Politycy opozycji prześcigają się w tym, jakby tu połączyć premiera Morawieckiego z aferą taśmową. Rzekomo nowe nagrania mają pogrążać szefa rządu. W tej kwestii zaczepiono ministra zdrowia. Takiej odpowiedzi, jakiej udzielił szef resortu zdrowia nie spodziewał się nikt! Minister ma do siebie dystans.
Od kilku dni media piszą, a politycy rozmawiają o „taśmach Onetu". Portal Onet „ujawnił” nagrania rozmów z udziałem Mateusza Morawieckiego - z czasu, gdy obecny premier był szefem banku. Dziennikarze portalu powołują się na akta afery taśmowej, do których mieli dotrzeć. Tymczasem nagranie nie jest „sensacyjne”, ponieważ jego fragmenty były publikowane już kilka lat temu.
O aferę zapytano w Polsat News Łukasza Szumowskiego. Zapytano ministra zdrowia o to, czy był w restauracji, w kto rej nagrywano polityków.
Zdarzyło mi się, że byłem raz u „Sowy i przyjaciele”. Może też ktoś mnie nagrał
– powiedział Łukasz Szumowski w rozmowie z Piotrem Witwickim w „Politycznym Graffiti” Polsat News.
I dodał:
To na co możemy liczyć, to na dużą dozę żartów i dowcipów, może nie zawsze cenzuralnych
– stwierdził.
Dziennikarz drążył i dopytywał, czy „zna wulgarne słowa, jak premier Morawiecki”. Minister jednak nie nie dawał za wygraną.
Jestem zabiegowcem więc zdarzało mi się używać wulgarnych słów. Przepraszam, jeśli one się pojawią, ale zawsze w kontekście nieagresywnym
– mówił minister.