Opinie prawne, na które prokuratura Korneluka powoływała się, broniąc swojej decyzji o zatrzymaniu i postawieniu zarzutów w lipcu 2024 r. Marcinowi Romanowskiemu, "nie miały takiego waloru" - jak orzekł sąd - bo były niepodpisane - informuje dzisiaj "Rzeczpospolita". - W tej sprawie było już tyle dziwnych zbiegów okoliczności, dziwnych niedopatrzeń, absurdów, że gdy do wykonywania obowiązków wróci legalny PK, jedną z pierwszych decyzji powinien być audyt tego postępowania - wskazuje Stowarzyszenie Ad Vocem.
Jak informuje dzisiaj "Rzeczpospolita", przy zatrzymaniu w lipcu 2024 r. Marcina Romanowskiego, prokuratura wspierała się "opiniami prawnymi", jednak - co zauważył sąd - "nie miały takiego waloru, bo nikt ich nie podpisał". Co więcej, tylko jedna z dwóch opinii miała datę sporządzenia.
Podpisy pod opiniami pojawić miały się... dopiero we wrześniu.
- W tej sprawie było już tyle dziwnych zbiegów okoliczności, dziwnych niedopatrzeń, absurdów, że gdy do wykonywania obowiązków wróci legalny PK, jedną z pierwszych decyzji powinien być audyt tego postępowania. Tymczasem ostatnio Zespół Śledczy zajmujący się Funduszem Sprawiedliwości powiększył się o kolejnych prokuratorów. Biorąc pod uwagę treść artykułu, potrzeby kadrowe Zespołu zapewne wynikają z tego, że jedna grupa prokuratorów czyta, a druga musi podpisywać. Jak w tym dowcipie o milicjantach
- komentuje tekst prokuratorskie stowarzyszenie Ad Vocem.
A więc okazuje się, że chciano pozbawić wolności osoby z dwoma immunitetami, posiłkując się niepodpisanymi świstkami papieru. Przytoczmy najciekawsze fragmenty artykułu z "Rzeczpospolitej":
— Stowarzyszenie Ad Vocem (@StAdVocem) October 23, 2024
"Sędzia zauważyła, że prokurator „miał świadomość istnienia problemu formalnego, stąd…
Chodzi o opinie, na które powoływała się Prokuratura Krajowa, twierdzące, że "immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy nie wyłączał możliwości zatrzymania i postawienia zarzutów posłowi Marcinowi Romanowskiemu". PK w komunikacie opisała je jako opinie "niezależnych ośrodków naukowych".
Poseł Suwerennej Polski, Sebastian Kaleta, wskazał wówczas, że "opinie nie były zlecone przez prokuraturę", a powstały "na polityczne zlecenie Arkadiusza Myrchy", wiceministra sprawiedliwości. Fakt powstania opinii na zlecenie MS potwierdził dokument, do którego dotarł portal niezalezna.pl. Jako autorów opinii wymieniono dr hab. Joannę Juchniewicz oraz dr hab. Andrzeja Jackiewicza.