Otóż rozmowy z października 2012 r. z generałem FSB Aleksandrem Bezwierchnym dotyczyły „Czeczenów i dotarcia za pośrednictwem polskich służb do specsłużb Gruzji”. Czyli Rosjanie oczekiwali, że Polacy cieszący się od czasu rządów PiS zaufaniem Gruzinów i Czeczenów wykorzystają to zaufanie, by ich inwigilować na rzecz mordującej ich Rosji!
W tym kontekście lepiej zrozumieć można słowa Łukaszenki z ostatnich dni, który wyraził nadzieję, że Tusk wygra wybory, bo „Duda i Morawiecki to lokaje Waszyngtonu, a Tusk jest politykiem proeuropejskim”.
Obecne polskie władze „chcą stać się globalnym środkiem ciężkości, zbroją się”, a jeśli wygra opozycja, to będzie chciała „zresetować stosunki” z Białorusią. Kto widział stopień służalstwa i braku skrupułów Tuska i Sikorskiego w czasach resetu, ten nie może mieć wątpliwości, że nie mieliby oni żadnych oporów przed rozpracowywaniem goszczących w Polsce białoruskich opozycjonistów.