Bartłomiej Ciążyński z Lewicy, obecnie wiceminister sprawiedliwości, a wcześniej wiceprezydent Wrocławia i politycznie umocowany zastępca dr hab. inż. Alicji Bachmatiuk w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT), jednym z instytutów Sieci Badawczej Łukasiewicz, wykorzystał - jak podaje portal wp.pl - służbową limuzynę oraz kartę, należące do jego byłego pracodawcy, by całą rodziną udać się na wakacje do Słowenii. Za pieniądze podatników dwa razy miał zatankować auto. Ciążyński tuż przed urlopem zakończył pracę dla Sieci Badawczej Łukasiewicz (SBŁ).
O całej sprawie poinformowała Wirtualna Polska. Wedle jej doniesień, Ciążyński został zatrudniony w PORT w maju 2024.
Dr hab. inż. Bachmatiuk wspominała, że o zatrudnienie Ciążyńskiego na stanowisku swojego zastępcy została poproszona przez dr Huberta Cichockiego, prezesa SBŁ. Kobieta udzieliła "Gazecie Wrocławskiej" głośnego wywiadu, w którym ujawniła, jakie naciski polityczne wywierano na nią i jak uniemożliwiano jej rzetelne wykonywanie swojej pracy.
Tłumaczyłam, że na to stanowisko jest potrzebna osoba z odpowiednimi kompetencjami, że powinna być wyłoniona w konkursie, że przecież pan Ciążyński, jeśli posiada wiedzę i doświadczenie, może stanąć do konkursu. Na to prezes [dr Hubert Cichocki - dop. red.] wręcz mnie wyśmiał i powiedział: „To ja powołuję na te stanowiska”. Kolejnym razem spotkaliśmy się we troje. Przekonywano mnie o wybitnych kwalifikacjach w problematyce wdrożeń pana Ciążyńskiego, bo przecież pracował w WPT (Wrocławski Park Technologiczny - przyp. red.), no i ja go przyjęłam. Ale dziś żałuję, że się wtedy pierwszy raz ugięłam, że zamknęłam konkurs. Źle zrobiłam. Uznałam, że to jest kandydatura polityczna, nie merytoryczna, i nawet zaznaczyłam w dokumentacji, że pan Ciążyński zostaje przyjęty do instytutu na polecenie prezesa Cichockiego. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że będziemy dostawać mniejszą o 20 procent subwencję. Więc ja musiałam zwolnić 30 osób oraz na wniosek prezesa zatrudnić człowieka z pensją prawie 40 tysięcy złotych brutto
– wspominała była dyrektor instytutu.
Należy nadmienić, że jak informuje wp.pl, Ciążyński pracował dla Polskiego Ośrodka Rozwoju Technologii zaledwie do 5 lipca, gdyż wtedy został powołany na stanowisko wiceministra. Do tej chwili zdążył jednak zostać "merytorycznie rozjechanym" przez współpracowników dyrektor Bachmatiuk, którzy wytknęli mu brak kompetencji koniecznych do piastowania nowego stanowiska.
Wirutalna Polska donosi, że obecny wiceminister sprawiedliwości "obejmując posadę [w PORT - przyp. red.] - dostał samochód służbowy i kartę paliwową". Udając się na urlop, rzeczoną kartą zapłacił za zatankowanie do pełna służbowego samochodu, "choć surowo zabrania tego regulamin używania karty paliwowej, który podpisał" - informuje portal. Nie wolno mu było również korzystać z służbowego wozu w celach prywatnych.
Wiceminister sprawiedliwości nie miał też zgody przełożonego na to, by skorzystać z służbowej skody superb w celach prywatnych. Auto wolno mu było tankować przy pomocy karty wyłącznie na polskich stacjach Orlenu, które uczestniczą w programie FLOTA. "Za tankowanie za granicą musiałby zapłacić z własnej kieszeni, ewentualnie rozliczyć je w dość skomplikowanej procedurze" - donosi wp.pl.
Dziennikarze dotarli do danych z karty służbowej, z których wynika, że samochód służbowy należący do PORT zatankowany został w Polsce dwa razy w środku nocy - w tym drugi raz na 8 km przed granicą z Czechami. Każde tankowanie za granicą musiałoby być opłacone z własnej kieszeni ministra, gdyż program FLOTA funkcjonuje tylko na terenie Polski. Z wyliczeń wp.pl wyszło natomiast, że zasoby firmowe, wykorzystane przez Ciążyńskiego, posłużyły mu do dostania się wraz z rodziną na urlop w Słowenii nad jeziorem Bled. Nie wyszłoby to na jaw, gdyby wiceminister nie pochwalił się swoimi wakacjami za pośrednictwem social mediów i nie opublikował stamtąd zdjęć.
Chociaż Bartłomiej Ciążyński początkowo zaprzeczał, że do celów prywatnych użył karty służbowej oraz utrzymywał, że wolno było mu wykorzystać samochód służbowy do takiej podróży, po kilku godzinach przyznał się do błędu.
Potwierdzam, że w lipcu samochodem służbowym pojechałem na urlop do Słowenii. Za paliwo zagranicą płaciłem swoimi pieniędzmi, ale w Polsce niepotrzebnie kartą flotową. Byłem przekonany, że miałem prawo korzystać z samochodu do celów prywatnych. Kwoty za paliwo wykorzystane do celów prywatnych zwróciłem na konto pracodawcy. Przepraszam za zaistniałą sytuację
Pikanterii dodaje sprawie fakt, że na urlop Ciążyński udał się w tydzień po objęciu nowego stanowiska w Ministerstwie Sprawiedliwości. Wówczas nie pełnił już dla instytutu Sieci Badawczej Łukasiewicz żadnych obowiązków. Co gorsza, Ciążyński zapytany o sprawę przez dziennikarzy, początkowo zaprzeczał, że dopuścił się nadużyć.
Bartłomiej Ciążyński nie napracował się długo w PORT. 9 maja 2024 objął stanowisko zastępcy dyrektor instytutu, a już 1 lipca 2024 r. złożył wniosek o przyznanie mu urlopu wypoczynkowego od 15 do 31 lipca tego roku. Do pracy nie zamierzał wracać w sierpniu, bo już cztery dni po złożeniu wniosku było jasne, że czeka na niego gabinet w Ministerstwie Sprawiedliwości. Kolejny wniosek urlopowy Ciążyńskiego dotyczył zatem przyznania mu urlopu bezpłatnego od 1 sierpnia 2024 r. do 1 grudnia 2027 r. Bezpośrednia przełożona świeżo upieczonego wiceministra, dr hab. inż. Alicja Bachmatiuk, zaakceptowała wniosek.
"We wrocławskim PORT wykryto nieuprawnione użycie karty służbowej oraz służbowego samochodu przez wiceministra Bartłomieja Ciążyńskiego. Profesor Alicja Bachmatiuk została odwołana 31 lipca 2024 r. ze stanowiska dyrektora PORT, krótko po wykryciu nieprawidłowości" - przekazała Wirtualna Polska.
Oficjalnym powodem usunięcia kobiety ze stanowiska było niewywiązywanie się ze stawianych przed nią zadań: "Analizy wykonane przez Centrum Łukasiewicz wykazały brak realizacji zadań ustawowych przez instytut pod kierownictwem dr Bachmatiuk. Łukasiewicz - PORT realizował projekty na niskim poziomie gotowości technologicznej (duża liczba badań podstawowych), generował krytycznie mało przychodów z tytułu komercjalizacji (w skali roku 2023 było to ok. 60 tys. złotych), wyróżniał się również jednym z najniższych w skali całej Sieci współczynnikiem efektywności wykorzystania subwencji" - podała w uzasadnieniu swojej decyzji instytucja.