- Muzeum II WŚ z roku 2017, a IPN z roku 2021 to są dwie zupełnie inne instytucje. Muzeum w 2017 r. było instytucją niezwykle rozpolitykowaną. IPN jest placówką badawczą, naukową, ja jeszcze nie spotkałem się od tych dwóch miesięcy [od objęcia stanowiska wiceprezesa IPN] z takim upolitycznieniem Instytutu, z jakim miałem do czynienia w Muzeum II Wojny Światowej - powiedział w Polskim Radiu 24 dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
W piątek rano Senat większością głosów zatwierdził kandydaturę dr. Karola Nawrockiego, byłego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, na stanowisko prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Jeszcze tego samego nowy szef IPN złożył ślubowanie.
Dziś w rozmowie na antenie Polskiego Radia 24 był zapytany o to, jakie zmiany planuje wprowadzić w Instytucie i czy będzie tam "nową miotłą".
- To, co należy zmieniać, będę zmieniał, to co należy utrzymać, będę utrzymywał. To, co służyło dobrze i ma szansę dalej realizować misję Instytutu zostanie utrzymane, podobnie jak w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Jeśli byli pracownicy, którzy nie wywiązywali się ze swoich obowiązków, albo nie chcieli współpracować - wówczas się rozstawaliśmy, zazwyczaj za porozumieniem stron
- mówił dr Nawrocki.
Podkreślił, że podobnie będzie działał w IPN, choć zaznaczył, że muzeum i instytut to dwie zupełnie inne sprawy.
- Muzeum II WŚ z roku 2017, a IPN z roku 2021 to są dwie zupełnie inne instytucje. Muzeum w 2017 r. było instytucją niezwykle rozpolitykowaną, była to instytucja głęboko zanurzona w wydarzenia polityczne. IPN jest placówką badawczą, naukową, ja jeszcze nie spotkałem się od tych dwóch miesięcy z takim upolitycznieniem Instytutu, z jakim miałem do czynienia w Muzeum II Wojny Światowej. To były gesty manifestu politycznego, który nie do końca mi odpowiadały. Wydawało mi się, że elementy dotyczące Komitetu Obrony Demokracji na wystawie opowiadającej o miejscu, gdzie powstało muzeum, to nie jest elementy historycznej narracji
- stwierdził nowy szef IPN.
Podkreślił, że "w IPN nie chodzi o politykę".
- Nie ma dla mnie znaczenia, jakie poglądy polityczne mają pracownicy IPN, jeśli dobrze wykonują swoje zadania i nie są manifestacyjni i nachalni z tymi poglądami w swojej codziennej pracy, co może przeszkadzać innym pracownikom. (...) Ja nie postawię się w roli politycznego cenzora, bo to nie jest moje zadanie. Będę starał się egzekwować od pracowników IPN ciężką pracę na rzecz polskiej historii i pamięci narodowej
- zadeklarował Nawrocki.