Z inicjatywy prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy na rozpoczętym szczycie Unii Europejskiej w Brukseli pojawił się wątek dotyczący Rosji i polityki historycznej tego kraju. Litewski przywódca wezwał pozostałych liderów do wspólnej odpowiedzi na działania rewizjonistyczne Kremla. Wspomniał też o polskich stratach z okresu II wojny światowej.
- W ostatnim czasie widzieliśmy kilka prób ze strony Rosji, aby ponownie napisać historię, wymazać niektóre fakty historyczne, co wywołało obawy w sąsiednich krajach bliskich Rosji
- mówił przed rozpoczęciem szczytu Nauseda.
Jednym z przejawów pisania historii od nowa był artykuł Władimira Putina w amerykańskim piśmie "The National Interest", w którym rosyjski prezydent usprawiedliwiał m.in. aneksję krajów bałtyckich przez ZSRR. Gospodarz Kremla napisał, że "jesienią 1939 roku Związek Radziecki realizując swoje wojskowo-strategiczne zadania obronne rozpoczął proces inkorporacji Łotwy, Litwy i Estonii".
Według Putina "akcesja" tych państw do ZSRR "była zrealizowana w oparciu o porozumienia, za zgodą wybranych władz" i była zgodna z normami ówczesnego prawa międzynarodowego.
Na unijnym szczycie, który poświęcony jest wieloletniemu budżetowi i planowi obudowy gospodarki po kryzysie wywołanym pandemią koronawirusa, nie przewidziano dyskusji na temat polityki historycznej Rosji, a jedynie krótki punkt.
Prezydent Litwy podkreślał, że postara się wyjaśnić swoim kolegom, iż rosyjskie interwencje historyczne stają się systematyczną polityką tego kraju.
- Myślę, że powinniśmy zareagować, powinniśmy wybrać bardziej proaktywną politykę, aby wyjaśnić naszym rosyjskim partnerom, że nie możemy tolerować takich prób. Powinniśmy wskazać, że taka polityka będzie miała wpływ na stosunki UE-Rosja
- zaznaczył Nauseda.
Przypomniał, że Litwa, ale także Polska oraz inne kraje bardzo ucierpiały podczas II wojny światowej.
- Naszym zadaniem jest przypomnieć, że II wojna światowa oznaczała naprawdę ogromne cierpienia dla naszych narodów i nie możemy pozwolić, by historia się powtórzyła
- zaznaczył.
Artykuł Putina z czerwca wywołał też sporo kontrowersji w Polsce, ponieważ rosyjski prezydent napisał, że w okresie przed II wojną światową Związek Radziecki starał się zapobiec tragedii, Polska zaś przeciwstawiała się stworzeniu systemu bezpieczeństwa zbiorowego w Europie.
Prezydent Andrzej Duda odpowiadał wówczas, że rosyjski przywódca w ciągu ostatniego półrocza kilkakrotnie wychodził z kłamliwymi tezami na temat II wojny światowej. Przypominał przy tym, że to zmowa między hitlerowskimi Niemcami i sowiecką Rosją doprowadziła do wybuchu wojny, zniszczenia Polski, co było - jak podkreślał - złamaniem prawa międzynarodowego.
"My przede wszystkim powinniśmy robić swoje. A co robimy? Podajemy prawdę historyczną wszędzie tam, gdzie to jest możliwe"
- podkreślał Duda.
[polecam:https://niezalezna.pl/336124-prezydent-duda-zapytany-o-artykul-putina-wersja-niewiele-majaca-wspolnego-z-prawda
O fałszowanie historii i lekceważenie zbrodni ZSRR pod koniec czerwca oskarżyli też Putina litewscy Żydzi odrzucając przy tym kategorycznie próbę minimalizowania przez gospodarza Kremla zbrodni sowieckich po aneksji Litwy w czerwcu 1940 roku i podczas II wojny światowej.
Prezydent Putin mówiąc o "Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej" i rzekomo wypowiadając się w imieniu wszystkich dotkniętych narodów, Polski i państw bałtyckich, w tym Żydów (…), przemilczał temat masowych represji, a także walkę ZSRR z syjonizmem - podkreślono w komentarzu opublikowanym na stronie internetowej Litewskiej Wspólnoty Żydów.