Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Jaka decyzja sądu w sprawie niedorzecznego pozwu Greenpeace? Odbyła się pierwsza rozprawa

Sąd Okręgowy w Łodzi postanowił dziś o odroczeniu procesu, jakiego w Polsce jeszcze nie było. Organizacja Greenpeace Polska domaga się zaprzestania emisji gazów cieplarnianych i zamknięcia wszystkich elektrowni w ciągu 8 lat od PGE GiEK - właściciela m.in. elektrowni i odkrywek węgla Bełchatów oraz Turów. Żądania zamknięcia kopalni są nierealne do zrealizowania, jak podkreśla PGE. Media w tym roku informowały o finansowaniu Greenpeace przez Rosję.

Elektrownia w Bełchatowie
Elektrownia w Bełchatowie
gkpge.pl

Powracają do mediacji

Biorąc po uwagę zmiany w sytuacji geopolitycznej, dotyczące także bezpieczeństwa energetycznego kraju, sędzia Sylwestra Przybysz zaproponowała obu stronom ponowne podjęcie mediacji, które mogłyby doprowadzić do ugody. Mediacja taka prowadzona była już wcześniej, jednak skończyła się na jednym spotkaniu.

Między nami nie było zgody co do absolutnie podstawowych faktów dotyczących tego, czy zmiany klimatu w ogóle mają miejsce, są związane z działalnością człowieka i czy spółka za nie odpowiada

 - wyjaśnił radca prawny Miłosz Jakubowski reprezentujący Greenpeace.

Z kolei radca Magdalena Krasińska w imieniu PGE GiEK zadeklarowała, że spółka jest otwarta na rozmowy na temat ugody; zwróciła jednak uwagę na takie czynniki jak pandemia, wojna za wschodnią granicą i zmiany w polityce energetycznej państwa, zgodnie z którymi jednostki węglowe nie będą wygaszane zgodnie z wcześniejszymi postanowieniami, ale ten proces będzie wydłużany, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne państwa.

Ostatecznie obie strony zgodziły się, że spróbują rozpocząć mediacje na nowo, jednak pod określonymi warunkami. Greenpeace zadeklarował, że w swoich postulatach zrezygnuje z podawania konkretnych dat zamykania elektrowni, pod warunkiem, że PGE GiEK opracuje nową strategię dekarbonizacji, w której przedstawi własne propozycje w tym względzie.

Prawnicy spółki wyjaśnili, że przygotowanie nowej strategii i podjęcie mediacji wymaga zgód korporacyjnych. Dlatego sąd dał spółce czas na ich uzyskanie do 10 sierpnia, zaś na ewentualne opracowanie strategii do końca roku. 

Chcieli wyłączyć Bełchatów

Proces z powództwa Fundacji Greenpeace Polska przeciwko spółce PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna - właścicielowi m.in. elektrowni i odkrywek węgla Bełchatów oraz Turów, wszczęto po pozwie, w którym aktywiści domagali się zaprzestania emisji gazów cieplarnianych, pochodzących ze spalania węgla, najpóźniej do 2030 roku. Oznaczałoby to całkowite zamknięcie wszystkich elektrowni spółki w ciągu najbliższych 8 lat.

Jest to oczywiście nierealne - przykładowo Unia Europejska nie potrafi z dnia na dzień zamknąć kurków z gazem z Rosji, a od polskich dostawców oczekiwania są bardzo konkretne.

Pozew aktywistów ekologicznych z fundacji Greenpeace przeciwko największemu krajowemu wytwórcy energii jest bezprecedensowy – według dostępnych informacji, nigdy dotąd, w żadnym innym kraju UE, Greenpeace nie zażądał zamknięcia wszystkich konwencjonalnych aktywów wytwórczych w tak krótkiej perspektywie czasowej. Tymczasem są w Europie kraje, które emitują więcej dwutlenku węgla niż Polska

- powiedziała wczoraj rzecznik PGE GiEK Sandra Apanasionek.

Kluczowe elementy energetycznej układanki

Wyłączenie elektrowni, które dziś pokrywają ok. 36 % krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną, w tak krótkim czasie całkowicie zdestabilizowałoby polski system energetyczny doprowadzając do przerw w dostawie energii oraz dalszego, nawet kilkukrotnego wzrostu jej cen. Tak duże i gwałtowne obniżenie mocy zainstalowanych nie pozostałoby bez wpływu na rynek energii w całej Unii Europejskiej. Pozew organizacji Greenpeace można interpretować więc nie tylko jako działanie na szkodę polskiej gospodarki i polskich obywateli oraz atak na krajową suwerenność energetyczną, ale również jako chęć zachwiania stabilnością gospodarki całej Unii Europejskiej.

W obecnej sytuacji związanej z wojną na Ukrainie, z uwagi na problemy z dostawami surowców energetycznych, budowanie bezpieczeństwa energetycznego wiąże się z dodatkowymi wyzwaniami i kosztami. Tym bardziej zadziwiająca jest postawa Fundacji Greenpeace, która domaga się wyłączenia krajowych elektrowni zasilanych przede wszystkim polskim paliwem pochodzącym z dwóch kopalń węgla brunatnego w Bełchatowie i w Turowie oraz z krajowych kopalń węgla kamiennego

- pisała w komunikacie PGE, podkreślając, że w minionym roku z tych elektrowni pochodziła niemal połowa prądu dostarczonego Polakom.

[polecam:https://www.niezalezna.pl/386043-greenpeace-w-turowie-inspiracja-z-zewnatrz]

Grube miliony od Putina

Pod koniec maja niemiecka gazeta "Die Welt" donosiła, że "próby samodzielnego wydobycia gazu ziemnego często kończyły się niepowodzeniem z powodu protestów organizacji broniących klimatu, wspieranych pieniędzmi z Moskwy".

Spowodowało to energetyczne uzależnienie Europy od Rosji. "Rosyjski rząd przekazał 82 miliony euro europejskim stowarzyszeniom ochrony klimatu, których celem jest zapobieganie produkcji gazu ziemnego w Europie"  - pisała gazeta. Zaznaczono także, że były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen informował w 2014 roku, że Rosja wspierała organizacje ekologiczne "w celu utrzymania europejskiej zależności od rosyjskiego gazu". Jedną z wymienianych organizacji jest właśnie Greenpeace.

Mając to na uwadze trzeba uważnie obserwować, czyją stronę i czyje interesy weźmie pod uwagę polski sąd.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, PGE, PAP, Die Welt

#Elektrownia Turów #elektrownia Bełchatów #Bełchatów #PGE #Greenpeace

Mateusz Tomaszewski