„Gazeta Wyborcza” na tropie nowego "spisku". Zamierzają napisać tekst o mieszkaniu Tomasza Sakiewicza, a skoro autorem tekstu ma być znany tropiciel Wojciech Czuchnowski, to już teraz wiemy czego się spodziewać. Zwłaszcza po przeczytaniu pytań przesłanych do redaktora naczelnego "Gazety Polskiej". Sakiewicz im odpowiedział. Nie tylko wytknął podstawowe błędy , ale wskazał na coś jeszcze...
Jak się dzisiaj dowiedzieliśmy „Gazeta Wyborcza” pisze tekst o krakowskim mieszkaniu Tomasza Sakiewicza, którego redaktor naczelny "Gazety Polskiej" stał się właścicielem... dwa lata temu. Najwyraźniej w redakcji Adama Michnika dopiero teraz "odkryli" ten sensacyjny fakt, bo z pośpiechu wysłali pytania z dziwacznymi błędami. Albo niewiedza, albo ktoś źle szeptał do ucha redaktora Czuchnowskiego.
Artykuł "Wyborczej" ma ukazać się w najbliższym czasie. Być może nawet jutro, bo Czuchnowski - ten sam, który dał niedawno popis kultury - wysłał pytania i domagał się odpowiedzi dzisiaj do godziny 13.00.
Czuchnowski tym razem przegiął. Upomnieli go nawet przełożeni z „Wyborczej”
„Gazeta Wyborcza” to stan umysłu. Żenujący spektakl Czuchnowskiego na konferencji smoleńskiej
Udało nam się zapoznać z treścią pytań do Sakiewicza. Jeśli równie merytoryczny będzie artykuł, to... Może być śmiesznie - tak jak po rewelacjach Czuchnowskiego po rzekomym podpaleniu domu, w którym mieszka poseł Platformy Krzysztof Brejza i wywołaniu afery ToiToiGate.
"Wyborcza" niby posługuje się konkretnym liczbami, podaje dokładny adres, ale myli podstawowe pojęcia związane z uzyskaniem kredytu przez Sakiewicza na zakup mieszkania.
Ale o tezach jakich można się spodziewać w artykule Czuchnowskiego najbardziej świadczy takie stwierdzenie:
"Czy jest Pan w gronie klientów, których Bank PKO BP traktuje w sposób preferencyjny, odstępując dla nich od powszechnie przyjętych zasad?"
I jest już wygodna teoria spiskowa?! Ano jest...
Pomimo to Tomasz Sakiewicz odpowiedział. Sprostował błędy, które przekazał informator "Wyborczej" (ciekawe, czy uwzględnią?), miał też apel do redaktorów "GW" o "czytanie ze zrozumieniem".
"Wniosek kredytowy znalazłem na stronie internetowej i zgodnie z nim go złożyłem. To jedyna nieruchomość, którą kupowałem w ostatnich latach. Ostatnią nabyłem wiele lat temu w wyniku zamiany" - tłumaczył.
I na koniec zwrócił uwagę:
"Ale przyznaje się: mam mieszkanie, które uczciwie nabyłem i nie leży ono na ulicy stalinowskich prominentów, jak redaktora naczelnego waszej gazety tylko na ulicy Kościelnej. Co zrobić?"