Cessna, która uległa katastrofie w Chrcynnie, już wcześniej miała poważne incydenty lotnicze: przed czterema laty pilotowi zajrzała śmierć w oczy, gdy samolot nurkował po tym, jak zablokował się ster wysokości. Przed laty sporo szczęścia miał też skoczek spadochronowy, który uległ wypadkowi w trakcie opuszczania tej maszyny.
Wskutek tragicznego wypadku na lotnisku w Chrcynnie, życie straciło sześć osób - pięć zginęło na miejscu, z kolei siedem zostało rannych. Wszyscy poszkodowani mieli bezpośrednie powiązania z lotnictwem (jedna z ofiar to kapitan Polskich Linii Lotniczych LOT) oraz byli związani z Aeroklubem Warszawskim. Wypadek miał miejsce na terenie aeroklubu SkyDive Warszawa w Chrcynnie, blisko Nowego Dworu Mazowieckiego. Po wykonywania manewru "touch and go", samolot Cessna 208 przechylił się na skrzydło i uderzył w hangar, gdzie schroniło się kilkanaście osób próbujących uciec przed nadchodzącą burzą.
Ofiary to: kapitan PLL LOT Grzegorz Zmysłowski, doświadczony pilot z nalotem ponad 4 tys. godzin na Embraerach; instruktor spadochronowy i pracownik Politechniki Białostockiej dr inż. Cezary Bołdak; wielokrotna rekordzistka Polski w skokach spadochronowych Karina Laszuk; student czwartego roku Wydziału Inżynierii Lądowej i Geodezji Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie st. szer. pchor. Arkadiusz Radzio; żołnierz GROM i wielokrotny uczestnik misji bojowych mjr Grzegorz Krupiak i oficer wojsk powietrznodesantowych i operacji niekonwencjonalnych WOT Artur Zieliński.
Przyczynami śmierci ofiar katastrofy w Chrcynnie były urazy głowy połączone z wielomiejscowym, głębokim zranieniem mózgu, urazy klatki piersiowej czy stłuczenie płuc.
Samolot, który uległ katastrofie to Cessna 208B Grand Caravan. Jak się okazuje, konkretnie ten samolot miał w przeszłości poważne incydenty, który także mogły skończyć się tragicznie. Analizujemy te przypadki.
Do pierwszego niezwykle groźnego zdarzenia doszło 21 maja 2011 roku - także w Chrcynnie. Samolot Cessna 208B Grand Caravan - jednosilnikowa, turbośmigłowa maszyna konstrukcji metalowej dostosowana do przewozu 19 osób - wystartował wówczas z 16 skoczkami spadochronowymi na pokładzie. Drugi skoczek, który opuścił samolot, niefortunnie uderzył głową o statecznik poziomy.
Choć statecznik został nieznacznie uszkodzony, to samolot by sterowny, więc pilot zdecydował o kontynuowaniu lotu. Tymczasem, skoczek, po uderzeniu się o konstrukcję samolotu stracił przytomność i leciał bezwładnie w dół. Na szczęście, automat spadochronowy otworzył zapasową czaszę spadochronu na wysokości 135 metrów. 34-letni wówczas mężczyzna, wykonujący swój 930. skok spadochronowy, odzyskał przytomność w trakcie lotu i wylądował, ale nie pamiętał całego zdarzenia. Mężczyzna śmigłowcem LPR został zabrany do szpitala.
W wyniku zdarzenia został uszkodzony statecznik poziomy samolotu. Wówczas Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych doszła do wniosku, że skoczkowie nie powinni opuszczać samolotu w locie wznoszącym, a tak było w tym przypadku.
Dużo poważniejsze konsekwencje mogło mieć zdarzenie z 14 czerwca 2019 roku, do którego także doszło w Chrcynnie. Cessna wystartowała w celu zrzutu skoczków spadochronowych. Kiedy skoczkowie przemieścili się do tylnej części samolotu w kierunku drzwi, zadziałała sygnalizacja ostrzeżenia o przeciągnięciu, a chwilę później nastąpiło przeciągnięcie samolotu. Skoczkowie zaczęli opuszczać samolot, ale jeden z nich uderzył nogą w statecznik poziomy, co spowodowało jego zaklinowanie.
Samolot zaczął nurkować i w trakcie pikowania przekroczył dopuszczalną prędkość. Pilot próbował odblokować ster wysokości i udało mu się to w ostatniej chwili, na wysokości ok. 1000 metrów. Udało się wylądować, a jak zaznaczono w raporcie PKBWL - samolot został nieznacznie uszkodzony. Pilotowi śmierć zajrzała w oczy, lecz na szczęście skończyło się na strachu.
PKBWL odnotowała jeszcze jeden incydent z Cessną: w lutym 2021 r. w Warszawie: tym razem chodziło jednak o utratę łączności z wieżą grupy czterech samolotów, której prowadzącym była Cessna. Powodem było przypadkowe wyłączenie nasłuchu przez pilota Cessny, przez co utracono łączność z lecącymi maszynami. - W związku z brakiem łączności operacje innych statków powietrznych zostały wstrzymane lub odseparowane - poinformowała PKBWL. Po około 10 minutach łączność wróciła, a samoloty bezpiecznie wylądowały. Zdarzenie omówiono z pilotami.
Czy przyczyną katastrofy w Chrcynnie mogła być awaria samolotu? To wyjaśni śledztwo Prokuratury Rejonowej w Pułtusku, jak również dochodzenie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. "Samolot był w doskonałym stanie technicznym – niespełna przed miesiącem przeszedł gruntowny przegląd" - poinformował z kolei Aeroklub Warszawski.