Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Onet atakuje sędziego SN. Zabolało zdanie odrębne? To jest prawnie miażdżące dla wydanej decyzji

Po oddaleniu skargi nadzwyczajnej przez Sąd Najwyższy, wiwatowała cała Lewica i media głównego nurtu. To nie dziwi, bo opisywana sprawa skupiała się na sporze lewicowego działacza z - de facto - o. Tadeuszem Rydzykiem. Onet do całej historii wraca za sprawą zdania odrębnego sędziego SN Pawła Czubika. Zdania, które wytknęło kardynalny błąd reszcie składu orzekającego w sprawie. Nie przyglądając się argumentom, wali na oślep w sędziego Czubika, w akompaniamencie starej śpiewki: „NEO-KRS!”.

fot. niezalezna.pl

Czym podszyta była motywacja lewicowego działacza Marka Joppa, chcącego rozpocząć studia na uczelni należącej do fundacji o. Tadeusza Rydzyka? Lata sądowej batalii - przedstawianej przez Lewicę jako walka z „dyskryminacją wyznaniową”- przyniosły mu rozgłos i posłuch w mediach głównego nurtu. Wygrana przed Sądem Najwyższym z o. Rydzykiem i jednoznaczne przedstawianie tej sprawy zdaje się być papierkiem lakmusowym planu, jaki Jopp mógł sobie założyć już w 2017 roku. Po kolei.

Wszystko zaczęło się w marcu ww. roku. Stojący wtedy na czele toruńskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej Marek Jopp udzielił wywiadu Onetowi, w którym tłumaczył chęć podjęcia studiów podyplomowych na uczelni, nalężącej do fundacji o. Tadeusza Rydzyka (kierunek: polityka ochrony środowiska – ekologia i zarządzanie). Wtedy tłumaczył to „niską ceną za kierunek” i wolnymi weekendami, w trakcie których woli się uczyć, niż poświęcać je „na picie wódki”.

Jopp w tej samej rozmowie przyznał, że część jego znajomych nie dawała wiary w intencje, dopytując, „czy to jakaś prowokacja”.

Przewidywalne problemy zaczęły się, gdy lewicowy działacz udał się na pierwszy wykład; notabene z ówczesnym ministrem środowiska śp. Janem Szyszką. Joppa powiadomiono, że przez brak dostarczonego zaświadczenia od proboszcza nie może podjąć studiów. Uczelnia zwróciła mu pieniądze i konsekwentnie nie uwzględniała odwołań.

Niedoszły student skierował sprawę do sądu. Najpierw administracyjnego, gdzie przegrał w obu instancjach. Złożył też skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, choć ta dalej nie została rozpatrzona.

Gdy sprawa stała się medialna, głos w sprawie zabrał m.in. ówczesny minister nauki Jarosław Gowin. Przychylił się do decyzji uczelni, wskazując na jej autonomię w zakresie żądania od kandydatów na studia zaświadczenia od proboszcza.

W 2019 roku lewicowy działacz wygrał proces cywilny. Zdaniem sądu Jopp padł „ofiarą dyskryminacji wyznaniowej”. W kolejnym roku decyzję niższej instancji podtrzymał Sąd Okręgowy. Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu wypłaciła zasądzone 5 tysięcy złotych.

Jesienią 2020 roku sprawą zainteresowała się Prokuratura Krajowa. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro złożył skargę nadzwyczajną. W niej podniesiono, że „studia podyplomowe nie mają charakteru zawodowego, więc nie można było w tym przypadku zastosować ustawy dyskryminacyjnej, która była podstawą do przyznania Markowi Joppowi zadośćuczynienia”.

W kwietniu br. Sąd Najwyższy skargę oddalił. W uzasadnieniu wskazano, że „prokurator generalny nie miał racji, przekonując, że studia podyplomowe nie są formą kształcenia zawodowego, oraz że nie wykazał, aby orzekające wcześniej sądy nie dochowały standardów niezależności oraz bezstronności”.

W składzie orzekającym znaleźli się przewodniczący i jednocześnie sprawozdawca sędzia Paweł Czubik, odpowiadający za uzasadnienie sędzia Paweł Księżak oraz ławniczka Agnieszka Zielonka. Dwóch ostatnich nie przychyliło się do skargi ministra Ziobry, jednak sam przewodniczący składu, sędzia Paweł Czubik, oczekiwał innego rozstrzygnięcia. Dostrzegając słuszność skargi, złożył zdanie odrębne. Dotarliśmy do jego pełnej treści.

Votum separatum!

W przedłożonym zdaniu odrębnym sędzia Czubik kwestionuje zasadność samego przepisu, jaki znalazł zastosowanie w sytuacji powoda - Marka Joppa. Skład orzekający przegłosował sędziego Czubika, powołując się na art. 8 ust. 1 pkt 1 ustawy z 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania. Ten brzmi:

„zakazuje się nierównego traktowania osób fizycznych ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną w zakresie: 1) podejmowania kształcenia zawodowego, w tym dokształcania, doskonalenia, przekwalifikowania zawodowego oraz praktyk zawodowych (…)”.

Dlaczego zdaniem sędziego Czubika przepis ten nie powinien znaleźć zastosowania w sytuacji Joppa?

„Już samo brzmienie tego przepisu sugeruje, że mamy w nim do czynienia z kształceniem stricte zawodowym (czeladnictwem), doskonaleniem zawodowym (w ramach wykonywanego zawodu), przekwalifikowaniem zawodowym (z jednego do innego zawodu), praktykami w zawodzie. Kształcenie zawodowe zapewniane jest m.in. przez samorządy i zrzeszenia zawodowe, do pojęcia tego typu kształcenia sensu stricto prowadzonego przez jednostki oświatowe i szkolnictwa wyższego należy podejść wyjątkowo ostrożnie. Choć nie jest wykluczone, że jednostki takie mogą zapewniać jakieś ograniczone formuły kształcenia zawodowego (szkoły zawodowe, techniczne), to zastosowanie tego przepisu wprost do większości zadań oświaty i szkolnictwa wyższego jest mylne

- czytamy w zdaniu odrębnym, do którego dotarł portal niezalezna.pl.

Sędzia SN przywołuje jednocześnie art. 7 ww. ustawy, bo - jak tłumaczy - „co do zasady studia akademickie na uczelniach wyższych (realizowane w ramach szkolnictwa wyższego) należy postrzegać przez pryzmat [wspomnianego art. -red.]”.

Przepis ten stanowi:

„zakazuje się nierównego traktowania osób fizycznych ze względu na rasę, pochodzenie etniczne lub narodowość w zakresie opieki zdrowotnej oraz oświaty i szkolnictwa wyższego.”

Próżno w nim szukać zakazu nierównego traktowania z uwagi na wyznanie czy światopogląd. Właśnie tak argumentuje słuszność zastosowania art. 7 ww. ustawy sędzia Czubik.

Na potwierdzenie swojej tezy, podaje przykład Prawosławnego Seminarium Duchownego. „[Te] jest w rozumieniu prawa o szkolnictwie wyższym i nauce wyższą szkołą zawodową, przy czym na uczelni tej mogą studiować wyłącznie osoby wyznania prawosławnego” - zestawia i dodaje, że „nie oznacza to bynajmniej, że seminarium to sprawuje kształcenie zawodowe w rozumieniu art. 8 ust. 1 pkt. 1 – dopuszczałoby się bowiem jawnej dyskryminacji zakazanej z uwagi na religię”.

W przytaczanym zdaniu odrębnym sędzia Czubik nie stroni też od oceny motywacji, jaka mogła przyświecać lewicowemu politykowi podczas aplikowania na katolicką uczelnię. „[…] biorąc pod uwagę „lans” medialny i rozpoznawalność, jakie zapewniła powodowi odmowa przyjęcia na ww. studia podyplomowe organizowane przez Wyższą Szkołę (…) (dalej jako: WSKSiM) z uwagi na brak przedłożenia wymaganej opinii księdza proboszcza, pozwala przypuszczać, że takim rozstrzygnięciem sprawy mógł być on wręcz zainteresowany”.

W swoim votum separatum sędzia Czubik oddaje reszcie składu orzekającego, że „do nierównego traktowania (dyskryminacji) doszło”, jednak oponuje - w oparciu o stan prawny - że „wspomniana niewątpliwa dyskryminacja w przypadku studiów realizowanych w ramach szkolnictwa wyższego nie była dozwolona”.

„Tym samym uważam, że choć w sprawie miało miejsce niewątpliwie nierówne traktowanie (niedopuszczające do kształcenia na uczelni katolickiej osoby o światopoglądzie ateistycznym), nie była to dyskryminacja zakazana przez prawo. Nastąpiła bowiem w warunkach szkolnictwa wyższego, a nie miała charakteru dyskryminacji z uwagi na rasę, pochodzenie etniczne czy narodowość. Tym samym zasadne było uchylenie zaskarżonych wyroków Sądu Okręgowego w T. i Sądu Rejonowego w T. oraz rozstrzygnięcie merytoryczne odmawiające powodowi odszkodowania z uwagi na brak zakazanej prawem dyskryminacji, czego Sąd Najwyższy decyzją większości składu orzekającego niestety nie uczynił

- konkluduje w zdaniu odrębnym prof. Paweł Czubik, sędzia Sądu Najwyższego.

 



Źródło: Onet.pl, niezalezna.pl

#Sąd Najwyższy

Aleksander Mimier