Syntetyczne opioidy uzależniają natychmiast, nawet po jednej dawce. Wyjście z nałogu wymaga ogromnej i długotrwałej pracy nad sobą – powiedziała psychoterapeutka Jagoda Władoń-Wilecka. Ekspertka ostrzega, że w internecie mnóstwo Polaków, szczególnie młodych szuka informacji o tym, gdzie dostać fentanyl. I mówi wprost, że trzeba jak najszybciej powstrzymać rozlewającą się falę uzależnienia od opioidów.
Fentanyl to silny opioidowy lek przeciwbólowy. Mimo że można go dostać wyłącznie na receptę, staje się coraz popularniejszym narkotykiem. W obrocie jest coraz więcej takich recept. Od początku roku Główny Inspektorat Sanitarny zanotował 48 przypadków zatruć tą substancją. W lutym po fentanylu zmarły trzy osoby w Żurominie (woj. mazowieckie), a pod koniec zeszłego roku jedna w Poznaniu.
Jagoda Władoń-Wilecka, specjalistka psychoterapii uzależnień, współtwórczyni wielu placówek stowarzyszenia Monar, dyrektorka Ośrodka Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień Monar w Wyszkowie, wyjaśnia, jak groźne są opioidy.
Mamy w ostatnim czasie cztery potwierdzone przypadki śmierci po fentanylu, syntetycznym opioidzie, który staje się coraz powszechniej stosowany w Polsce. Nie w anestezjologii, nie do leczenia bólu – do czego jest przeznaczony, ale wśród użytkowników substancji psychoaktywnych. Co się wydarzyło, że ten bardzo silny lek staje się dziś w Polsce coraz popularniejszym narkotykiem?
Jagoda Władoń-Wilecka: Fentanyl jest faktycznie obecny w Polsce, ale nie jest on dominującą substancją ani największym problemem naszej sceny narkotykowej. Stał się jednak tematem numer jeden w mediach i w tym sensie jest to temat gorący. Narkotykowe trendy rozlewają się po świecie i tak jest również z tym syntetycznym opioidem. Aktualnie jednak skala tego problemu jest w Europie nieporównywalnie mniejsza niż w USA, gdzie koncerny farmakologiczne wypromowały fentanyl i inne syntetyczne opioidy, m.in. oxycodon i oxycontin, jako panaceum na wszelkie bóle. Dostępność, system dystrybucji i reklamy spowodowały tam w pewnym momencie modę na ich stosowanie.
A jak wygląda sytuacja w Polsce?
J.W.-W.: Nie należy bagatelizować potwierdzonych przypadków używania syntetycznych opioidów w Polsce, tym bardziej zgonów nimi spowodowanych. Jednak nie są to wciąż substancje psychoaktywne najbardziej rozpowszechnione.
Co dominuje?
J.W.-W.: To katynony, a wśród nich mefedron i jego pochodne. Jest również wiele innych nowych zjawisk i substancji, o których trzeba mówić, a przede wszystkim skutecznie zapobiegać ich rozpowszechnianiu i pomagać osobom ich używającym.
Poza fentanylem nowym trendem w dystrybucji syntetycznych opioidów w Polsce są nitazeny. To również syntetyczne opioidy należące do innej grupy tych substancji, ale równie niebezpieczne. Zanotowano przypadek sprzedaży nitazenu w postaci tabletek oksykodonu, czyli silnego leku przeciwbólowego zawierającego fentanyl. Nieznana w działaniu substancja przy braku tolerancji na nią może doprowadzić do realnego zagrożenia życia.
Z naszych doświadczeń w pracy terapeutycznej wynika, że głównym modelem używania substancji psychoaktywnych w Polsce jest politksykomania, czyli używanie wielu różnych substancji psychoaktywnych w różnych konfiguracjach dla osiągnięcia określonych stanów. Najpopularniejsze są wspomniane substancje z grupy katynonów i metkatynonów – zwłaszcza mefedron, a także syntetyczne kannabinoidy oraz nadal amfetamina czy metamfetamina, MDMA, wciąż też marihuana i kokaina.
Ministerstwo Zdrowia zdecydowało jednak, że będzie codziennie monitorować recepty na leki psychotropowe i narkotyczne, w tym fentanyl, bo w obrocie jest coraz więcej takich recept.
J.W.-W.: System wymaga uszczelnienia, dotychczasowy monitoring sposobu wystawiania e-recept na takie środki był nieskuteczny. Słusznie wprowadzono zaostrzenia, nie rozwiążą one jednak całości problemu, ponieważ są również inne ścieżki pozyskiwania fentanylu.
Kto i jak je pozyskuje?
J.W.-W.: Obok indywidualnych prób ich zdobycia poprzez kradzieże z placówek medycznych czy aptek działalność prowadzą zorganizowane grupy przestępcze, które odzyskują fentanyl m.in. ze zużytych materiałów medycznych i wprowadzają je do nielegalnego obrotu przez internet lub sprzedaż bezpośrednią, jak w Żurominie, gdzie fentanyl doprowadził do śmierci wielu młodych osób. I to nie tylko w ostatnich latach. Spowodował tam serię śmierci młodych ludzi już w 2018 r.
Jakimi jeszcze drogami rozprowadza się fentanyl?
J.W.-W.: W różnych krajach Europy dystrybuowany jest on tak, jak inne narkotyki w postaci tabletek, proszku, płynu, substancji wziewnej, ale jego śladowe ilości były wykrywane w innych narkotykach, a także w liquidach do e-papierosów z nielegalnych sieci dystrybucji.
Podstawowym składnikiem liqidów do wapowania jest nikotyna, groźna substncja psychoaktywna, której nie wolno bagatelizować. Są tam także glikole propylenowe i chemiczne substancje zapachowe odpowiedzialne za określone aromaty, w tym niebezpieczna wanilina, butanodion i wiele innych, a poza tym domieszki substancji, które mogą wzmocnić mechanizm uzależnienia albo negatywnie wpływać na organizm. Tak właśnie może działać w e-papierosach fentanyl czy nitazen lub inne silnie uzależniające substancje. Sprawiają one, że uzależnienie rozwija się jeszcze szybciej, a potrzeba sięgania po ten produkt jest coraz silniejsza. Na razie to zjawiska epizodyczne, które powinny być jednak sygnałem ostrzegawczym dającym asumpt do podejmowania racjonalnych działań w obszarze przeciwdziałania uzależnieniom.
Fentanyl jest około stu razy mocniejszy od morfiny, kilkadziesiąt razy mocniejszy od heroiny. Jak przebiega uzależnienie tak silną substancją?
J.W.-W.: Im mocniejsza substancja, tym szybciej pojawia się uzależnienie psychiczne, a w przypadku opioidów także fizyczne. Pojawiają się tzw. głody narkotykowe, czyli zespoły abstynencyjne, które ze względu na swój przebieg wymuszają użycie za wszelką cenę kolejnej dawki.
W wielu krajach pojawiły się na czarnym rynku pochodne fentanylu, które są od niego zdecydowanie silniejsze, np. sufentanyl czy karfentanyl, ok. dziesięć tysięcy razy silniejszy w działaniu od morfiny.
Wystarczy zażyć go raz, żeby umrzeć?
J.W.-W.: W przypadku każdej substancji psychoaktywnej jest takie ryzyko, to kwestia dawki i indywidualnej tolerancji na dany narkotyk, a także towarzyszących temu czynników. Dealerzy są zainteresowani uzależnieniem od siebie i środków, które oferują potencjalnym klientom, bo to dla nich gwarancja zysku. Sprzedają ilości, które mają uzależnić, a nie zabić od razu. Ale ryzyko zgonu jest tym wyższe, im silniejsza substancja i niższa tolerancja na substancję.
Jak szybko syntetyczne opioidy uzależniają?
J.W.-W.: Czasem nawet po jednym-dwóch zażyciach. Zależy to od stanu, jakiego poszukuje użytkownik tych substancji. Jeśli uzyskuje on oczekiwany efekt, na pewno sięgnie po tę substancję kolejny raz, a potem będzie już musiał po nią sięgać.
Nie powinniśmy o tak poważnym problemie społecznym, jakim jest uzależnienie i nowe substancje psychoaktywne, mówić w tonie sensacji, możemy nakręcić niepotrzebna spiralę zainteresowania nimi. Zwłaszcza media odgrywają tu odpowiedzialną społecznie rolę.
Po rozpętaniu w mediach „fentanylowej burzy” weszłam na jedno z forów internetowych poświęconych substancjom psychoaktywnym. Naliczyłam ponad 200 postów młodych ludzi z pytaniami o to, gdzie kupić fentanyl i jak go używać. Wychodzili z założenia, że skoro media tyle miejsca poświęcają tej substancji, to musi ona dostarczać bardzo mocnych doznań. I oni chcą to przeżyć. Musimy zatem bardzo odpowiedzialnie informować o poziomie zagrożenia – adekwatnie do jego skali, racjonalnie, tak, by przeciwdziałać temu zjawisku, a nie, mimowolnie, kreować modę na tę, czy inną substancję.
Czy pokazanie w telewizji człowieka, który po zażyciu fentanylu wygląda jak zombie i podanie informacji, że jego zażycie doprowadzić może do śmierci, jest kreowaniem mody na fentanyl?
J.W.-W.: Dla osób, które mają już jakieś doświadczenia z substancjami psychoaktywnymi i szukają nowych doznań, może to być zachęcające. Zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy szczególnie poszukują ryzykownych doświadczeń. Żyjemy w niespokojnych czasach, im więcej czynników stresujących, tym bardziej chcemy uśmierzać lęk przed życiem.
Substancje psychoaktywne, zwłaszcza te spowalniające – z grupy opioidów, są "lekiem" na ból egzystencji. Odcinają na chwilę od negatywnych emocji, niwelują lęk, dają poczucie błogostanu. Młodzi, którzy takich stanów poszukują, z doświadczeniem traumy, którzy czują się z różnych przyczyn źle we własnej skórze, są na to podatni. Wtedy obrazki, o jakich pani wspomniała, nie robią na nich wrażenia. Liczy się to, by się odciąć od tego, co realne i co bolesne.
Jakie jest pani doświadczenie jako terapeutki z wyprowadzaniem ludzi z uzależnienia od tak silnych substancji? Czy to jest możliwe?
J.W.-W.: Oczywiście, że jest możliwe. Od ponad 40 lat ja i moi koledzy w Stowarzyszeniu MONAR pracujemy z osobami głęboko uzależnionymi od substancji psychoaktywnych, a wśród naszych byłych pacjentów są tysiące osób, które wyszły z uzależnienia i żyją wolne od nałogu, spełniając się osobiście i zawodowo. To jest nasz największy sukces.
Ale zanim powiem więcej o terapii, muszę podkreślić, że skoro problem z fentanylem i innymi syntetycznymi opioidami rośnie, to my, jako państwo, musimy być na to dobrze przygotowani. Należy wprowadzić wiele pragmatycznych, sprawdzonych rozwiązań systemowych, działać interdyscyplinarnie, by przeciwdziałać narastaniu tego zjawiska i by skutecznie obniżać zagrożenie zdrowia i życia młodych ludzi.
Co to znaczy?
J.W.-W: Bardzo ważne jest – obok prewencji, profilaktyki i terapii – byśmy stosowali rozwiązania z zakresu redukcji szkód, w tym przypadku byłoby to zwiększenie dostępność naloksonu.
Nalokson to lek stanowiący swoistą odtrutkę, jest w stanie odwrócić skutki przedawkowania fentanylu lub innych opioidów, zwłaszcza zatrzymać zapaść oddechową, która jest najczęstszą przyczyną zgonów przy przedawkowaniu opioidów.
Obecnie nalokson jest trudno dostępny, stosowany na receptę. A powinien być w każdej karetce, dostęp powinni mieć do niego użytkownicy opioidów. Mam nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia zna temat i wprowadzi stosowne rozwiązania w tym zakresie.
W Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i niektórych krajach Europy znany jest program "Take home naloxone" (Weź nalokson do domu – PAP). Wprowadzono go, by zmniejszyć zagrożenie życia osób używających opioidów, wiele z nich umierających z powodu przedawkowania opioidów jest osamotnionych w chwili śmierci i nie otrzymuje pomocy. Programy łączące edukację w zakresie ryzyka przedawkowania oraz stosowania naloksonu, który w postaci np. aerozolu donosowego jest udostępniany osobom uzależnionym od opioidów.
To pierwsza pomoc medyczna. A co z psychoterapią pacjentów uzależnionych od fentanylu i innych opioidów?
J.W.-W.: Leczenie uzależnienia nie koncentruje się na rodzaju używanej substancji, lecz na wyprowadzaniu z mechanizmów uzależnienia. Możliwe jest całkowite wyprowadzenie z uzależnienia od najcięższych nawet substancji psychoaktywnych.
W Polsce mamy bardzo dobrze rozwinięty system leczenia uzależnień na wszystkich piętrach oddziaływań terapeutycznych, efektem czego jest ogromna rzesza ludzi wyleczonych, szczęśliwych, realizujących się w życiu prywatnym i zawodowym. Jednak wyjście z uzależnienia to proces wymagający ogromnej, długotrwałej pracy nad sobą.
Jak przebiega?
Leczenie uzależnienia może odbywać się ambulatoryjnie w poradni leczenia uzależnień. Na tym etapie istotna jest właściwa diagnoza, określająca rodzaj i stopień uzależnienia oraz potrzeby pacjenta w zakresie dalszej terapii. W zależności od niej dalsze leczenie może być kontynuowane ambulatoryjnie bądź stacjonarnie, w ośrodku leczenia uzależnień o określonym profilu i czasie trwania terapii.
Na co dzień kieruję właśnie tak sprofilowanym ośrodkiem stacjonarnym MONAR w Wyszkowie. Przyjmujemy w nim także pacjentów z tzw. podwójną diagnozą, co oznacza uzależnienie i towarzyszącą mu chorobę psychiczną. Niestety to coraz częste połączenie rozpoznań i coraz większa jest liczba pacjentów w tej grupie. Nowe substancje psychoaktywne, zwłaszcza wymieniane już katynony, metkatynony, syntetyczne kannabinoidy i oczywiście syntetyczne opioidy generują lub aktywują problemy natury psychicznej.
Jak długo czeka się na darmowe leczenie?
J.W.-W.: Dostępność leczenia uzależnień w Polsce w porównaniu z innymi krajami jest stosunkowo duża. Obecnie oczekiwanie na miejsce w ośrodku stacjonarnym to ok. dwóch miesięcy, ale w przypadku osób z podwójną diagnozą trzeba czekać nawet ok. roku. Ośrodków przygotowanych na pracę z tymi pacjentów jest niestety ciągle za mało, a zapotrzebowanie w tym zakresie stale rośnie. Rok oczekiwania na miejsce to bardzo długo, zwłaszcza w przypadku młodych ludzi – w tym czasie wszystko może się zdarzyć.
Coraz większe problemy ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży przemawiają za tym, by dostępność do tego typu terapii był ułatwiony. Zwłaszcza, że wielu z nich sięga po narkotyki, traktując to jako samoleczenie, sposób złagodzenia problemów psychicznych. Prowadzi to do fatalnych skutków. Moi dorośli młodzi pacjenci to przede wszystkim te osoby, które w dzieciństwie doświadczały kryzysu psychicznego i nie otrzymały w porę pomocy.