Bielscy policjanci zatrzymali 50-latka, który ukradł spod jednego z bielskich kościołów rower należący do ministranta. Szybko się okazało, że mężczyzna ma już do odbycia karę roku i 3 miesięcy więzienia za wcześniejsze występki. Teraz grozi mu kolejny wyrok – podała we wtorek policja.
Mężczyzna ukradł wart 1,5 tys. zł rower sprzed kościoła w Wapienicy, peryferyjnej dzielnicy Bielska-Białej. Przyjechał na nim ministrant.
Kiedy po mszy chciał odjechać, dostrzegł, że roweru nie ma. Jego matka zgłosiła sprawę na policję, a jeden z księży od razu przejrzał nagrania z monitoringu. Kamery zarejestrowały kradzież
– powiedział rzecznik bielskiej policji asp. szt. Roman Szybiak.
Matka chłopca umieściła w mediach społecznościowych komunikat ze zdjęciem skradzionego roweru. Opisano także wizerunek sprawcy. W poszukiwania zaangażowali się mieszkańcy dzielnicy. "Sprawcę rozpoznali pracownicy jednego z miejscowych supermarketów, do którego przyszedł na zakupy. Personel wezwał policję, a ochroniarz uniemożliwił 50-latkowi ucieczkę" – powiedział Szybiak.
Mężczyzna przyznał się do kradzieży i wskazał miejsce, w którym ukrył rower.
Po sprawdzeniu 50-latka w policyjnej bazie danych okazało się, że jest on poszukiwany przez bielski sąd w związku z jego wcześniejszymi występkami. Miał do odbycia karę roku i 3 miesięcy pozbawienia wolności i od pewnego czasu skutecznie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Trafił już do więzienia. Usłyszał też zarzut kradzieży, za którą grozi mu kolejnych 5 lat za kratami
– poinformował Roman Szybiak.