Europosłanka Platformy Obywatelskiej Róża Gräfin von Thun und Hohenstein pozwała redaktora Tomasza Sakiewicza, bo poczuła się urażona jego wypowiedzią i zażądała 50 tys. zł oraz przeprosin w stacjach telewizyjnych, czy na łamach prasy. Dziś - na pierwszym posiedzeniu sądu - pełnomocnik szefa „Gazety Polskiej” odpowiedział pozwem wobec polityk PO wskazując na jej obraźliwe wypowiedzi.
Dziś przed Sądem Okręgowym w Warszawie doszło do pierwszej odsłony w procesie jaki europoseł PO wytoczyła redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej”.
Róża Thun von Hohenstein pozwała Tomasza Sakiewicza żądając 50 tys. zł i kosztownych przeprosin w trzech stacjach telewizyjnych oraz czterech tytułach prasowych. Ale nie pojawiła się w sądzie.
Chodziło o słowa wypowiedziane w programie TVP Info, że "jest wyzbyta w ogóle z jakiegokolwiek interesu narodowego" i, że "nie czuje się Polką". Redaktor naczelny „Gazety Polskiej" odnosił się do postawy części polityków w Polsce sprzeciwiających się roszczeniom Polski wobec Niemiec w kwestii reparacji wojennych.
Mówił wcześniej w programie o rachunku jaki możemy wystawić Niemcom za zbrodnie wojenne.
- Wystawmy ten rachunek Niemcom, bo może oni też chcieliby się uwolnić od tego ciężaru zbrodni wojennych, a nie mogą. Bo mają takich pomocników jak Platforma Obywatelska, którzy już za nich są adwokatami, choć jeszcze myśmy nie zdążyli się o reparacje upomnieć – mówił Tomasz Sakiewicz. - Pani żartowała sobie z milionów ofiar. Ja sobie nie życzę takich żartów, bo wśród nich był mój dziadek – mówił redaktor nawiązując do wcześniejszego głosu Róży Thun w programie.
Zaznaczył, że w tej sprawie nie chodzi przede wszystkim o pieniądze od strony niemieckiej.
- Mam w nosie pieniądze Niemców, ale chcę, żeby poczuli ten wstyd, kiedy dzisiaj mówią, że nie ma problemu – dodał. - Polska ma prawo się upominać. To jest polskie prawo. Nas napadnięto, ograbiono. Zniszczono nam gospodarkę i nam wymordowano ludzi. I mówienie, że my nie mamy nawet prawa o tym mówić, to przykład takiej pedagogiki wstydu, którą nam Platforma Obywatelska fundowała w każdej sprawie. To szkodzi bardzo Polsce i relacjom polsko-niemieckim, bo relacji międzynarodowych nie buduje się na tym, że ktoś przed kimś innym klęczy, ale na tym, że dwie strony normalnie ze sobą rozmawiają – zaznaczył Tomasz Sakiewicz.
Thun nazwała go po tych słowach „wrednym i podłym kłamcą, który za swoje słowa będzie żałował”.
Dziś przed sądem pełnomocnik pozwanego redaktora Sakiewicza mec. Sławomir Sawicki złożył pozew wzajemny w tej sprawie. To w uznaniu, że europoseł PO, która sama nie dopuszcza krytyki wobec siebie, obrażała go publicznie. Pozew wskazuje na dwie takie wypowiedzi. Jednocześnie mecenas Sawicki, podobnie jak drugi z pełnomocników redaktora, Andrzej Lew Mirski wnieśli o oddalenie pozwu europoseł Róży Thun.
- To powództwo nie powinno w ogóle zaistnieć przed sądem. Nie jest on miejscem do rozstrzygania sporu o poglądy. Sąd ma swoje zadania kształtowania postaw przez swoje wyroki, ale nie powinien być obarczany rozstrzyganiem sporu o słowa, które padły w programie telewizyjnym – mówił mecenas Lew Mirski. Stwierdził, że obie strony w sytuacji obu pozwów powinny rozważyć pojednanie. - W tak podzielonej Polsce taki pozew nie służy temu, by doszło do czegoś takiego jak zrozumienie poglądów drugiej strony i tego, że w ogóle ktoś ma inne poglądy – mówił mecenas.
- Myślę, że jest szansa, że dogadamy się jak Polak z Polakiem, a nie jak Polak z nie-Polakiem - mówił radca Radosław Góral reprezentujący europoseł PO. Obok niego Różę Thun reprezentuje także kancelaria radcy Wojciecha Kozłowskiego.
Europoseł PO złożyła też pozew przeciwko Ryszardowi Czarneckiemu - chodzi o jego komentarz dla niezalezna.pl do jej wypowiedzi z filmu telewizji Arte.
Thun wystąpiła parę tygodni wcześniej w materiale niemiecko-francuskiej telewizji Arte, gdzie skarżyła się na sytuację polityczno-społeczną w Polsce pod rządami PiS. Żaliła się tam, że Polska zmierza w kierunku dyktatury, a PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej.