Dlaczego kwestia rozwiązania WSI powróciła właśnie teraz? Zdaniem prof. Sławomira Cenckiewicza chodziło o pokazanie: oto wy, likwidatorzy WSI, mieliście agenta rosyjskiego - Tomasza L. - Drugiego odcinka o tym, co robił Tomasz L. już nie ma i nie będzie - mówił w programie "W punkt" na antenie Telewizji Republika.
"Zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji Tomasz L. był w przeszłości członkiem komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. Należał do wąskiego grona współpracowników Antoniego Macierewicza, które otrzymało dostęp do wszelkich tajemnic likwidowanego wojskowego wywiadu i kontrwywiadu: danych informatorów i agentów, szczegółów finansowania najtajniejszych operacji prowadzonych także poza granicami kraju"
- takie rewelacje podał TVN24. To, co przemilczała na temat Tomasza L. stacja założona przez ludzi powiązanych z komunistycznymi służbami, na Twitterze podał prof. Sławomir Cenckiewicz, który przewodził komisji likwidacyjnej WSI.
- "1. Nie znałem Tomasza L.
- 2. Do KL ds WSI powołał go min. Sikorski i wtedy go poznałem, nigdy nie utrzymywałem z nim relacji
- 3. Jego rola w KL była marginalna i dostęp do wiedzy miał ograniczony co potwierdzają dokumenty
- 4. Cieszę się ze śledztwa i mam zaufanie do naszych służb"
- napisał na Twitterze, dołączając zarządzanie szefa MON z dn. 22 lipca 2006 r. ws. powołania Komisji do spraw likwidacji WSI. Z podpisem ówczesnego ministra obrony narodowej - Radosława Sikorskiego, dziś polityka PO.
W dzisiejszym programie "W punkt" Cenckiewicz mówił o tym, dlaczego kwestia rozwiązania WSI powróciła właśnie teraz.
- Najważniejsza kwestia to jest jednak aresztowanie przez ABW Tomasza L., który był pracownikiem urzędu miasta w Warszawie przez 19 lat, a który w 2006 r. w wyniku zarządzenia ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego wylądował w mojej komisji (likwidacyjnej WSI - red.) razem ze mną. W moim przekonaniu wyjściem do przodu jest pokazanie agenta rosyjskiego, złapanego niejako na gorącym uczynku, bo komunikat ABW z marca tego roku jest jednoznaczny - że mamy do czynienia z człowiekiem, który, mając dostęp do różnych materiałów archiwalnych, mógł przekazywać Rosjanom materiały, jakie mogły być przez nich wykorzystane do tzw. legalizacji np. szpiegostwa adresowanego do Polski i całej UE itd.
- mówił.
Zdaniem Cenckiewicza chodziło o pokazanie, że - "nawet jeśli uznamy, iż Tomasz L. był nominatem Lecha Kaczyńskiego, co podkreślają politycy PO - to jednak po 2006 r. to jest miasto rządzone przez PO". - Wyjściem do przodu jest pokazanie: oto wy, likwidatorzy WSI, mieliście agenta rosyjskiego, a drugiego odcinka o tym, co robił Tomasz L. już nie ma i nie będzie - dodał.
Do sprawy Tomasza L. odniósł się w połowie grudnia w programie Michała Rachonia "Minęła 20" Piotr Woyciechowski, ekspert ds. służb specjalnych, były wiceprzewodniczący Komisji Likwidacyjnej WSI.
- Pan pułkownik Wiesław Dziepak jest informatorem redaktora Piotra Świerczka i Roberta Zielińskiego, którzy nakręcili program "Historia agenta" dla TVN 24 (...) i to on za tymi zamazanymi obrazami i bardzo źle zmodulowanym głosem ukrywa się, jako komentujący były członek komisji likwidacyjnej WSI
- zaznaczył.
Jak powiedział w dzisiejszym programie "W punkt" Sławomir Cenckiewicz: jego akurat zapamiętałem.
- Okazał się informatorem żółto-niebieskiej stacji (TVN - red.). Potwierdzam słowa Woyciechowskiego. On mógłby o Tomaszu L. dużo tej stacji naopowiadać, ale nie naopowiadał, tylko nakłamał. Okazało się również, że pułkownik Wiesław Dziepak jest aktywnym działaczem PO
- przypomniał.