PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

„Warszawa tonie w chaosie” - mówi Jan Śpiewak portalowi Niezalezna.pl

- Chaos w Warszawie został specjalnie stworzony, żeby można było w tej mętnej wodzie łatwo „robić wałki”. Nasza stolica pokryta jest w mniej niż 40% planami zagospodarowania. Gdy je się w końcu uchwala, są one bardzo często kontrowersyjne, dopuszcza się np. bardzo wysoką zabudowę, tam, gdzie nie powinna mieć ona miejsca - mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Jan Śpiewak, przewodniczący Stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Energia Miast.


Jak Pan ocenia działanie instytucji odpowiedzialnych za walkę z dziką reprywatyzacją?

Komisja ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich, czyli Komisja Weryfikacyjna, zrobiła bardzo wiele i z pewnością przywróciła elementarny porządek w odniesieniu do rozmaitych nielegalnych poczynań, towarzyszących reprywatyzacji kamienic z zamieszkującymi je lokatorami w Warszawie. Ale niestety nie widzimy do tej pory wyroków w tych sprawach. W sądach rozprawy trwają już czwarty rok. Pojawiły się w nich co prawda akty oskarżenia, ale same sprawy toczą się nie wiadomo jak długo. Podam konkretny przykład działki przy Placu Defilad - przy okazji tej sprawy aresztowano szefa Okręgowej Rady Adwokackiej oraz innego znanego warszawskiego adwokata, Roberta Nowaczyka.

Sam miałem być świadkiem w tej sprawie, ale do tej pory nie zostałem w związku z tym wezwany przez sąd. To już trwa przecież cztery lata. Co tu się dzieje? Mam wrażenie, że został rozłożony w przypadku tej sprawy i jej podobnych pewien parasol polityczno-prawny. I jak na razie można powiedzieć tylko tyle, że jedna z najgłośniejszych afer III RP może się zakończyć po prostu żałośnie.

A co na to warszawski Ratusz? Co robią władze stolicy, by doprowadzić do końca sprawy związane z dziką reprywatyzacją?

Niewiele. Są uchwalone dwie nowe ustawy, które de facto powinny zakończyć sprawy reprywatyzacji kamienic z lokatorami w Warszawie. Z jednej z nich wynikało, że w tych budynkach, gdzie mieszkają lokatorzy, nie może dochodzić do reprywatyzacji. Tymczasem warszawski ratusz nie wydaje jak dotąd decyzji wstrzymujących wcześniej przyznane prawa własności do tych budynków. Tym samym władze stolicy przyznają, że istnieją wciąż roszczenia byłych właścicieli i ich spadkobierców do tych budynków. A więc mimo uchwalenia ustaw zmieniających ten stan rzeczy zachowują się tak, jakby się nic nie wydarzyło. Ostatnio rozmawiałem z lokatorami jednej z kamienic przy ul. Małej, którzy wciąż palą w piecach węglem, mimo że wszystkie okoliczne budynki podłączone są do sieci centralnego ogrzewania. Oni wciąż wydają ogromne pieniądze na zakup węgla, ale zgłosili się do Ratusza o podłączenie do sieci c.o. Na co dostali odpowiedź, że nie jest to możliwe, albowiem do własności zamieszkanej przez nich kamienicy są wciąż roszczenia. Wygląda więc na to, że gdyby PiS przestało w kraju rządzić, to obecne ustawy pozbawiające prawa do wszelkich roszczeń do kamienic zamieszkiwanych przez lokatorów zostaną anulowane. Dla tych lokatorów to będzie katastrofa. Wobec tego pokazuje to, że Warszawa de facto stanowi obszar wyjęty spod prawa, gdzie urzędnicy i politycy stołecznej Platformy Obywatelskiej odmawiają respektowania prawa.

Jak ocenia Pan działania warszawskich władz w kontekście nieprawidłowości w uchwalaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego?

Warszawa tonie w chaosie, a chaos został specjalnie stworzony, żeby można było w tej mętnej wodzie łatwo „robić wałki”. Nasza stolica pokryta jest w mniej niż 40% planami zagospodarowania. Gdy je się w końcu uchwala, są one bardzo często kontrowersyjne, dopuszcza się np. bardzo wysoką zabudowę tam, gdzie nie powinna mieć ona miejsca. Przykład najbardziej patologiczny w tym względzie, który mogę podać, jest zresztą związany z reprywatyzacją. Na Pl. Defilad ówczesny władze miasta z ówczesnym prezydentem Warszawy Lechem Kaczyńskim uchwaliły plan zagospodarowania, który przewidywał maksymalną wysokość zabudowy 30 m. Tymczasem, wraz z nastaniem rządów Platformy w mieście, okazało się, że działki przejęte przez mafijne spółki mogą być pokrywane zabudową do nawet 230 m wysokości. Można sobie wyobrazić, jakie spowodowało to gwałtowne wzrosty cen takich działek. A mówimy o ludziach, którzy dostali te nieruchomości de facto za darmo. Na szczęście w końcu wybuchła znana afera reprywatyzacyjna, a ludzie, którzy pomagali przejąć te działki, zostali aresztowani. Natomiast jeśli oni byli gotowi robić takie przekręty w samym sercu Warszawy, przy Pałacu Kultury, to co dopiero mówić o dzielnicach odległych od centrum, jak np. w Ursusie, na Bemowie, Tarchominie czy Białołęce, gdzie - szczególnie w ostatnich latach - bardzo szybko rosną nowe osiedla mieszkaniowe. Ta sytuacja pokazuje, że w Warszawie wciąż dzieje się bardzo źle.

Co będzie dalej?

Powinno się przede wszystkim zmienić prawo dotyczące planowania przestrzennego, które jest totalnie nietransparentne. A ponadto wybory mają swoje konsekwencje. Fakt, że PO rządzi w Warszawie od 16 lat - to ma swoje reperkusje. Zacytuję tu znaną myśl: „władza absolutna korumpuje absolutnie”. Niestety zbyt wiele nie robi także prokuratura, która zachowuje się przez ten czas biernie. 
 

 



Źródło: niezalezna.pl

Maciej Pawlak