Sprawa dotyczy pomocy prawnej udzielonej przez oskarżonego trzem nielegalnym migrantom jesienią 2024 r w placówce w Michałowie. Było to dwóch Etiopczyków i Somalijczyk. Jak przekonywał przed sądem oskarżony, działa on przy granicy z Białorusią jako wolontariusz i ratownik humanitarny. Podczas poprzednich spraw twierdził, że podczas jednej z interwencji przeprowadzonej na wezwanie trzech cudzoziemców wszyscy oni potwierdzili chęć ubiegania się o ochronę międzynarodową w Polsce, najpierw telefonicznie, potem bezpośrednio, podpisując stosowne deklaracje.
Mówił, że komplety dokumentów przekazał jednemu z funkcjonariuszy. Migranci zostali zabrani do placówki Straży Granicznej w Michałowie. Tam oskarżony dostał wiadomość, że Etiopczycy dostali decyzję o umieszczeniu w otwartym ośrodku, a Somalijczyk zrezygnował z ubiegania się o ochronę międzynarodową w Polsce. Gdy chciał się z nim zobaczyć lub dostać wgląd w stosowne dokumenty, spotkał się z odmową i nakazano mu też opuścić placówkę straży.
Wtedy wolontariusz wpadł w szał i zaczął grozić strażnikom granicznym. Krzyczał do nich, że "będą mieli przej...ne". Próbował wymusić przyjęcie dokumentów dotyczących Somalijczyka i straszył mediami i interwencją Rzecznika Praw Obywatelskich. Na koniec prowokował, proponując, by strażnicy zepchnęli go ze schodów. "Będę miał pretekst' - przyznał.
Dziś stwierdził, że poniosły go wtedy nerwy, bo nie wiedział, czy strażnicy nie wpływali na decyzję Somalijczyka (wolał uzyskać pomoc w Niemczech, nie w Polsce).
Co ciekawe, sędzia Tomasz Pannert, który wydawał dzisiejszy wyrok w Sądzie Rejonowym w Białymstoku stanął całkowicie po stronie wspieranego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka oskarżonego.
A co miał powiedzieć? Miał wyjść, podziękować, dziękuję panowie, żeście mnie wpuścili. No nie (...), zderzył się z murem i reaguje adekwatnie do sytuacji, w jakiej się znalazł, w jakiej został postawiony przez państwo prawa
– mówił sędzia Pannert.
Sędzia zaznaczył, że użyty przez oskarżonego wulgaryzm „chluby nie przynosi”, ale – odnosząc się do okoliczności – powiedział, że w takiej sytuacji „sąd może przymknąć na to oko”.
Za groźby i bezprawne wywieranie wpływu na strażników granicznych prokuratura chciała kary 7,5 tys. zł grzywny. Po wyroku uniewinniającym nie wiadomo jeszcze, czy będzie składała apelację. Sam wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
 
                        
        
        
        
         
            
            
           
                         
                         
                         
             
             
             
             
             
             
            