Pod takim hasłem rozpoczęła się dziś w województwie śląskim kampania informacyjna, mająca przeciwdziałać oblężeniu szpitalnych oddziałów ratunkowych – SOR-ów.
Kampanię zainicjowała Śląska Izba Lekarska, wspierana przez śląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia, a także Beskidzką Izbę Lekarską oraz Okręgową Izbę Lekarską w Częstochowie. Inspiracją dla kampanii była niepokojąca seria wydarzeń w izbach przyjęć i SOR-ach szpitali w woj. śląskim - obecnie weryfikowanych - gdzie pacjenci mieli nie otrzymać właściwej pomocy.
Jak poinformowano podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Śląskiej Izbie Lekarskiej w Katowicach, przesłanie kampanii będzie rozpowszechniane na plakatach m.in. w przychodniach, prawdopodobnie także na telebimach w wozach Tramwajów Śląskich. Przygotowano trzy rodzaje plakatów z jednoznacznym komunikatem, by nie odbierać pacjentom w stanie zagrożenia zdrowia lub życia szansy na doraźną pomoc, jeśli nasz stan zdrowia pozwala na udanie się do placówki nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej.
"Chcemy mówić o SOR-ach nie tylko w aspektach sensacyjnych zdarzeń, tylko tłumaczyć, jak z nich korzystać, żeby czas oczekiwania był krótszy. Nie możemy dodać pieniędzy, brakuje kadr, możemy więc tylko jedno - apelować do społeczeństwa, żeby umiejętnie korzystać z izb przyjęć i nie zgłaszać się tam z błahymi rzeczami"
– powiedział prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach dr Tadeusz Urban.
"SOR jest dla osób, które są w stanie zagrożenia życia"
– przypomniał kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Ratunkowej Wydziału Lekarskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach prof. Krystyn Sosada.
"Liczba pacjentów na tych oddziałach w ciągu doby oscyluje od 100 do ponad 200. Statystycznie rzecz biorąc 50-60 proc. pacjentów nie powinno trafić na SOR, bo nie wymagają zaopatrzenia w zagrożeniu zdrowia i życia"
– dodał. Przyznał, że braki kadrowe na tych oddziałach są ogromne, bo coraz mniej lekarzy chce wybierać specjalizację podstawową z medycyny ratunkowej.
"Prawda jest taka, że na tych oddziałach pracują pasjonaci. To olbrzymia odpowiedzialność i bardzo ciężka praca – na SOR-ze nikt nie odpocznie”
– dodał prof. Sosada, podkreślając, że w nawale pracy łatwiej o pomyłki.
"To jedna z najbardziej wyczerpujących emocjonalnie i fizycznie prac, jeśli chodzi o zawód lekarza"
– przyznał lekarz pracujący w SOR Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu Sebastian Kwiatek.
"Kampania jest skierowana do lekarzy i do pacjentów z prośbą o rozwagę, żeby każdy z nas, kto rozważa zgłoszenie się do SOR zastanowił się, czy jest to zasadne, czy jego zachorowanie jest stanem zagrożenia życia"
- dodał.
Media obiegły w ostatnim czasie informacje o możliwych nieprawidłowościach w śląskich SOR-ach, zakończonych dla pacjentów tragicznie po wielu godzinach oczekiwania na pomoc. Zmarł 35-letni pacjent SOR-u szpitala w Wodzisławiu Śląskim, 39-latek w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim, a w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu ciężarna 20-latka została przeniesiona z SOR na pododdział udarowy dopiero wtedy, gdy jej stan bardzo się pogorszył. W ciężkim stanie trafiła do szpitala w Katowicach.
Wszystkie te doniesienia są badane przez kontrolerów ze śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Część także przez prokuraturę i rzecznika praw pacjenta. Placówki prowadzą też kontrole wewnętrzne.