Najbardziej hejterskie wobec działań Straży Granicznej organizacje, które kwestionowały budowę zapory na wschodniej granicy, teraz mają odpowiadać za jej zabezpieczanie i monitorowanie. Taką możliwość może im dać rządowy dokument - strategia zarządzania granicą do 2027 roku.
Nad przyjęciem dokumentu „Strategia Zintegrowanego Zarządzania Granicą Państwową Rzeczypospolitej do 2027” pracuje rząd. Zakłada zasady współdziałania instytucji i służb zarządzających granicą państwową. Jak można przeczytać w oficjalnych komunikatach: „nacisk ma być położony na zintegrowaną współpracę wszystkich podmiotów zaangażowanych w zarządzanie granicą na poziomie krajowym i na współpracę z odpowiednimi instytucjami UE i z państwami trzecimi”.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
W styczniu swoje stanowisko do projektu MSWiA wystosowała Rada Działalności Pożytku Publicznego. Ten państwowy organ opiniodawczo-doradczy składa się z przedstawicieli ministerstw i organów administracji rządowej, samorządu oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych.
Rada zwróciła uwagę w uchwale, by zapisy strategii „nie godziły w nieskrępowaną możliwość realizacji misji zgodnej z prawem przez organizacje pozarządowe na terenach przygranicznych czy ośrodkach przetrzymywania imigrantów”. Proponuje również „uspołecznienie wybranych działań monitorujących i ewaluacyjnych”.
Teraz clou. W uchwale Rady Działalności Pożytku Publicznego wprost wymienione są organizacje, które miałyby pomagać w zabezpieczaniu i monitorowaniu sytuacji na granicy. „Do udziału w takich pracy mogłyby być zapraszane organizacje, jak Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć, Fundacja Ocalenie, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Grupa Granica i inne” – czytamy w dokumencie.
A więc organizacje najbardziej „zjadliwe” sprzeciwiające się działaniom Straży Granicznej, których aktywiści - wbrew zakazom - poruszali się po terenie przygranicznym, teraz mają kontrolować co się dzieje na tym obszarze. Niebywałą ironią jest to, że przedstawiciele organizacji tworzących Grupę Granica krytykowali budowę zapory utrudniającej przedostawanie się nielegalnych migrantów z Białorusi do Polski, domagali się zburzenia muru – zapory na granicy polsko-białoruskiej. Oskarżali też Straż Graniczną, że ma „krew na rękach”.
Ale to nie wszystko. Grupa Granicy kolportowała fałszywe informacje o sytuacji na granicy. Tuż pod polską granicą, po stronie białoruskiej, od dwóch dni leży nieprzytomny 16-latek z Jemenu" – pisała Grupa Granica na Twitterze, alarmując, by uratować życie młodemu migrantowi. Opublikowano nawet nagranie z jego udziałem, na którym leży z otwartymi ustami i nie reaguje na otwieranie mu oka. Sprawę szybko wyjaśniła Straż Graniczna. Okazało się, że kiedy do Jemeńczyka podeszli białoruscy pogranicznicy, ten "zmartwychwstał" i o własnych nogach dołączył do kolegów, oddalając się z miejsca. "Spotęgowało to nieuzasadnione ataki na funkcjonariuszy. Nie tak się pomaga!" – pisała wówczas Straż Graniczna.
I te wszystkie organizacje – według propozycji rządowej instytucji - miałyby odpowiadać m.in. za (tu cytaty za projektem Strategii – red): „Zapewnienie właściwej realizacji zadań związanych z: przyjmowaniem cudzoziemców w ramach procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową oraz przyjmowaniem / przekazywaniem cudzoziemców na podstawie rozporządzenia Dublin III, w tym zabezpieczeniem opieki medycznej, pomocy materialnej, tłumaczeniowej oraz transportu i wyżywienia, a także współpracą w tym zakresie z UdSC”.
Mają też odpowiadać za: „identyfikację i ochronę osób i grup podatnych na zagrożenia”, „stosowanie podczas procedur kontrolnych odpowiednich regulacji prawa krajowego / unijnego, a także zapoznawania funkcjonariuszy z zaleceniami i wytycznymi Praktycznego podręcznika dla Straży Granicznej i stosowania go w praktyce”.
Wszystko oczywiście będzie odbywało się w ramach państwowych pieniędzy.