1 sierpnia 2022 roku mija 78 lat od pamiętnej godziny "W" w Warszawie. Lekarze, którzy uczestniczyli w Powstaniu Warszawskim, wspominają trudy tamtych dni. Powstanie już zawsze wpłynęło na ich życie.
Wśród żyjących bohaterów powstania w stolicy sprzed blisko 80 lat są: Andrzej Danysz „Filozof”, Witold Sikorski „Boruta”, Danuta Jeżewska „Maria”, Halina Dudzik-Jędrzejewska, Maria Janina Niżnikowska-Marks „Janka z Pragi” i Janina Kępska „Małgosia”.
98-letni profesor nauk medycznych Andrzej Danysz „Filozof” mówi, że ratował i walczył o życie swoich kolegów.
- Spotkaliśmy się na zbiórce 1 sierpnia na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, w budynkach fabrycznych. W pewnym momencie dostrzegliśmy na Marszałkowskiej niemiecki czołg. Niemcy wystrzelili w naszą stronę pocisk. Dwóch zostało bardzo ciężko rannych. Trzeba było ich operować
- mówił.
- Wśród obecnych powstańców w fabryce był lekarz. Kiedy zabierał się do operacji, zapytał: Czy jest tu ktoś, kto mógłby mi pomóc?. Wtedy opowiedział mu jeden ze stojących w grupie chłopaków: - Danysz może pomóc, on studiuje medycynę. Nie wiedziałem nic na temat medycyny klinicznej, ale zgodziłem się pomóc przy podawaniu narzędzi. Nie pamiętam dokładnie, jak przebiegała ta operacja. W moich wspomnieniach pozostała jednak zmasakrowana twarz naszego kolegi. Zmarł kilka godzin po zabiegu
- wyznał, dodając:
Rzuciłem się do gaszenia płonących kolegów. Po ugaszeniu fosforu na "Kociu" zobaczyłem, że miał oberwaną rękę i spalaną twarz. Trzymałem jego głowę na kolanach. W pewnym momencie odzyskał przytomność i stwierdził: „No, chwała Bogu, że ja jeszcze żyję”. Spojrzał na kikut wystający z ramienia i w tym momencie zemdlał. Niedługo potem zmarł w strasznych męczarniach mimo przeniesienia do szpitala
Janina Kępska „Małgosia” w wypowiedzi zamieszczonej w miesięczniku OIL "Puls" wspominała z kolei, że do dziś pamięta entuzjazm, jaki wywołał wybuch powstania. "Wszystko nam się wydawało takie optymistyczne, ale okazało się bardzo, bardzo tragiczne" - wyznała.
Młoda "Małgosia" znalazła się w pomieszczeniu, gdzie zabawiała się grupa pijanych niemieckich oficerów, którzy bardzo szybko wyjawili swoje intencje.
- Wówczas podszedł do mnie jeden z nich chwiejnym krokiem i pociągnął na tapczan. Padłam na podłogę i zaczęłam krzyczeć: "Mamo, mamo, mamo!" Oni zbaranieli i to dało mi szansę na ucieczkę. Wróciłam do naszej piwnicy i mówię do mamy, że muszę uciekać. "Muszę cię zostawić, ale muszę uciekać". Ciężko ranna kobieta zdecydowała się uciekać z córką
- opowiadała pani Janina.
W Powstaniu Warszawskim brała udział, jako sanitariuszka, pracując m.in. u boku swojego ojca, który był lekarzem.
Po zakończeniu wojny pani Janina postanowiła kontynuować przerwaną edukację. Najpierw trafiła na AWF w Krakowie, lecz po roku wróciła do stolicy, gdzie rozpoczęła studia medyczne. Po studiach młoda lekarka chciała rozwijać się w kierunku pediatrii, ale została skierowana do pracy w fabryce, jako opieka lekarska dla robotników. Następnie trafiła do pracy w szpitalu, gdzie pracowała pod okiem pediatry i zrobiła specjalizację w tym kierunku. Finalnie skończyła, jako chirurg dziecięcy m.in. w warszawskim szpitalu przy ul. Niekłańskiej.
"Niejedna sanitariuszka i niejeden sanitariusz po wojnie wybierali studia medyczne i wkrótce stawali się pełnoprawnymi lekarzami. To są historie, które wpłynęły na samą ochronę zdrowia" - podsumowuje Urszula Wolińska-Kułaj, rzecznik prasowy OIL w Warszawie.