy, dlaczego od 2004 do 2010 r. dwie pozostałe do dziś w budynku rodziny nie dostały żadnej propozycji mieszkania zamiennego. Natomiast propozycje lokali, które trafiły w ostatnim czasie do rodzin dwóch pań – jedna dostała ich pięć, a druga siedem – uwzględniały stan zdrowia lokatorów

– twierdzi Jolanta Baranowska z Biura Rzecznika Prasowego i Nowych Mediów UMŁ.

– Gdy mieliśmy wiedzę o tym, że konieczne są niskie piętra, wskazywaliśmy partery lub pierwsze piętro. W mieszkaniach były też toalety i łazienki. Panie jednak odrzuciły wszystkie 12 proponowanych lokali. Trzecia z rodzin zaś przyjęła zaproponowane przez Zarząd Lokali Miejskich mieszkanie i przeprowadzi się do niego po remoncie wybranego lokalu

– dodaje urzędniczka. Nie wspomina jednak, że przeprowadzki nie będzie, a oficjalne pismo o odmowie remontu zostało już wysłane.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie Dodatek Łódzki

#Zgierska 153 #lokatorzy #rozbiórka

Anna Skopińska