Zbigniew S. pozostanie na wolności. Sąd Okręgowy w Kielcach oddalił zażalenie prokuratury w sprawie aresztu dla podejrzanego m.in. o kierowanie gróźb pod adresem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Sędzia Marcin Chałoński zaznaczył, że na chwile obecną brak jest podstaw do zastosowania tymczasowego aresztowania wobec Zbigniewa S.
- Sąd odwoławczy postanawia utrzymać w mocy zaskarżone postanowienie. Zażalenie prokuratora nie zasługuje na uwzględnienie, brak w nim jest argumentów, które mogłyby podważyć stanowisko sądu pierwszej instancji. Jak słusznie zauważył sąd pierwszej instancji, w zeznaniach brak jest szczególnej przesłanki stosowania tymczasowego aresztowania w postaci uzasadnionej obawy matactwa
– argumentował w środę sędzia Marcin Chałoński.
Dodał, że trudno przyjąć, aby Zbigniew S. nakłaniał do składania fałszywych zeznań osoby wskazane w postawionych mu zarzutach, czyli... Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Krajowego, Prezydenta Polski, sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy służby więziennej.
- Taka możliwość praktycznie nie istnieje
- powiedział sędzia.
Wskazał, że sąd pierwszej instancji słusznie zauważył, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy opiera się na materiale źródłowym w postaci pism sporządzonych własnoręcznie przez podejrzanego, jego protokołowanych wypowiedzi oraz publikacji w Internecie.
- Oznacza to, że podejrzany nie jest w stanie mataczyć co do treści tych pism lub podejmować ku temu jakichkolwiek prób
– powiedział sędzia.
Zdaniem sądu brak jest także podstaw, aby podejrzewać, że Zbigniew S. mógłby także w inny sposób utrudniać prowadzone przeciwko niemu postępowanie.
- Zbigniew S. pozostaje pod dozorem kuratora i stosuje się do orzeczonych obowiązków. Nadto posiada stałe miejsce pobytu, w którym mieszka z żoną i dziećmi. W tych okolicznościach argumentacja prokuratora, w której kwestionuje stanowisko sądu pierwszej instancji stanowi gołosłowną polemikę
– powiedział sędzia.
Sąd zauważył jednocześnie, że zgromadzony dotychczas materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów.
- Jak zasadnie podniósł sąd pierwszej instancji, obawa popełnienia przez podejrzanego przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu ma charakter hipotetyczny. Podejrzany nie podejmował żadnych działań, aby spełnić swoje groźby. Zamierzał jedynie sprawić przykrość pokrzywdzonym, co wynika z kwestionowanych przez skarżącego treści jego wyjaśnień
– mówił sędzia Chałoński.
Daniel Prokopowicz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach stwierdził, że prokuratura nie będzie polemizować z prawomocnym postanowieniem Sądu Okręgowego.
- Będziemy dalej wykonywać czynności w tym postępowaniu. Na chwile obecną trwa gromadzenie materiału dowodowego. Nasza argumentacja nie uległa żadnej zmianie. Uważamy, że w tym postępowaniu jedynym środkiem zapobiegawczym, który prawidłowo zabezpieczyłby dalszym tok tego postępowania, było tymczasowe aresztowanie. Oczywiście musimy uszanować dzisiejszą decyzję Sądu Okręgowego
– powiedział Daniel Prokopowicz.
W styczniu tego roku Zbigniew S. został zatrzymany w związku ze śledztwem prowadzonym przez kielecką prokuraturę, w którym jest podejrzany o kierowanie gróźb pod adresem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, jego żony Patrycji Koteckiej i wiceprokuratora generalnego Beaty Marczak. Sąd Rejonowy w Kielcach nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Zażalenie w sprawie tej decyzji złożyła do sądu okręgowego prokuratura.
W śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Kielcach Zbigniewowi S. zostały lub zostaną postawione zarzuty popełnienia 188 przestępstw. Wśród pokrzywdzonych groźbami lub zniewagami Zbigniewa S. są m.in. politycy, policjanci, prokuratorzy i sędziowie, wśród nich prezydent Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński, Jacek Sasin, sędzia Barbara Piwnik.
Sąd pierwszej instancji zastosował wobec S. środki wolnościowe: dozór policji, zakaz zbliżania się do osób pokrzywdzonych oraz zakaz opuszczania kraju.
16 grudnia ub.r., Zbigniew S. został zatrzymany przez policję i usłyszał w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie zarzuty oszustw podczas prowadzenia działalności charytatywnej i prania brudnych pieniędzy. Chodzi o ponad 900 tys. zł.
Po przesłuchaniu prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie podejrzanego. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód jednak tego wniosku nie uwzględnił. Zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł złotych, dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu. Strony złożyły zażalenia, jednak Lubelski Sąd Okręgowy utrzymał w mocy postanowienie sądu rejonowego.