Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Wezbrana Wisła. Trudna sytuacja w Płocku

Wisła, która wezbrała pod Płockiem, przekroczyła także stan alarmowy w Kępie Polskiej (Mazowieckie). Prowadzona tam naprawa wału przeciwpowodziowego została wstrzymana. Wzrasta również poziom rzeki Słupianki, dopływu Wisły, na granicy Płocka i gminy Słupno.

W Płocku od poniedziałku obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Przyczyną jest zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin, który blokuje swobodny przepływ wody i powoduje przybór rzeki. W związku z rosnącym poziomem Wisły jeszcze we wtorek wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe w siedmiu położonych nad rzeką gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice.

Reklama

Jak przekazał kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim Piotr Jakubowski, Wisła w Kępie Polskiej, czyli powyżej Płocka, osiągnęła w środę rano 501 cm, czyli o 1 cm przekroczyła tam stan alarmowy. "W związku z aktualną sytuacją na Wiśle wstrzymana została naprawa wału przeciwpowodziowego w rejonie Kępy Polskiej. Według prognoz, poziom rzeki ma się tam jeszcze podnieść" – powiedział Jakubowski.

Dodał, że wzrost poziomu wody obserwowany jest także na dopływie Wisły, rzece Słupiance, na granicy Płocka i gminy Słupno. "W chwili obecnej wydawane są dla tej gminy dodatkowe worki do napełniania piaskiem, gdyż istnieje możliwość, że konieczne będzie zabezpieczenie osiedla domów jednorodzinnych" – wyjaśnił Jakubowski.

Przyznał, że ustabilizowała się na razie sytuacja na Wiśle w rejonie Popłacina, czyli w miejscu, gdzie wcześniej utworzył się zator lodowy na rzece. "Wisła w ostatnim czasie podniosła się tam nieznacznie, o kilka centymetrów. Rzeka w tym miejscu na razie się uspokoiła" – zaznaczył kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim.

W samym Płocku wezbrana z powodu zatoru lodowego Wisła nadal przekracza znacznie stany alarmowe.

Urząd Miasta Płocka poinformował, że w nocy z wtorku na środę Państwowa Straż Pożarna rozstawiła mobilną bramę przeciwpowodziową na placu Witosa ze względu na możliwość wylania Słupianki. "Służby uzupełniły z magazynów wojewódzkich worki i folię" – przekazano w komunikacie.

We wtorek późnym wieczorem rozpoczęło się zabezpieczanie ul. Nadwiślańskiej na lewym brzegu Wisły i zabezpieczanie kilku posesji workami z piaskiem. Na miejscu pracowała Państwowa Straż Pożarna, żołnierze WOT i grupa mieszkańców, ochotników wspierających służby.

"Kolejną zagrożoną podtopieniem ulicą Płocka jest ul. Raczkowizna na osiedlu Borowiczki. Występują podtopienia w związku z tzw. cofką z Wisły, która wpływa korytem rzeki Słupianki. Służby zadysponowały na miejsce piasek i worki. Mieszkańcy zabezpieczają posesje przed zalaniem"

 – podano w komunikacie.

Jak podkreślił w środę rano prezydent Płocka, w różnych częściach miasta, tam skąd napływają zgłoszenia mieszkańców, trwają nadal działania zabezpieczające przez zalaniem.

W związku z przyborem Wisły spowodowanym zatorem lodowym prezydent Płocka zdecydował jeszcze we wtorek po południu o ewakuacji z zagrożonych powodzią terenów osiedla Borowiczki – ul. Gmury, najniżej położonej na terenie miasta, sąsiadującej bezpośrednio z rzeką. Do ewakuacji wyznaczono 115 osób, a także zwierzęta. 

Według płockiego Urzędu Miasta Płocka, poziom Wisły w środę o godz. 8. wynosił tam na poszczególnych wodowskazach: Borowiczki – 464 cm przy stanie alarmowym 345 cm, Grabówka – 470 cm przy stanie alarmowym 340 cm, brama przeciwpowodziowa w porcie Radziwie, w lewobrzeżnej części miasta – 396 cm przy stanie alarmowym 237 cm, a na nabrzeżu PKN Orlen – 789 cm przy stanie alarmowym 700 cm.

Jeszcze we wtorek rano Wisła wlała się w Płocku na bulwary im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki i portu jachtowego klubu Morka – ul. Rybaki i ul. Kawieckiego ze względów bezpieczeństwa zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu. Służby miejskie, Państwowa Straż Pożarna i żołnierze WOT zabezpieczają budynki na bulwarach wiślanych przed zalaniem.

Rzeka zalała też ul. Gmury w dzielnicy Borowiczki, gdzie są domy jednorodzinne – to najniżej położona ulica w Płocku, sąsiadująca bezpośrednio z rzeką, wcześniej, od wtorku rano mieszkańcy zabezpieczali tam domostwa workami z piaskiem, które dostarczyły służby miejskie. Już w poniedziałek na wypadek ewakuacji przygotowano miejsca noclegowe w jednym z internatów – Bursie Płockiej.

We wtorek po południu w Płocku obradował sztab kryzysowy z udziałem m.in. wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła i przedstawicieli Wód Polskich. Na podstawie opinii ekspertów zadecydowano wówczas, aby na razie nie wprowadzać do akcji lodołamaczy. Wody Polskie poinformowały, ze czoło tworzenia się pokrywy lodowej jest na wysokości Popłacina, a przewidywania wskazują, że proces powodujący wzrost stanu wody potrwa ok. 40 godzin – potem sytuacja powinna się ustabilizować. 

 

Reklama