Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Szykuje się niespokojna noc mieszkańców Przylepu. „Jesteśmy gotowi do ewakuacji w każdej chwili“

Na ten moment nie podejmujemy decyzji o ewakuacji mieszkańców Przylepu koło Zielonej Góry - powiedział wojewoda lubuski Władysław Dajczak na konferencji prasowej zorganizowanej z powodu pożaru w tej miejscowości hali z niebezpiecznymi odpadami. Dodał, że służby są gotowe w każdej chwili przeprowadzić relokację zagrożonych mieszkańców, jednak - bazując na wynikach badań - na razie nie ma takiej potrzeby. Zaznaczył, że emitowane substancje są stale sprawdzane, więc decyzja może się zmienić.

Wojewoda lubuski Władysław Dajczak
Wojewoda lubuski Władysław Dajczak
TVP Info
"W tej chwili przeprowadzone badania potwierdzają, że są to (ulatniające się w wyniku pożaru substancje) węglowodory aromatyczne i ropopochodne w ilościach nie zagrażających życiu ludzkiemu, ani zdrowiu. W związku z tym na ten moment nie podejmujemy decyzji o ewakuacji około 2500 mieszkańców Przylepu"

– przekazał w czasie konferencji prasowej po posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego wojewoda lubuski Władysław Dajczak. Zaznaczył, że badania będą prowadzone w sposób ciągły i jeżeli wskaźniki przekroczą dopuszczalne normy decyzja o ewakuacji zostanie bezzwłocznie podjęta.

Mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie

"Jesteśmy przygotowani od kilku godzin już, aby natychmiast przeprowadzić ewakuację mieszkańców. Są przygotowane miejsca pobytu dla tej liczby ludzi, są przygotowane autobusy, które mogą natychmiast rozpocząć dowożenie ludzi do tych miejsc, jest przygotowane wojsko, które będzie wspierało tą ewentualną ewakuację, są przygotowani funkcjonariusze Policji. W związku z tym, absolutnie nie ma w tej chwili zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców"

– podkreślił.

Wojewoda zwrócił się też do mieszkańców Przylepu i okolicznych miejscowości. Zaapelował, aby przebywali w swoich domach, mieli zamknięte okna oraz by tych okien nie otwierali, a także "w miarę możliwości, jeśli będą mieszkańcy udawali się poza miejsce swojego mieszkania, aby korzystać z maseczek, które w tym momencie mogą tutaj pomocne". 

7 tys. metrów sześciennych substancji

Wojewoda przekazał ponadto, że w hali palą się składowane tam beczki z substancja chemiczną. Dodał, że na prywatnej posesji składowanych jest 7 tys. metrów sześciennych różnych substancji.

"Decyzja o tym, aby te odpady były tam składowane, była podjęta w 2012 roku przez starostę zielonogórskiego. W tej decyzji umożliwiono składowane całej palety substancji chemicznych"

– mówił wojewoda. Decyzja ta - jak dodał - była później kontrolowana przez WIOŚ. Inspektorzy mieli mieć do niej wiele zastrzeżeń. W konsekwencji nałożone zostały kary finansowe, a miejsce zostało zamknięte.

Bardzo długa akcja

"Akcja zapowiada się jako akcja długotrwała. Na pewno potrwa wiele godzin przygotowujemy się do tego, aby następowały roszady zmęczonych ratowników. Wszystko prowadzimy tak, aby było jak najbardziej bezpieczne. Nie wszystkie substancje są zdiagnozowane, dlatego prowadzimy działania przy użyciu podnośników i drabin" - powiedział z kolei szef lubuskiej PSP nadbryg. Patryk Maruszak

Anna Moskwa jedzie do Zielonej Góry

Rzecznik prasowy Ministerstwa Klimatu i Środowiska Aleksander Brzóska poinformował, że w związki z pożarem hali do Zielonej Góry udaje się minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.


Pod Zieloną Górą strażacy gaszą halę, w której składowane były substancje niebezpieczne. W akcji bierze udział m.in. samolot, który zrzuca środek gaśniczy - poinformował rzecznik prasowy Lubuskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. kpt. mgr inż. Arkadiusz Kaniak. Zaapelował do mieszkańców, aby wrócili do mieszkań i szczelnie pozamykali okna.

 



Źródło: niezalezna.pl

#pożar lubuskie

Mateusz Święcicki