Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Wołanie o pamięć i prawdę. To już piętnaście lat od katastrofy smoleńskiej

10 kwietnia 2025 r. mija 15 lat od katastrofy smoleńskiej – wydarzenia, które wstrząsnęło Polską i na zawsze zmieniło jej polityczny krajobraz. Tego dnia, w gęstej mgle nad lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj zniszczeniu uległ rządowy Tu-154M z 96 osobami na pokładzie – w tym z parą prezydencką. Była to elita państwa – ludzie, którzy w trudnych czasach potrafili stawić czoła wyzwaniom, często wbrew dominującym trendom politycznym i międzynarodowym naciskom. Dziś, w obliczu narastającej geopolitycznej konfrontacji z Rosją ich brak jest boleśnie odczuwalny. Jednocześnie, po półtorej dekady obecny rząd Donalda Tuska wciąż kurczowo trzyma się wersji zdarzeń narzuconej przez Kreml.

Katastrofa smoleńska odebrała Polsce ludzi niezwykłych – i nie chodzi tu tylko o piastowane stanowiska. Lech Kaczyński, prezydent Rzeczypospolitej, był symbolem sprzeciwu wobec rosyjskiego imperializmu. Jego słowa wypowiedziane w Tbilisi w 2008 r.: „Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę” – okazały się prorocze. Wraz z nim zginęła Maria Kaczyńska, pierwsza dama o ogromnej wrażliwości społecznej, zawsze stojąca u boku męża w najważniejszych chwilach. Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent na uchodźstwie, przypominał o ciągłości polskiej państwowości i niezłomności wobec totalitaryzmu.

Reklama

Na pokładzie były też czołowe osobistości polskiego parlamentu – wicemarszałkowie Sejmu Krzysztof Putra i Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Senatu Krystyna Bochenek oraz posłowie i senatorowie różnych opcji politycznych, jak Grażyna Gęsicka, Przemysław Gosiewski, Izabela Jaruga-Nowacka czy Zbigniew Wassermann. Nie można zapomnieć o dowódcach Wojska Polskiego – generale Franciszku Gągorze, dowódcy Wojsk Lądowych Tadeuszu Buku, dowódcy Sił Powietrznych Andrzeju Błasiku, dowódcy Marynarki Wojennej Andrzeju Karwecie czy dowódcy Wojsk Specjalnych Włodzimierzu Potasińskim. Ich doświadczenie i wizja obronności Polski były nieocenione w czasach, gdy zagrożenie ze Wschodu stawało się coraz bardziej realne.

Lista ofiar obejmuje także przedstawicieli Rodzin Katyńskich i stowarzyszeń pielęgnujących pamięć o polskich bohaterach – Annę Walentynowicz, legendę Solidarności, czy Stefana Melaka, strażnika pamięci o Katyniu, prezesa Komitetu Katyńskiego. Zginęli duchowni, jak biskup polowy Tadeusz Płoski, prawosławny ordynariusz Miron Chodakowski czy kapelan Rodzin Katyńskich Zdzisław Król. Załoga samolotu – kapitan Arkadiusz Protasiuk, major Robert Grzywna, porucznik Artur Ziętek, stewardesy Natalia Januszko, Barbara Maciejczyk, Justyna Moniuszko – oraz funkcjonariusze BOR, jak młodsza chorąży Agnieszka Pogródka-Węcławek, oddali życie w służbie ojczyźnie.

W Smoleńsku straciliśmy również urzędników państwowych o ogromnym dorobku – rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, prezesa NBP Sławomira Skrzypka i szefa BBN Aleksandra Szczygłę – ludzi, którzy kształtowali instytucje niezależne od zewnętrznych wpływów. Każda z tych osób wnosiła coś wyjątkowego do polskiej wspólnoty – od intelektualnej odwagi Janusza Kurtyki, prezesa IPN, po społeczną pasję aktora Janusza Zakrzeńskiego. Ich śmierć spowodowała wyrwę, której nie da się łatwo wypełnić – zwłaszcza dziś, gdy Rosja Putina jawnie dąży do destabilizacji Europy.

W obliczu rosyjskiej agresji

Minione 15 lat pokazało, jak bardzo Polsce brakuje tamtej elity. W Smoleńsku kraj stracił wielu ludzi, którzy mieli odwagę mówić „nie” rosyjskim wpływom i budować suwerenną politykę energetyczną oraz obronną. Lech Kaczyński aktywnie wspierał dywersyfikację dostaw gazu, sprzeciwiał się monopolowi Gazpromu i promował wydobycie gazu łupkowego, widząc w tym szansę na uniezależnienie się od Rosji. Zamiast realizować jego wizję – która dziś, w 2025 r. staje się udziałem wszystkich państw europejskich – po katastrofie rząd PO-PSL podpisał w październiku 2010 r. niekorzystną umowę gazową z Rosją, która oznaczać miała scementowanie zależności od Kremla na długie lata.

Wojskowi dowódcy, którzy zginęli w Smoleńsku, byli architektami modernizacji armii w czasach, gdy NATO i świat zachodni nie traktowali jeszcze Rosji jako bezpośredniego zagrożenia. Ich doświadczenie przydałoby się dziś, gdy Polska stoi na pierwszej linii konfrontacji z putinowską agresją. Z kolei działacze niepodległościowi, jak Anna Walentynowicz czy Janusz Krupski, przypominali o sile społeczeństwa obywatelskiego – wartości, która w obliczu obecnych wyzwań jest na wagę złota.

Rosyjska inwazja na Ukrainę w 2022 r. unaoczniła, że ostrzeżenia Lecha Kaczyńskiego nie były „rusofobiczną paranoją”, jak szydzili niektórzy po 2010 r., lecz realistyczną oceną intencji Kremla. Polska, pozbawiona tamtej elity, musiała na nowo budować swoją pozycję w regionie – często wbrew oporowi tych, którzy w Smoleńsku widzieli okazję do „polsko-rosyjskiego pojednania”.

Rosja wykorzystała Smoleńsk do osłabienia najbardziej antyrosyjskiej partii w Polsce – PiS – i całej niepodległościowej elity. Po katastrofie w polskiej polityce zagranicznej zapanował „reset” z Moskwą – SKW współpracowała z FSB, a rząd PO-PSL lansował wizję „strategicznego partnerstwa” z Rosją.

Program „Polska-Rosja 2020” z 2013 r., podpisany za rządów Tuska, zakładał długoterminową współpracę z Kremlem, ignorującą narastające zagrożenie. Dziś, gdy Putin prowadzi wojnę na Ukrainie i destabilizuje region, widać, jak krótkowzroczna była to polityka i jak bardzo brakowało głosu tych, którzy zginęli w Smoleńsku.

Tuż po katastrofie smoleńskiej ówczesny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Janusz Nosek rozpoczął nieoficjalną współpracę SKW z rosyjską FSB. Formalną zgodę na taką kooperację wydał w 2011 r. premier Donald Tusk. 11 listopada 2010 r. gen. Nosek został awansowany na stopień generała brygady.

W kwietniu 2010 r., tuż po tragedii, gen. Nosek prowadził działania operacyjne wobec Marka Pasionka, który był jednym z prokuratorów badających sprawę katastrofy smoleńskiej. Powodem śledztwa przeciwko prok. Pasionkowi były jego kontakty z przedstawicielami służb amerykańskich, które prosił o pomoc w wyjaśnieniu Smoleńska. Gen. Nosek oraz FSB uznali wówczas USA oraz NATO za... zagrożenie (jak pamiętamy, Paweł Graś nazywał wówczas Stany Zjednoczone „obcym mocarstwem”). 

Według wersji Kremla

Mimo upływu 15 lat rząd Donalda Tuska, powróciwszy do władzy w 2023 r., nadal obstaje przy narracji, którą w 2010 r. przyjął za Kremlem. Wersja ta – oparta na raportach Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i komisji Jerzego Millera – obciąża winą polskich pilotów, którzy rzekomo mieli lądować wbrew procedurom, oraz wskazuje „presję” ze strony pasażerów. To wygodna opowieść, która zdejmuje odpowiedzialność z Rosji i pozwala uniknąć trudnych pytań o przebieg śledztwa.

Tymczasem dowody zgromadzone przez polską podkomisję smoleńską pod kierownictwem Antoniego Macierewicza wskazują na zupełnie inny scenariusz. Analizy ekspertów z Polski, USA i Wielkiej Brytanii wykazały obecność materiałów wybuchowych – trotylu, heksogenu i pentrytu – na szczątkach samolotu. Zniszczenia Tu-154, w tym charakterystyczne „loki” powybuchowe na skrzydle i rozrzut odłamków, sugerują eksplozję w powietrzu. Raport podkomisji mówi o dwóch wybuchach – na skrzydle i w kadłubie – które miały zniszczyć maszynę jeszcze przed kontaktem z ziemią. Wskazują na to również brak krateru w miejscu upadku i rozczłonkowanie ciał ofiar w stopniu, który wyklucza „zwykły” upadek samolotu z kilku metrów.

Rosyjskie śledztwo, prowadzone przez Aleksandra Bastrykina, bliskiego współpracownika Putina, od początku budziło wątpliwości. Wrak samolotu –kluczowy dowód – do dziś pozostaje w Smoleńsku, a czarne skrzynki były manipulowane, o czym świadczą kopie nagrań różniące się nie tylko czasem trwania, ale także długością odstępów między poszczególnymi wypowiedziami zarejestrowanymi na nagraniach. Polska, na mocy decyzji Tuska o przyjęciu załącznika 13. konwencji chicagowskiej, oddała kontrolę nad śledztwem Moskwie, rezygnując z porozumienia polsko-rosyjskiego z 1993 r., które dawało większe możliwości działania. Efekt? Brak dostępu do oryginalnych dowodów i akceptacja kremlowskiej wersji wydarzeń.

Rząd Tuska nie tylko nie dąży do wyjaśnienia prawdy, ale i próbuje represjonować tych, którzy o nią walczyli. Zarzuty usłyszeć ma były szef podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński, złożono kilka zawiadomień przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. W  mediach sprzyjających obecnej władzy powraca narracja o „błędzie pilotów” i wyśmiewanie „teorii spiskowych”, mimo że geopolityczna rzeczywistość – od Gruzji po Ukrainę – potwierdza zasadność podejrzeń wobec Kremla.

Pamięć i odpowiedzialność

Jak oceniał w rozmowie z „Gazetą Polską” Antoni Macierewicz, Putin doskonale znał słowa, które wypowiedział prezydent Kaczyński w Tbilisi w 2008 r., przywołane na początku tego tekstu. „One ujmowały istotę oceny sytuacji w Europie przez prezydenta Kaczyńskiego, przez polską formację niepodległościową i największą partię opozycyjną, mającą wszelkie szanse na ponowne dojście do władzy w kraju. Dlaczego Putin postanowił najpierw uderzyć w Polskę, a później w pozostałe kraje? Ponieważ tylko bez Polski, tylko bez niepodległościowej polityki polskiej jego plan zdominowania Europy Zachodniej w sojuszu z Niemcami i za zgodą Francji mógł być zrealizowany. Tak długo, jak długo istniała formacja niepodległościowa, tak długo, jak istniała polityka, którą realizował prezydent Lech Kaczyński, tak długo cały plan podporządkowania  Polski Rosji, a następnie ekspansji Rosji, był niemożliwy do zrealizowania” – stwierdził Macierewicz.

Piętnasta rocznica katastrofy smoleńskiej to czas pamięci o tych, którzy zginęli w służbie Polsce, i refleksji nad tym, co ich śmierć oznacza dla nas dziś.

Brak tamtej elity odczuwamy w każdym aspekcie życia publicznego – od obronności po politykę zagraniczną. Jednocześnie jest to moment, by przypomnieć rządzącym, że prawda o Smoleńsku nie jest luksusem, lecz obowiązkiem wobec narodu. Upór obstawania przy kremlowskiej wersji zdarzeń, wbrew dowodom i logice, podważa zaufanie do państwa i każe pytać: czyje interesy reprezentuje obecna władza?

Niech pamięć o 96 ofiarach – od prezydenta Kaczyńskiego po najmłodszą stewardesę Natalię Januszko – będzie wezwaniem do prawdy i sprawiedliwości. Po 15 latach zasługują na to oni, zasługujemy na to my wszyscy.

Reklama