Mija blisko miesiąc od podpalenia punktu szczepień w Zamościu (woj. lubelskie). "Policja nie zdołała ustalić tożsamości mężczyzny, wciąż działa specjalna infolinia ws. przekazania informacji nt. podpalacza, nadal także obowiązuje nagroda w wysokości 10 tys. zł za pomoc w ustaleniu tożsamości" - wynika z odpowiedzi KMP w Zamościu, nadesłanej portalowi niezalezna.pl.
Przypomnijmy, że do podpalenia doszło w nocy z 1 na 2 sierpnia. Najpierw ogień pojawił się w mobilnym punkcie szczepień, ustawionym na Rynku Solnym w Zamościu, a potem w budynku powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej przy ulicy Peowiaków.
Według wstępnych ustaleń sprawca wybił tam szybę w podpiwniczeniu i podpalił wnętrze.
W pożarach nikt nie ucierpiał.
Niedługo po zdarzeniu, na miejsce udał się minister zdrowia Adam Niedzielsku. Określił wydarzenia w Zamościu jako "akt terroru". Wyznaczył także nagrodę w wysokości 10 tys. zł za pomoc we wskazaniu sprawcy podpalenia.
Policja trzy dni po zdarzeniu opublikowała lepszej jakości nagranie z kamer monitoringu. Wszystko to jednak na nic, wszak podpalacza dalej nie ujęto.
Jak przekazała nam st. asp. Katarzyna Szewczuk z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu, dalej prowadzone są „intensywne czynności”.
"Do tej sprawy powołana została grupa śledcza składająca się z policjantów Komendy Miejskiej Policji w Zamościu oraz funkcjonariuszy Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Policjanci typują osoby na podstawie własnych ustaleń, weryfikują również informacje przekazywane przez mieszkańców za pośrednictwem całodobowej linii telefonicznej (575-688-507)"
- przypomina st. asp. Szewczuk.
Dodaje też, że wszystkie czynności są realizowane pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Zamościu, która prowadzi w tej sprawie śledztwo.