PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Premier Szydło zrobiła Macronowi przyspieszony kurs ekonomii. „On podważa jedną z zasad swobód wolnego rynku”

Szefowa polskiego rządu pytana o to, jakie kroki zamierza podjąć w związku z zapowiedziami prezydenta Francji na temat pracowników delegowanych oraz czy Polska będzie w stanie znaleźć sojuszników, żeby powstrzymać nowelizację tej dyrektywy przyznaje, że obecnie praca nad dyrektywą budzi duże emocje. „Prezydent Francji Emmanuel Macron nie rozumie, że protekcjonizm, który on forsuje, prowadzi w złą stronę i podważa jedną z zasad swobód wolnego rynku” - powiedziała premier Beata Szydło.

Aleksiej Witwicki/Gazeta Polska

Premier Szydło zwróciła uwagę, że Polska nie jest osamotniona w ocenie propozycji francuskiego prezydenta.

- Polska, jak i cała Grupa Wyszehradzka, przedstawiła jasne stanowisko w sprawie pracowników delegowanych. Podobne stanowisko ma Hiszpania, rozmawiałam z premierem Hiszpanii w Warszawie. Jestem z nim w stałym kontakcie - powiedziała szefowa rządu.

Premier przypomniała, że ws. pracowników delegowanych rozmawiała z prezydentem Francji w trakcie szczytu UE w Brukseli wraz z przywódcami państw Grupy Wyszehradzkiej.  Szefowa polskiego rządu poinformowała, że wkrótce minister Elżbieta Rafalska pojedzie do Paryża i spotka się ze swoją odpowiedniczką z rządu francuskiego.

Odnosząc się do ostatnich wypowiedzi prezydenta Francji, premier Beata Szydło udzieliła Emanuelowi Macronowi przyspieszonej lekcji podstaw ekonomii. Prezydent Francji w ostatnim czasie prowadził rozmowy w kwestii pracowników delegowanych z przywódcami Austrii, Czech, Słowacji, Rumunii i Bułgarii.

- Rzeczywiście w tej chwili praca nad dyrektywą budzi duże emocje. Myślę, że Polska, jak i cala Grupa Wyszehradzka przedstawiła jasne stanowisko w sprawie pracowników delegowanych. Podobne stanowisko ma Hiszpania, rozmawiałam z premierem Hiszpanii w Warszawie. Jestem z nim w stałym kontakcie. Omawiałam tę sprawę również z prezydentem Macronem w Brukseli. Rozmawiali z nim też inni przywódcy państw Grupy Wyszehradzkiej. Wspólnie podjęliśmy decyzje o utworzeniu zespołu roboczego. Wkrótce pani minister Elżbieta Rafalska pojedzie do Paryża i spotka się ze swoją odpowiedniczką z rządu francuskiego. Wydaje się, że w sprawie pracowników delegowanych podobne zdanie mają do nas państwa bałtyckie. Prace trwają, szukamy kompromisu. Zależy nam przede wszystkim na tym, żeby zabezpieczyć interes polskich pracowników i przedsiębiorców. Prezydent Macron nie rozumie, że protekcjonizm, który on forsuje prowadzi w złą stronę i podważa jedną z zasad swobód wspólnego rynku. - mówiła premier Szydło.

Macron skrytykował polski rząd za odmowę zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych. W jego ocenie ten „nowy błąd” Warszawy sprawia, że stawia się ona „na marginesie” Europy w „wielu kwestiach”. Macron nazwał „błędem” odmówienie przez Polskę zmiany stanowiska w sprawie rewizji dyrektywy o pracownikach delegowanych, która zdaniem prezydenta Francji prowadzi do „dumpingu socjalnego i niesprawiedliwej konkurencji”.
 
W ub. roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.
 
Polskie firmy delegują do pracy w krajach UE prawie pół miliona pracowników. W opinii polskiego rządu, jeśli przepisy weszłyby w życie, znacznie pogorszyłoby to pozycję polskich przedsiębiorców na rynku UE - m.in. firm transportowych, które przestałyby być konkurencyjne wobec zachodnich przewoźników.
 
Z kolei prezydent Francji, i wielu innych polityków na Zachodzie, obecne rozwiązanie, zgodnie z którym firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia nazywa „dumpingiem socjalnym”. Macron chce jak najszybszego uzgodnienia zmodyfikowanej dyrektywy UE dotyczącej pracowników delegowanych, postulując równocześnie ograniczenie okresu oddelegowania do maksymalnie jednego roku. Propozycja Komisji Europejskiej mówi o maksymalnie 24 miesiącach.
 
Przeciwnikami wprowadzania zmian do dyrektywy są, obok Polski, niektóre inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej.

Odnosząc się z kolei do spekulacji polityków totalnej opozycji, którzy zarzucają rządowi, że chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, premier szydło stwierdziła, że nikt nie ma zamiaru wyprowadzać Polski z UE.

- To jest oczywiście kłamstwo. To próba straszenia Polaków, którzy są bardzo prounijnie nastawieni. Nikt nie ma zamiaru wyprowadzać Polski z UE ani nie damy się wypchnąć z UE, bo myślę, że niektórzy chcieliby i takiego scenariusza. Jesteśmy państwem członkowskim, takim samym jak pozostałe. Bronimy naszych interesów, natomiast oczywiście my prowadzimy inną politykę niż poprzedni rząd, który zdawał się bezkrytycznie przyjmować narzucane rozstrzygnięcia. Dostrzegamy, to, że interes Polski jest inny. Robimy dokładnie to, co robią inne kraje wspólnoty, bronimy naszego kapitału, naszej gospodarki, naszych przedsiębiorców. To naturalne, że przy stole w Brukseli, przy którym siedzi 28 przywódców trzeba dyskutować, przedstawiać swoje argumenty, ucierać stanowiska. Przyjęcie biernej postawy i godzenie się dla świętego spokoju na wszystko jest po prostu błędem. - wyjaśnia premier Beata Szydło.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Francja #Macron #Beata Szydło #Unia Europejska

redakcja