- Myślę, że ci mniejsi koalicjanci zdadzą sobie sprawę z własnego potencjału politycznego, a raczej jego braku i znajdą swoje miejsce w ramach Zjednoczonej Prawicy. Oni są cenni, ale jako element Zjednoczonej Prawicy, ale sami z siebie nie stanowią siły politycznej - powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl publicysta "Gazety Polskiej Codziennie" Adrian Stankowski.
Po sejmowym głosowaniu nad ustawą nowelizującą prawo dotyczące ochrony zwierząt rozgorzał polityczny spór pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, a koalicjantami. Prezes Kaczyński zawiesił także w prawach członka partii czternastu posłów PiS.
Spytaliśmy red. Adriana Stankowskiego, jaki jego zdaniem będzie finał przesilenia w łonie Zjednoczonej Prawicy.
- To dobre pytanie – jak to się skończy. Myślę, że skończy się tym, że ci mniejsi koalicjanci, czyli Solidarna Polska i Porozumienie, zdadzą sobie sprawę, że – po pierwsze startowali z list Prawa i Sprawiedliwości i to nie jest normalna koalicja parlamentarna; nie mogą stawiać Prawa i Sprawiedliwości w sytuacji pewnej nielojalności i muszą sobie zdać sprawę z przywództwa, z tego kto jest tutaj podmiotem dominującym i kto podejmuje kluczowe decyzje dla całej koalicji
- ocenił publicysta.
Podkreślił, że nie może być tak, że Prawo i Sprawiedliwość „jest stawiane pod ścianą, czy to w sprawie daty wyborów [prezydenckich-red.], czy to w sprawie ustawy o ochronie zwierząt”.
- Myślę, że ci mniejsi koalicjanci zdadzą sobie sprawę z własnego potencjału politycznego, a raczej jego braku i znajdą swoje miejsce w ramach Zjednoczonej Prawicy. Oni są cenni, ale jako element Zjednoczonej Prawicy, ale sami z siebie nie stanowią siły politycznej
- wskazał Adrian Stankowski.
Na pytanie, czy wobec licznych wypowiedzi posłów i kierownictwa Solidarnej Polski, którzy w stanowczych słowach wykluczają możliwość zdymisjonowania ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, zapowiadając przyspieszone wybory, Adrian Stankowski odparł, że bardzo ważne jest w tej sytuacji „kontrolowanie emocji i kontrolowanie języka”. - Należy uważać, żeby słowa nie zaczęły nadmiernie ciążyć nad sytuacją polityczną wbrew interesom. W tej trudnej sytuacji ważna jest dyscyplina słowa i nie należy ulegać emocjom - ocenił.
- Jest zrozumiałe, że politycy Solidarnej Polski bronią swojego lidera i jego pozycji w rządzie, ale muszą sobie zdać sprawę że kiedy nie ma koalicji, to byt polityczny Zbigniewa Ziobry w rządzie stoi pod znakiem zapytania. Słusznie wobec tego mówią o nowych wyborach. O nowych wyborach mówi też kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości i może się to tak skończyć. Politycy Solidarnej Polski muszą to wziąć pod uwagę, że ewentualnie czekają ich wybory
- podsumował nasz rozmówca.